1.18

329 14 0
                                    

Szłam przed siebie. Wyrwałam się Severusowi na korytarzu. Nie wiem co się ze mną dzieje. Czuję się tak jakbym była obserwatorem. Nie chciałam ani krzyczeć na Lupina ani uderzyć Cedrica. To wszystko jest jakieś dziwne. Czuję się jak w jakiejś skorupie.

-Rosier!- Usłyszałam wołanie z korytarza. Odwróciłam się. Malfoy.

-Czego chcesz?- Zapytałam przyglądając się blondynowi.

-Ta szlama... ona...- Zaczął coś mówić ale nie słuchałam go.

-Jaka szlama?- Syknęłam przyszpilając go do ściany.

-Garanger.- Wysapał a ja go upuściłam i szybko pobiegłam na błonia.

Wszystko potoczyło się tak szybko.

Parszywek przebiegający koło moich stóp.

Czarny pies ciągnący młodego Weasleya za nogę.

Wybraniec i szlama biegnący za nim.

W nadnaturalnym tempie ruszyłam za nimi.

Chętnie rzuciłabym w tą wierzbę Bombardą.

-Harry!- Na chwilę widząc brata odzyskałam jasność umysłu.

-Silver?- Zapytał skonsternowany,

-Później.- Szepnęłam i weszłam do wejścia.

-Proszę ratuj Rona!- Odkrzyknął próbując pokonać drzewo. Nie potrafiłam mu odmówić.

-Niech cię cholera weźmie Potter.- Szybko przebyłam ciągnący się w nieskończoność korytarz.- Ron?!

Chłopak siedział z krwawiącą nogą na łóżku.

-Silver?- Wyglądał na przerażonego.

-Tak.- Potwierdziłam.- Gdzie jest ten pies?

Gryfon wskazał na coś za mną. Wytężyłam wszystkie zmysły i usłyszałam ciche kroki.

-Aaaaaaaa.- W odpowiedniej chwili chwyciłam tego kogoś i w nadnaturalnym tempie wyrzuciłam w powietrze a potem przyszpiliłam do podłogi. (MEDIA)

-Wow.- Powiedział rudowłosy.

-Durmstrang.- Posłałam mu słaby uśmiech i spojrzałam na moją ofiarę.- Proszę proszę kogo my tu mamy słynny Syriusz Black na ziemi, pode mną.

Ostatnie słowa wyszeptałam mu słodko do ucha.

-Silver!- Do pokoju wpadli pozostali gryfoni.- On zabił moich rodziców i siostrę nie przepuszczę mu tego.

Black cały czas przetrzymywany przeze mnie zaśmiał się perfidnie.

-Nie zabiłem twoich rodziców.- Spojrzał na mnie.- A twoja siostra ma się świetnie.

Przycisnęłam go bardziej do podłogi i nieświadomie warknęłam ukazując kły.

-O czym ty mówisz?- Krzyknął Potter celując w przestępce różdżką.

-Twoja siostra jest cała i zdrowa.- Wycharczał szamotając się.- Właśnie próbuje mnie udusić.

Spojrzałam przerażona najpierw na Syriusza a potem przeniosłam wzrok na Harrego. W jego oczach zobaczyłam szok i złość.

-Harry ja...- Zaczęłam.

-Czy to prawda?- Zapytał opuszczając różdżkę.

-Tak.- Syknęłam kierując swoje spojrzenie w czerwoną z braku powietrza twarz Blacka.

-Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć?- Jego ton zrobił się dziwnie spokojny.

-Nie wiem.- Przyznałam zamykając oczy. To nie miało być tak...

-Expeliarmus.- Nagle coś odepchnęło mnie od mężczyzny przez co uderzyłam głową o ścianę.

-Co diabła?- Warknęłam rozmasowując sobie obolałą część głowy.

-Wybacz Silver.- No tak Lupin.

-Nie... mu... wilkołak...- Dolatywały do mnie tylko niektóre słowa.- Zabiłem.. rodziców.

Potrzebowałam chwili na uzdrowienie się.

Pełnia. Pełnia. Pełnia. Pełnia

Ta myśl szybko mnie ocuciła. Wstałam. Jakiś mężczyzna leżał na podłodze skonfundowany. Kolejnym osobą był Snape także unieszkodliwiony. C o on w ogóle tutaj robi?

-Musimy iść.- Remus podszedł do mnie.- Wiem że mi nie ufasz ale jesteśmy rodziną. Zrozum to.

Pokiwałam lekko głową i chwyciłam go za rękę.

-Always and forever.- Odparłam wpatrując się w niego.- Nie zepsuj tego.

Szybko ruszyliśmy korytarzem. Przed wyjściem stanęłam jak wryta.

-Pełnia.- Powiedziałam. Było już za późno. Lupin wyszedł na dwór.- Syriusz nie!

No świetnie on też. W sumie i tak się zmienię. Wybiegłam z wejścia a światło księżyca od razu zadziałało.

-Aaaaaaaaaa.- Krzyknęłam czując palący ból.- Na Rowenę!

-Silver.- Harry próbował do mnie podbiec.

-Stój.- Ostatnimi siłami wyciągnęłam rękę i powstrzymałam go.

Ból w paznokciach i w zębach. Mrowienie przy oczach. To wszystko co pamiętam...

Born To Die ||Zakończone||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz