Rozdział 12

301 28 1
                                    


Zamknęłam za sobą drzwi. Co mnie napadło, żeby robić sobie kolejnego przyjaciela? Przecież gdyby Larissa się dowiedziała, to zabiłaby mnie... Jeszcze jakby usłyszała jak wygląda, jakie ma poczucie humoru i gdzie pracuje... A jakby to ktoś z moich domowników usłyszał, to już dopiero... Ale... o tej godzinie, to oni powinni już dawno spać...

Wypuściłam powietrze z płuc, garbiąc się lekko. Teraz trzeba przejść do pokoju tak, żeby tylko nikogo nie obudzić, bo jeszcze mi się oberwie. Już słyszę te pytania...

- Gdzie byłaś, z kim i czemu wracasz o tej godzinie?! - zmarszczyłam brwi. Moje myśli do mnie przemówiły, czy po prostu ktoś na mnie czekał?

- Byłam w parku... z przyjacielem... zagadałam się - odwróciłam się w stronę pomieszczenia... Oczywiście, że czekała na mnie moja matka!

- Przyjacielem? - uniosła brwi. - Odprowadził cię? - mój wzrok odpowiedział za mnie.

Kobieta doskoczyła do okna i wyjrzała przez nie. Kiedy stanęłam za nią i również wyjrzałam, nikogo nie było... Na szczęście zdążył pójść do domu i zniknąć z pola widzenia mojej matki... Już słyszę ten wywiad ze mną...

- Ile ma lat? Jak wygląda? Przystojny? Ile jesteście razem? To od niego były te kwiaty? - weszłam bez słowa do mojego pokoju. - Kiedy poznam jego rodziców? Są bogaci? Jakie ma oceny w szkole? - rzuciłam się na kanapę, przygotowana na kolejną bezsenną noc. - Kiedy go przyprowadzisz? Co lubi jeść? Jakiej muzyki słucha? Weźmiesz go na przyjęcie służbowe taty? - zmarszczyłam brwi. - Nawet babcia idzie... Jeśli ty nie pójdziesz, to wszyscy będą zawiedzeni.

- Będą zawiedzeni, bo nie idę - włączyłam telewizor. - Zostaję w domu i odpoczywam - odetchnęłam. - Dostałam takie polecenie - posłałam jej jeden wzrok.

- Martwi się o ciebie... Dobrze - kiwnęła głową. - Odpowiesz na moje pytania? - uśmiechnęłam się zwodniczo.

- Jest ode mnie starszy, wygląda dobrze, przystojny - policzyłam na palcach. - Pięć dni... się znamy. To od niego były te kwiaty i pluszak. Nie wiem, czy w ogóle ma rodziców. Nie wiem, czy jest bogaty... - przeszukałam myślami jego mieszkanie. - Nie widziałam żadnego jego świadectwa... Nie przyprowadzam go w ogóle... Podejrzewam, że nie lubi słodyczy... W muzykę się nie zagłębiałam... O przyjęciu powiedziałam...

- To mam jeszcze jedno pytanie... no może dwa... - przewróciłam oczami. - Kiedy mam iść z tobą do ginekologa i czy chcesz...

- Nie! - otworzyłam oczy tak szeroko, że prawie chciały wypaść mi z oczodołów. - Nie chcę od ciebie nic - zaczęłam tłumaczyć jej gestami.

- Ufasz, że ma?

- Tak... To znaczy: nie! - zamknęłam oczy z zażenowania. - Zostaw mnie już... tak będzie najlepiej - spojrzałam jej w oczy. - Bo jeszcze powiem przez przypadek, że zamierzam brać ślub kościelny - zaczęła zamykać drzwi, wychodząc.

- A zamierzasz? - zapytała na odchodne.

- Nie! - zniknęła.

Oparłam się ze zmęczenia o kanapę... Jeśli moja rodzina idzie na jakiś oficjalny bankiet, to mam całą wolną noc... i dzień. Przy mojej bezsenności na pewno dobrze to wykorzystam... Szkoda, że nie mam takiej szansy. Przecież nie pójdę z nimi... Z tymi moimi problemami z równowagą, to jeszcze przewrócę się na środku wielkiej sali do tańca i... i tylko się ośmieszę. Nie mogę i nie chcę na niego iść.

Zebrałam się, żeby zadzwonić do Larissy. Zignorowałam późną godzinę i spytałam się, co robi w noc, kiedy mają iść na tę imprezę służbową. Jej rodzice idą z moimi rodzicami na ten cały bankiet, a ona sama idzie na urodziny do koleżanki z klasy... No to świetnie. Nie chcę siedzieć w domu sama... Rozumiem, że jestem już uziemiona, przez te moje dolegliwości, ale nie mam ochoty nudzić się cały dzień i noc... Może nie wyjdę z domu, ale chciałabym, by ktoś dotrzymał mi towarzystwa... I jest chyba tylko jedna taka osoba.

Ale do niej nie będę dzwonić o takiej godzinie... Oprócz tego uznałby mnie za nachalną. Zadzwonię pojutrze... Cała impreza i tak jest w sobotę... Zdążę się umówić i wszystko przygotować.

Perfect for Each Other (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz