Wytłumaczenie "Wstępu"

176 4 5
                                    

(Wpis z 28.01.2019r, będzie zawierał wiele błędów językowych i puszczam go bez żadnej korekty)

Wytłumaczenie zacznę od długiego wzdychnięcia. Wzdychnięcia głównie przez to, co wydarzyło się dwa dni temu. Jestem już mniej więcej spokojna po całej sprawie i jestem w stanie przeanalizować wszystko krok po kroku, aby móc sprostować pewne rzeczy.

A właściwie to te, które wydarzyły się we wstępie, w komentarzach.

Mam wam coś do wytłumaczenia. Wiem, że moje poglądy są specyficzne, ostre i... bądźmy szczerzy... one brzmią źle z cudzych ust, zwłaszcza, kiedy się mnie nie zna prywatnie.

1. Najpierw chciałabym nawiązać do rzeczy pierwszej:
Mianowicie do faktu, iż ktoś powiedział, że niszczę poczucie wartości innych ludzi, bo są wrażliwe, jednym komentarzem, który brzmi tak: "nie nadajesz się na pisarza"... Zagryzam obecnie wargę i wzdycham, bo nie widziałam jeszcze, żeby ktoś traktował to jako hejt. Ciężkie dla mnie tłumaczenie jest czegoś, co dla mnie jest oczywiste.

1.1. Pisarza nie definiują błędy, jakie robi. I nie o nie mi chodziło, kiedy wypowiadałam te słowa. Człowiek, żeby nadawać się na pisarza, musi posiadać pewne bardzo ważne cechy. Jakie? Otóż takie: determinację, samokrytykę, dystans do siebie, cierpliwość, wytrwałość, musi umieć być systematyczny, krytyczny, jeśli chodzi o swoje (ale także o innych) teksty*, i - co najważniejsze - musi szanować ludzi, z którymi obcuje. Dlaczego? Kim jest pisarz, który traktuje czytelnika jak pierwszego lepszego idiotę, krytyka nazwie hejterem, a jak ktoś ma inne zdanie od niego, to od razu tamten dostaje, jak ja to lubię mówić, rybą w twarz (czyli po prostu stwierdzi, że czyjeś zdanie nie ma żadnej wartości), no kim?

* trzeba nauczyć się dostrzegać błędy w swoich pracach, ale także i innych. Nie można ślepo czerpać z jakiegoś autora, bo mu się udało. Mądrym powiedzeniem jest też, że jeśli nie będziemy dostrzegać błędów w czytanych tekstach, po prostu zaczniemy je przyswajać i może nastąpić regres. Cechą dobrego pisarza jest chęć samorozwoju!

1.2. Stwierdzenie "po prostu były wrażliwe i zrujnowałaś im poczucie własnej wartości", nie ma w ogóle prawa bytu. Czemu? A no temu, że jedno stwierdzenie NIE NISZCZY psychiki ani samooceny. Robi to ciągłe wmawianie komuś, że jest czymś, czym nie jest. Że jest gównem, dziwką, że zasługuje na śmierć za samo URODZENIE SIĘ.
Teraz uwaga. Gdzieś pod tym tematem padły słowa w stylu "jakby coś takiego przeżyła, to by tak głupio nie pierdoliła".
...
...
Odebrało mi wtedy słów. Dlaczego?

Bo byłam prześladowana. To nie był hejt w internecie z cyklu "do niczego się nie nadajesz" albo "to co tworzysz jest badziewne" (czujecie różnicę w nacechowaniu słownym mojej wypowiedzi a tych cytatów, nie?)...
To w ogóle nie był hejt w internecie.
To było ciągłe przerażenie, banie się wyjść na ulicę, to były wieczne drgawki ze strachu. To było bujanie się w kącie w przód i w tył, w lewo i prawo, obsesyjne wbijanie sobie paznokci z niemocy zrobienia czegokolwiek, to była chęć zajebania samej siebie za to, że nie potrafi się krzyczeć po pomoc. Za to, że nie potrafi się obronić. ZA TO, ŻE JEST SIĘ PIERDOLONYM SŁABEUSZEM I CIOTĄ.
...
...
...
To był okres, w którym miałam bardzo dużo myśli samobójczych. Miałam je też trochę po tym czasie. I kiedy pojawił mi się nóż na gardle, zamiast błagać o litość albo płakać, ja... ja po prostu oznajmiłam mu, że nie jest w stanie tego zrobić, żeby go sprowokować.
I po części miałam rację - nie był w stanie tego zrobić.
...
...
...
...
I wiecie co? Mam w mojej szerokiej dupie, czy ktoś mi w to uwierzy. Osobom, które twierdzą, że "nic nie przeżyłam", mogę napluć w ich pustą, zadufaną w sobie mordę i szczerze powiedzieć, że nie mają bladego pojęcia o psychice człowieka. Bo mówienie mu, że "nic nie przeżył" jest pierwszym błędem.

Perfect for Each Other (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz