Opowiedziałam mu wszystko. Od tego, że wcale nie chce tego ślubu, aż po dzisiejszą sytuację przez pałacem. Tata siedział cicho w fotelu i wszystkiego wysłuchał co chwila kiwając głową.
- I teraz już nie wiem co mam robić, bo dzisiaj naprawdę dobrze się z nim bawiłam. - westchnęłam i otarłam łzy, które zdążyły już wyschnąć.
- Cóż. - poprawił się na siedzeniu. - Uważam, iż ten chłopak ma poważne problemy. Nie tylko z używkami ale też z emocjami, i wiesz co? Powinnaś go z tego wyciągnąć. Wiem, że to będzie trudne ale naprawdę spróbuj. Jak mówiłaś, jego oczy są radosne jak spędza czas z Tobą. Postaraj się żeby były takie zawsze. - Wpatrywałam się w niego oczekując jeszcze jakiś wskazówek. - Teraz możesz być urażona, rozumiem to, dlatego sama zdecydujesz kiedy zaczniesz go "zmieniać na lepsze", okej? - Uśmiechnął się do mnie uspokajająco.
Rzuciłam mu się na szyje i chyba z dwadzieścia minut dziękowałam i całowałam w dwa pomarszczone policzki.
Wieczorem długo nie mogłam zasnąć. Myślałam o tym wszystkim. Byłam ciekawa co robił teraz Bradley, czy dobrze się bawił w towarzystwie tamtej dziewczyny, czy może być zmartwiony? Minęły dwa dni od jego przyjazdu a mi już pękała głowa od wszystkich pytań, które w niej powstały właśnie przez tego lokowatego idiotę.
Tak bardzo go nie cierpiałam.
CZYTASZ
Never. / Brad Simpson
Hayran KurguW życiu nie wyjdę za Simpsona. Księcia od siedmiu boleści