- Bardzo Ci dziękuję - powiedział Jace do Nasreen Chaudhury ostatni raz, zanim się rozłączył.
Jace odwrócił się na biurowym krześle, żeby być twarzą w twarz z resztą ludzi w Bibliotece.
- Kocham Indie - powiedział z uśmiechem zadowolenia. - Kocham Hindusów. A szczególnie kocham Nasreen Chaudhury.
- Rozumiem, że masz dobre wieści? -rzuciła Clary.
- Tak - zgodził się. - Jakoś znalazła dwustu nocnych łowców chcących pomóc. Dwustu!
- To niesamowite! - Izzy skoczyła na równe nogi. Potrafiła z łatwością zobaczyć życie niknące w oczach każdego, który brał udział w zabójstwie jej dziecka.
Izzy uśmiechnęła się. Z tyloma ludźmi za nimi, nie było to już to takie niedorzeczne.
Ale potem zamarła.
- Wciąż nie znamy ich kryjówki. Jak mamy ich zaatakować, skoro nie wiemy gdzie są?- Nie wiem - przyznał Jace.
- Spotykają się jutro w porzuconych budynku by "obcować z Valentine'em" - obwieścił Magnus, wchodząc do Biblioteki.
- A ty to wiesz, skąd? -zapytał Jace.
- Mam swoje źródła - powiedział po prostu Magnus.
- Jutro - wymamrotał blondyn. - To za mało czasu. Nie zaczną przybywać aż do rana najwcześniej.
- Cóż w takim razie musimy iść tylko z tymi, którzy pojawią się jutro wystarczająco wcześnie - powiedziała Izzy.
- Nie wiemy nawet, czy przybędą rano - powiedział Jace. - Możemy być zostawieni sami sobie.
- To pójdziemy sami!- krzyknęła Izzy.
- Izzy, oni nas zgromią - stwierdził Jace.
- Element zaskoczenia będzie po naszej stronie - przekonywała Izzy.
- Mają przewagę liczebną -stwierdził fakt.
-Kiedy stałeś się takim pesymistą? -zapytała Izzy, kładąc ręce na biurku i pochylając się tak, aby ich twarze były na jednym poziomie. - Co się stało z chłopakiem, który skoczył w portal by walczyć pod Adamantową Cytadelą? Co się stało z chłopakiem, który prowokował całą sforę wilkołaków w barze? Co, wtedy nie mieli przewagi liczebnej?
Jace nie odpowiedział, więc Izzy kontynuowała.
- Co się z tobą stało? Kiedy stałeś się taki bojaźliwy? Przetrwałeś Niebieski Ogień. Przetrwałeś połączenie z psychopatą. Nawet śmierć przetrwałeś! I boisz się kilku facetów?
- Nie wiem, co się z tobą stało. Ale wiem, że Jace Herondale, którego znam, nie stałby się najlepszym Nocnym Łowcą w tym wieku, gdyby się bał tego, co musi zrobić. Gdyby bał się śmierci.
-Mam dzieci Izzy - powiedział cicho. - Co się stanie, gdy nie będzie przy mnie Anioła, który uratuje mnie od śmierci i zostawię swoje dzieci bez ojca?
- Nie wiem, ale jeśli chcesz tu zostać i bronić swojej rodziny mogę to uszanować - powiedziała Izzy, idąc w kierunku wyjścia. - Po prostu pójdę sama.
- Izzy czekaj! - zawołał za nią Jace.
Izzy odwróciła się powoli.
- Nie możesz iść - powiedział jej.
- Mogę - powiedziała Izzy. - Patrz.
- Izzy umrzesz! - kłócił się.
- No to umrę - odpowiedziała. - Nie mam dzieci i nie będę ich miała nigdy, więc nie musze się martwić o osierocanie kogoś.
- Izzy możemy spróbować jeszcze raz - powiedział Simon. Wiedział, że była zdruzgotana po stracie dziecka, ale nie myślał, że na tyle by iść na samobójczą misję.
- Nie, Simon - potrząsnęła smutno głową. - Nie możemy. Spotkałam się wczoraj z Catheriną i powiedziała mi, że bardzo mało prawdopodobne jest to, że będę w stanie mieć więcej dzieci. Nie mogę mieć dzieci, Simon.
- Wciąż możemy spróbować!- powiedział Simon. - To nie jest niemożliwe.
- Próbować by czuć rozczarowanie każdego miesiąca? Nie, nie dam rady przejść przez coś takiego. Nie mogę pozwolić, byś ty przez to przechodził. Przepraszam, Simon.
- Nie, nie przepraszaj! - powiedział Simon. - Nie masz za co przepraszać.
- Nie mogę dać ci dzieci - pociągnęła nosem Izzy. - To jest coś, za co się przeprasza.
- Zawsze możemy adoptować - zasugerował Simon.
- Możemy wziąć szczeniaka - Simon desperacko próbował zatrzymać Izzy od pójścia do opuszczonego budynku, ale jasne było, że już podjęła decyzję.
- Przepraszam Simon - powiedziała Izzy, kierując się do drzwi.
- Nie będziesz sama - powiedział Jace, gdy miała już przekroczyć próg.
- Co?- odwróciła się.
- Nie będziesz sama - powtórzył. - My- Ja z tobą pójdę. Nie mogę decydować za resztę.
- Oczywiście, że idę - Powiedzieli wszyscy.
- Co z Brianna'ą i Stephen'em? -zapytała Jace'a Izzy.
- Masz racje. Nie byłbym tu, gdzie jestem, gdybym bał się robić to, co konieczne - powiedział Jace. - I kto wie, może Razjel będzie tam czekał, aż umrę.
Izzy uśmiechnęła się.
- Dziękuję.- Nie ma problemu - powiedział Jace. - Trzymamy twoje tyły.
CZYTASZ
Clace jealousy [tłumaczenie PL]✔
Hayran KurguTłumaczenie książki "clace jealousy" autorstwa BatmanEatsPizza. This is only translation of a BatmanEatsPizza's story . Permission to translate was given by the author.