Rozdział 26

138 13 0
                                    


- Boli. - Usłyszałem, kiedy opierałem się przedramieniem o jedną z wystających półeczek skalnych.

Siedziała tam Laverne z obnażonymi plecami, kwaśną miną i zaciśniętymi pięściami, jakby czuła ból niemogący równać się z poprzednim. Kolejne szyby, kolejne szkło, kolejne lustra, kolejne odbicia i cierpienie. Jak ja mogłem chcieć ją zostawić w takim stanie?

Siedział tam też On. Skupiony z przyszpilającym wzrokiem i wędrującymi dłońmi po ranach Lav. Kolejny dotyk, kolejna chęć, kolejne powody do zazdrości i żadnych zahamowań.

- Co on tu robi? - wypaliłem, zakładając ręce na klatkę piersiową.

- Wyciągnął nas stamtąd. - Odwróciła głowę w moją stronę. Mężczyzna posłał mi jedynie pojedynczy wzrok, po czym wrócił do wyciągania wbitych odłamków.

- Był tam z nimi, prawda? Jest jednym z tych ludzi, którzy mnie skuli!

- Jason...

- Ma stąd zniknąć, jasne? Nie interesuje mnie, kim jest i co dla nas zrobił. Nadal może zmienić stronę.

- Gdyby nie on, nie byłoby mnie ani ciebie! Zabiliby nas, prędzej czy później, czy ty tego nie rozumiesz?

Zamilkłem. Co mam jej powiedzieć? Że jestem zazdrosny i dlatego musi zniknąć? Nie zrobię tego.

- Sam widzisz. Zostanie. Nie wiesz, gdzie jesteś i jak tu się znalazłeś. To cię już nie interesuje?

- Ale to są pytania do ciebie, nie do niego!

- Kiedy skończy, będziemy mogli porozmawiać

- Więc niech się pośpieszy. - Rozkazałem, wracając przez szczelinę do niezbyt dużej... Nie mogę nazwać tego jaskinią. Było to coś w stylu szpary między dwoma ogromnymi głazami, gdzie jeden musiał obsunąć się i wytworzyć wolną przestrzeń.

Nie mogłem z nimi zostać i patrzeć, jak on dotyka jej pleców, a ona na to pozwala, obdarzając go odpowiednią ilością zaufania. Ja potrzebowałem na to znacznie więcej czasu, a on dostał to od tak. W czym jest lepszy ode mnie? W niczym. Ja również uratowałem jej życie i teraz właśnie tak mi się odpłaca. Może leci na bohaterów? Świetnie, że już się złapała, bo do bohatera mi daleko.

Przyszła do mnie po kilku minutach, obciągając koszulkę.

- Jason, nie musisz zadawać mi pytań. Dobrze wiem, ilu wyjaśnień ode mnie oczekujesz i ile powinnam ci wyjawić. Uprzedzę cię, nie jestem w stanie odpowiedzieć na każde z tych pytań.

- Skoro wiesz, o co chcę zapytać, to dlaczego nie chcesz mi odpowiedzieć? Stawiasz się w mojej sytuacji, ale nie potrafisz mnie zrozumieć. Może jednak dasz mi szansę zadać te pytania, na które odpowiedzi nie znasz, co?

- Siadaj i pytaj. - Kiwnęła głową w stronę leża, które prawdopodobnie ona przygotowała.

- Zmieniłaś się trochę, twoje podejście nie jest takie, jakie było wcześniej - powiedziałem, siadając na wyznaczonym mi miejscu.

- Człowiek jest największym czynnikiem zmiennym, który ciągnie za sobą lawinę konwersji.

- Ja nie chcę, żebyś ty się zmieniała. Masz zostać...

- Odejście nigdy nie przeszło mi przez myśl.

A mnie tak, myślałem przepełniony poczuciem winy, nadal o tym myślę.

Perfect for Each Other (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz