50. Epilog

644 23 0
                                    

-Nigdy podczas czterech setek lat mojego życia, nigdy nie zmieniałem pieluchy - powiedział Magnus, powoli odsuwając się od dziecka, leżącego na stole do przebierania - I nie sądzę, żebym musiał robić to teraz.

- Zmiana pieluch wiąże się z adopcją dziecka! Nie możesz oczekiwać ze będzę wszystko robił sam! - Alec wyglądał na przerażonego tą myślą.

- Shh Alec! Mów ciszej - przypomniał Magnus, kiedy Rafael zaczął płakać - ciii, skarbie. Tatuś nie chce, żebyś płakał - Magnus podszedł, żeby podnieść Rafaela, ale wtedy przypomniał sobie, że pieluszka dziecka nie została zmieniona.

- Mógłbyś, Aleksandrze? - powiedział, stojąc pomiędzy stołem do przebierania a Alec'em.

-Trzymam Maxine! Co mam niby zrobić? - powiedział nocny łowca, trzymając ich nową córkę w ramionach - Dalczego nie użyjesz magii?

- Nie mam już siły! Nie spałem odkąd wzięliśmy je dwa dni temu!

- Albo z miłości do... - Clary i Jace weszli do pokoju z bliźniakami - Jeszcze nie zmieniliście mu pieluszki? Dostanie wysypki!

- Masz, potrzymaj ją - Clary podała Brianne Magnusowi i poszła zmienić pieluszkę Rafaelowi.

- No już, mały - powiedziała kojącym głosem, podnosząc dziecko przytulając go, żeby przestał płakać.

- Ciasteczko ty moje - powiedział Magnus - Jesteś cudowną osobą.

-Mhm - rudowłosa zamieniła dzieci - Nie ma za co.

- Hej - Magnus powiedział do synka zabawnym głosem. Rafaelowi ulało się na niego w odpowiedzi.

-Ugh - czarownik zrobił minę, kiedy ślina spadła na kołnierz jego marynarki - Dobrze, że jesteś uroczy - powiedział do niego.

-Magnus! - krzyknęła Izzy.

- Ah, kochana parka wróciła z miesiąca miodowego.

- Dlaczego na anioła nie odtworzyłeś dla nas portalu? - zapytała, wchodząc do pokoju.

Zamarła, kiedy zobaczyła dwójkę dzieci w ramionach Magnusa i Alec'a.

- Macie więcej dzieci? - zapytała Clary j Jace'a - które jakimś cudem mają ciemne włosy?

- To nasze dzieci - powiedział Magnus - To znaczy nie nasze, ale je adoptowaliśmy.

- To Maxine - brat podszedł do brunetki z dziewczynką na rękach - A to jest Rafael.

- Hej - uśmiechnęła sienno dzieci.

- Czy oni są... - zaczęła.

- Nocnymi łowcami? - zakończył za nią Alec - Rafael jest. Maxine to czarownik.

-Hej - powiedziała znowu do swojej siostrzenicy i siostrzeńca.

- Jak wasz miesiąc miodowy? - zapytała Clary.

-Nienawidzę latać - odpowiedziała brunetka.

- Co?

- Skoro Magnus nie otworzył dla nas portalu - posłała czarowników oskarżycielskie spojrzenie, na które kiwnął przepraszająco głową - musieliśmy iść na lotnisko przyziemnych. To był koszmar!

- Pomyślałbyś, że transport- specjalnie zaprojektowany - będzie wygodny. Nie był!

- To nie to samo - powiedziała Clary.

- Teraz to wiem. Specjalnie zaprojektowany nie miałby, wrednego, skrzeczącego jak małe dziecko siedzenia B7.

- Ty nie jesteś wredna, prawda? - powiesiła do Maxine.

Dziewczynka odwróciła do niej głowę i powiedziała coś w języku, który tylko dzieci rozumieją.

Izzy uśmiechnęła się. Zastanawiała się czy gdyby jej dziecko przeżyło, byłoby wredne. Potem zaczęła się zastanawiać czy ona i Simon mogą adoptować.

- Co to za zapach? - Izzy zmarszczyła swój nos.

- Oh, pieluszka Rafaela. Muszę ja wyrzucić - podał chłopca Izzy, założył rękawiczkę, wstrzymał oddech i podniósł pieluszkę. Trzymając ją ręka wyciągniętą przed siebie opuścił pokój.

- Ah! - krzyknęła Izzy.

Wszyscy odwrócili się, żeby zobaczyć, co się stało.

Rafael zwymiotował na nią.

Wiesz, - pomyślała Izzy - Może Simon i ja nie powinniśmy adoptować.

*** Koniec ***

Clace jealousy [tłumaczenie PL]✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz