"Dla ciebie"
Uchyliłem powieki, czując jasne promienie słońca na skórze. Zamiast na ramieniu Lav, to obudziłem się na jej klatce piersiowej. Odetchnąłem głęboko, widząc jej kolory. Dziewczyna nie zbielała, a do tego nabrała różu. Uśmiechnąłem się i wtuliłem mocniej, trąc policzek i ucho o jej bandaże.
Wygodnie, miło, bezpiecznie.
Musnąłem ustami bandaż, który w nocy odchylałem. Zrobiłem to raz jeszcze, by móc wargami chociaż spróbować jej ciepła. Było bardzo uzależniające... Musnąłem ją raz i nie potrafiłem się odsunąć. Mogłem oddychać tylko jej zapachem i ogrzewać się tylko jej gorącą aurą. Co się zmieniło przez jedną noc? Wczoraj jeszcze była ciepła, ale nie tak gorąca. Miała bezpieczny zapach, ale potrafiłem oddychać bez niego. Coś mnie do niej przyciągało. Coś, czego nie mogę określić... Wiem tylko tyle, że było coraz silniejsze i nie mogłem tego kontrolować.
Klatka piersiowa Lav nacisnęła na moje usta, a zaraz później się cofnęła. Otworzyłem oczy i odsunąłem się od niej. To w ogóle możliwe? Czy to... Czy to... To nie było bicie serca, prawda?
Kolejny ruch.
Nie... No przecież... Ale to... Lav?
Poruszenie klatki piersiowej.
Byłem przez chwilę zszokowany i zdezorientowany. Nie wiedziałem, co mam zrobić. Jej serce biło wolno i słabo, ale to na pewno nie był oddech. Przyłożyłem ucho do ust, ale nie poczułem strumienia gorącego powietrza. Jej serce bije... przecież czuję. Więc dlaczego nie oddycha? Powinno być lepiej! Jej serce teraz pompuje krew, która nie zawiera powietrza... Przecież... Przecież narządy również go potrzebują!
Podniosłem się. Nie mogłem jej tak przygniatać. Mogłem zrobić jej tym krzywdę... A ja przecież nie krzywdzę moich małych laleczek. Przecież... ona tak bardzo potrzebowała kogoś, kto będzie ją chronił. Nie mogę jej krzywdzić. Nie, bo później jej nie będzie... A co ja zrobię jak jej nie będzie? Zostanę sam. Nie chcę być sam. Nie znowu.
Podniosłem się, uważając przy tym, by przypadkiem nawet nie szturchnąć dziewczyny. Przecież dobrze wiem, jaka jest delikatna... I do tego nadal pozwalam sobie na tak dużo... Przecież jest taka drobna i słaba. Taka bez odporności. Podatna na to wszystko...
Już jej nie dotknę. Nie sprawię, że będzie cierpieć.
Późniejsze godziny minęły mi na zmianie kroplówki, zmienieniu Laverne bandaża i obmyciu jej oraz na szeptaniu jej do ucha, że ją bronię i że nikt oprócz mnie nie ma do niej dostępu. Przez dwa dni praktycznie robiłem to samo. Na trzeci dzień w wyglądzie Laverne zaczęło mi coś nie pasować. Ściąłem jej włosy na krótko i wygoliłem kark. Rany na plecach nie mogłem już rozszerzyć, co oznaczało, że się goiła. Nie chciałem jeszcze wyciągać jej szwów. Tak naprawdę wystarczało wyciągnąć je z jej ciała. Nie musiałem nawet otwierać tych powierzchownych, żeby dostać się do głębokich. Wystarczyło tylko pociągnąć i już zniknęłyby wszystkie. Nie byłem jednak pewny, czy w środku wszystko jest dobrze. Wolałem nie ryzykować.
Zaczęły nieubłaganie mijać dni. Czas leciał, a Laverne nadal się nie obudziła. Już nie otwierałem okien na oścież, żeby sytuacja się nie powtórzyła. Spałem przy niej jak najbliżej... I choć może jest to głupie, to budziłem się zawsze wypoczęty. Kiedy była obok, moje kąciki ust mechanicznie się unosiły. Ona... Zaczęła dla mnie wyglądać bardziej obco. Bardziej się do niej zdystansowałem, ale jednocześnie zbliżyłem. Ja... nie potrafię opisać tego dobrze. W moich oczach stawała się inna... Przez to, co przeżyła, zaczęła wydawać mi się doroślejsza... Miała piętnaście lat, a ja nawet nie spytałem się, kiedy ma urodziny. Co, jeśli właśnie wybiła jej szesnastka? A jeśli zostawi mnie tak samo jak...
CZYTASZ
Perfect for Each Other (zakończone)
FanficJak usłyszeć niemy krzyk wśród zamkniętych czterech ścian? Czyż nie wystarczy jedynie z kimś porozmawiać? Oni myślą, że tak. Osiągnięcia opowieści: #1 w Relacja (20.10.2018r) #1 w cp (30.01.2019r) #2 w jasonthetoymaker (05.05.2019r) #2 w creepypasta...