- Ale dlaczego się nie zgadzasz?! Przecież sam mówiłeś, że w tym mieście zaczyna brakować ci klientek! - wykrzyczał oburzony moją odmową.
- Candy! Mam ci wszystko wyjaśniać? Nie wiesz, ile kosztuje przeniesienie całego sklepu? Muszę wynająć nowy lokal, przy tym zadłużając się, co najmniej na kilkadziesiąt tysięcy! - ułożyłem nowo zrobioną laleczkę na jednej z półek.
- O co ci chodzi? Szybko zarobisz, szybko spłacisz! - przeszedł na lewą stronę.
- Chodzi mi o to, że będę musiał pracować trzy razy bardziej, niż robię to teraz - odparłem, posyłając mu pojedynczy wzrok.
- Przecież ty i tak pracujesz trzy razy więcej niż powinieneś! Normalną zmianę to ty masz jakieś dwanaście godzin, do tego dobierasz sobie nadgodziny, czasami wracasz do mieszkania o czwartej nad ranem, śpisz dwie godziny i znowu na siódmą idziesz do sklepu! Czasami w ogóle nie wracasz do mieszkania...
- Dotychczas ci to nie przeszkadzało - stwierdziłem, ignorując jego obecność.
- Mi nie, ale Puppetowi, tak! - spojrzałem po nim.
Jego zaczerwienienie sugerowało, że nawet nie wierzył we własne słowa. Oprócz tego, znałem Puppeteera i byłem pewny faktu, w którym ten chłopak przejmuje się tylko sobą. A Candy uwielbiał towarzystwo... Ale o lubienie mojego towarzystwa tak bardzo, to bym go nie posądził.
- No weź! Co ci szkodzi? Nie mów, że te pieniądze, bo podałem ci sensowne rozwiązanie - powiedział zawyżającym się tonem.
- Zgodzę się, gdy podasz mi prawdziwy powód, dla którego ty chcesz się tam przeprowadzić - powieka mu drgnęła.
- No bo tam są nasi przyjaciele... I Slenderman... - zaśmiałem się.
- Mogłeś od razu powiedzieć, że stęskniłeś się za Jackiem - spojrzał na mnie zaczerwieniony z lekkim oburzeniem.
- Wcale nie! - próbował się wybronić. - Ja po prostu...
- No, już się nie tłumacz... Zawsze myślałem, że Puppet ci wystarcza... A teraz wiem, że potrzebujesz jeszcze Roześmianego - uśmiechnąłem się stroną ust, której Candy nie widział. - Dobrze, że tak rzadko bywam w domu - dodałem sobie pod nosem.
- Do czego?! - posłałem mu pojedyncze spojrzenie.
- Chyba powinienem zapytać ciebie o to samo. To ty chcesz się do nich przeprowadzić - milczał przez chwilę.
- Jason... Od kiedy stałeś się taki dowcipny? - odwróciłem się, chcąc pójść po następne lalki.
- A kiedy ty spoważniałeś? - minąłem go, idąc na zaplecze.
- W ważnych sprawach potrafię być poważny! - zachichotałem.
- W śmiesznych sytuacjach, także potrafię zażartować... - skontrowałem.
- Tylko, że nigdy tego nie robiłeś! - wziąłem kolejne zabawki i wróciłem do właściwego pomieszczenia sklepowego.
- I jak widzę twoją reakcję, tak chyba więcej tego nie zrobię - odetchnąłem ciężko.
Nigdy nie próbowałem być jakoś wyjątkowo żartobliwy... Mieć pod dachem clowna i błazna, to za dużo - niekoniecznie - dobrego humoru. Po ich żartach odechciewało się żyć, a po dowcipach, chciałem schować się jak najgłębiej pod kołdrą i nie oglądać światła dziennego ze wstydu. Krótko mówiąc, przez ich dobry humor nie mogłem cieszyć się życiem.
- Od rozkręcania imprezy jestem ja! Ty masz tylko grzecznie się uśmiechać i śmiać przy moich żartach! - spojrzałem na niego z uniesionymi brwiami.
- Od rozkręcania jest Jeffrey, jego wódka i butelka - myślał chwilę, po czym wzruszył ramionami.
- To jest podłoże świetnej imprezy! Jednak ja i Jack utrzymujemy ją do białego rana! - zachwalał siebie i clowna nadal.
- Nie Jack, tylko jego cukierki, których ja nie tykam i nie zamierzam - ustawiłem kolejne rękodzieła na półce.
- Nie wiesz, co tracisz! - włożył sobie lizaka do ust.
- Tylko klejącymi się łapami nie dotykaj, nic wartościowszego od siebie - położył dłonie na biodrach i przechylił głowę z miną "Pozwoliłeś sobie to powiedzieć!".
- Powiedział to facet, który godzinami robi sobie makijaż w łazience! - spojrzałem na niego z góry. - Ja godzinami nie siedzę przed lustrem!
- I dlatego tak wyglądasz... - wróciłem do układania przedmiotów.
- Ale z ciebie sknera! Zrobiła się z ciebie straszna zrzęda na starość! - odwróciłem się do niego.
Chłopak widząc moje oburzenie i poniekąd wściekłość, ugiął się pod morderczym wzrokiem i szturchnął mnie lekko w ramie. Po tym założyłem ręce na klatce piersiowej i czekałem na przeprosiny. Moje spojrzenie jeszcze bardziej go zmiażdżyło i zdominowało.
- Oj, no... Nie można ci nic powiedzieć, bo zaraz się obrażasz! - niemal wykrzyczał pretensjonalnym tonem.
Czy irytację można nazwać "obrażaniem się"? Czy ten zuchwały błazen nie zarejestrował tego świecącego się na zielono oka?! Czy też nie chciał tego zauważyć?!
- Idź, błaźnie, nie denerwuj mnie bardziej - zgasiłem iskierkę i wróciłem do układania bączków.
- Jason! - szarpnął mnie za rękę. - No chodź, się przeprowadzimy! Nie bądź taki! - szarpnął drugi raz.
Wyrwałem mu się i odepchnąłem go lekko od siebie. Co on sobie wyobrażał z tym ciągnięciem mnie za rękę?! Jak bywał napastliwy, tak dzisiaj przeszedł swój szczyt!
- Nie pozwalasz sobie na za dużo?! - warknąłem.
- Przestane, jak się z nami przeprowadzisz! - odetchnąłem ciężko i przewróciłem oczami.
- Ty pakujesz sklep... - podskoczył ze szczęścia. Widząc to, doszedłem do wniosku, że to nie jest najlepsze rozwiązanie. - Albo nie... Ja pakuję sklep i swoje rzeczy, a ty będziesz męczył się z szukaniem mi miejsca na sklep i mieszkania... - po wypowiedzianym zdaniu, kolejny raz zrozumiałem, że to nie jest dobre wyjście, ponieważ Candy mógł wybrać mieszkanie w dosyć... wyuzdanej dzielnicy. - Albo tym, niech się zajmie Puppet, a ty... - spojrzał na mnie prosząco. - Najlepiej nam nie przeszkadzaj... - powtórnie podskoczył ze szczęścia i ukazał swoją radość, śpiewaniem podczas swojego wyjścia.
Oparłem się o blat. Mimo mojego niechętnego zgodzenia się, czułem, że popełniam największy błąd swojego życia... Uleganie temu niewyżytemu błaznowi nie mogło kończyć się dobrze... Albo chociaż trochę korzystnie.
Po wyjściu Candyego z mojego sklepu, postanowiłem już zabrać się dopakowania... Chociaż nie liczyłem specjalnie na tak szybką przeprowadzkę. Candy lubił odkładać wszelką pracę i wykorzystywać do niej innych. Jako że było lato... Wyliczyłem przeniesienie się do innego miasta na następny rok.
CZYTASZ
Perfect for Each Other (zakończone)
FanfictionJak usłyszeć niemy krzyk wśród zamkniętych czterech ścian? Czyż nie wystarczy jedynie z kimś porozmawiać? Oni myślą, że tak. Osiągnięcia opowieści: #1 w Relacja (20.10.2018r) #1 w cp (30.01.2019r) #2 w jasonthetoymaker (05.05.2019r) #2 w creepypasta...