37. Z nimi wszystko w porządku

539 35 2
                                    

Clary i Jace byli bliscy rwania  sobie włosów z głowy. Bliźnięta płakały. Nie ważne jak bardzo się starali, nie mogli zrobić nic by przestały.

-Czego chcecie? -zapytała Clary.

Odpowiedziało jej więcej płaczu.

-Czego chcecie ? -zapytał Jace.

Więcej płaczu.

- Brianna, proszę przestań płakać.

-Stephen, proszę przestań płakać.

I co? Zgadliście - więcej płaczu.

-Brianna, jestem głodna. Jestem zmęczona. Nie pozwoliłaś mi i Jace'owi odpocząć czy zjeść w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin.  Wiec proszę przestań płakać i powiedz mi czego chcesz -prosiła Clary.

Więcej płaczu.

- Poważnie,  czego chcesz? -spytała ponownie. - Nakarmiłam  cie. Zmieniłam twoja pieluchę. Niedawno drzemałaś. Trzymamy cie. Czego chcesz?

Więcej płaczu.

Clary westchnęła. Sprawdziła internet w poszukiwaniu większej ilości powodów dziecka do płaczu.

Za ciepło albo za zimno

Clary przyłożyła rękę do czoła córki.

- Jace, jest naprawdę gorąca.

- Stephen też -Jace dotknął czoła syna.

Clary zmierzyła ich temperaturę.

- Mają ponad 38°C!

***

- Magnus - Clary i Jace zapukali do drzwi Magnusa i Alec'a.

- Tak?- drzwi otworzył Magnus bez koszulki.

- Przepraszam, że  przeszkadzamy- powiedział blondyn, zauważając rumieniec jego parabatai. - Ale myślimy, że mają gorączkę.

Magnus sprawdził ich temperaturę.

- Jest w porządku.

-Ale jest ponad 38°C !

-Normalna temperatura u dzieci.

- Ale-

Magnus im przerwał.

- Z nimi wszystko w porządku.  Są zdrowe. Jeśli temperatura im podskoczy , wtedy przyjdźcie.  Ale teraz jest z nimi w porządku.

-Okej,  dzięki Magnus.

- Nie ma problemu -zamknął drzwi.

***

Parę godzin później

- Magnus! -Clary i Jace znowu pukali do drzwi Magnusa i Aleca.

-Tak?  -otworzył drzwi, tym razem w koszulce.

- Jedli i zaczęli wymiotować -powiedziała rudowłosa, trzymając płacząc dziecko na rękach.

Magnus zmierzył ich temperaturę, ponownie.

- Nie mają gorączki.  Mówiłaś, że jedli, gdy zaczęli wymiotować?

Clary potwierdziła.

- Prawdopodobnie było dla nich za dużo. Nie czym trzeba się martwić. Jeśli dalej będą wymiotować, upewnijcie się, że się nie odwodnią,  ale nie karmcie ich za wiele, bo nadal będą wymiotować.

- Czyli z nimi w porządku?

- Z nimi w porządku.

-Okej, dzięki.

- Uhm - odpowiedział czarownik.

***

- Magnus !

Magnus otworzył drzwi. Można by pomyśleć, że będzie zirytowany, ale odbierał porody już wcześniej i przywykł do nieustannie zamartwiajacych się rodziców.

Sprawdził szybko dzieci, nie chcąc nawet wiedzieć, co chcieli mu powiedzieć.

-  Z nimi wszystko w porządku

Zauważył wory pod oczami Clary i Jace'a.

-Ale wasza dwójka musi odpocząć.

- Kiedy ostatnio spaliście?

-Dwa dni temu?

-Idźcie się przespać. Alec i ja zajmiemy się dziećmi.

-Co?- Alec spojrzał w górę.

- Jesteś pewny ?

-Tak.  Idźcie odpocząć.

-Okej, jeśli potrzebujecie pomocy przyjdźcie.

- Clary - przerwał jej.- Zajmowałem się dziećmi już wcześniej. Idźcie spać.  Damy sobie rade.

- Dzięki Magnus - powiedziała rudowłosa i wyszła razem z mężem, zostawiając dzieci z czarownikiem i Alec'iem.

Alec trzymał Stephena niezręcznie,  niepewny co robić.

-Alec, to tylko dziecko.

-Wiem, ale nigdy nie miałem doświadczenia z dziećmi.  Gdy Max był mały, ja byłem za młody, by pomagać w zajmowaniu się nim.

-Po prostu trzymaj go tak - Magnus poprawił Stephena w jego rękach. - I jeśli będzie płakać, spróbuj go kołysać.

-Widzisz? To nie takie trudne - powiedział czarownik, widząc, jak Alec czuje się trochę pewniej.

-Mhm - zgodził się.

- To dobre ćwiczenie, zanim zaadoptujemy.

- Co? - jego głowa szybko się uniosła.

Clace jealousy [tłumaczenie PL]✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz