- Izzy.
Szturchnięcie.
- Izzy.
Kolejne szturchnięcie.
- Izzy.
- Przestań - wymamrotała Izzy, zanim ta osoba mogła szturchnąć ją jeszcze raz.
- Żyjesz, dzięki Aniele - Izzy usłyszała głos brzmiący jak mamrotanie Simon'a. Nadal nie otworzyła oczu, więc nie mogła zobaczyć mówiącej osoby, ale była pewna, że to jej mąż.
- Mówiłem ci już, że żyje - usłyszała Magnus'a, jego głos głośniejszy i wyraźniejszy niż Simon'a.
- Nie byłem całkowicie pewien.
Izzy otworzyła jedno oko, gdy Magnus mówił, że zawsze ma rację i Simon nie powinien w niego wątpić.
- Izzy! - krzyknęła Clary, która jako pierwsza zobaczyła, że ma otwarte oczy.
Izzy próbowała się podnieść, ale jęknęła i opadła z powrotem na posłanie, ponownie zamykając oczy. Ból głowy ją zabijał! Ma kaca? Nie pamietała upijania się. Pamietała szykowanie się na ślub i ... Jej ślub! Dziecko! Wyklęci!
Oczy Izzy gwałtownie się otworzyły.
- Wyklęci! Dziecko! - wyskoczyła, żeby jęknąć i położyć się z powrotem.
- Wyklęci? - zapytała, leżąc i zdając sobie sprawę, że jest w Infirmerii.
- Pozbyliśmy się ich - powiedział Jace.
Mimo tego, że j ego słowa powinny ją uspokoić, Izzy czuła, że jest coś jeszcze. Coś, czego jej nie mówią.
- Co? - zapytała. - Co się stało? Ktoś jest ranny? Ktoś umarł?
Wszyscy spojrzeli po sobie, nic nie mówiąc.
- O co chodzi? Powiedzcie mi! - zarządała, podnosząc się.
Mieli opory by jej powiedzieć, ale dziewczyna nie skupiała się już na nich tak bardzo, jej uwagę przyciągnął chłopiec leżący na łóżku kolo niej, Emily trzymająca jego rękę.
- Max! - Izzy krzyknęła. - Oh nie, czy Max- Czy on n- Izzy przerwała. Nie mogła znaleźć odwagi, by choćby wypowiedzieć jej przypuszczenia.
- Nie! - krzyknął szybko Jace, rozumiejąc w jakim kierunku odeszły jej myśli. - Z nim wszystko dobrze! Tylko odpoczywa. Złamał rękę, ale poza tym, nic innego mu nie dolega.
- Dzięki Aniołowi - Izzy odprężyła się. - To o czym mi nie mówicie?
- Max na szczęście nie umarł, ale są ofiary - powiedziała wolno Clary.
- Kto?
- Dwoje ludzi z Rady, których tata zaprosił i...- Clary przerwała, patrząc na Jace'a i Alec'a i szukając pomocy.
- I?
- Izzy- powiedział miękko Alec, jego głos pełny boleści. - Mama nie żyje.
- Co? - zapytała szatynka, opadając na poduszkę.
- Było ich zbyt wiele, mieli przewagę liczebną - powiedział Alec. - Próbowałem się tam dostać, ale nie byłem wystarczająco szybki.
Izzy poczuła łzę spływającą po jej policzku, uniosła rękę, by ją wytrzeć i pozwoliła jej opaść na brzuch.
- Dziecko? - zapytała Izzy, jej oczy skupione na brzuchu.
Gdy nikt jej nie odpowiedział, poniosła wzrok i spojrzała na Magnus'a.
CZYTASZ
Clace jealousy [tłumaczenie PL]✔
FanficTłumaczenie książki "clace jealousy" autorstwa BatmanEatsPizza. This is only translation of a BatmanEatsPizza's story . Permission to translate was given by the author.