3.03

142 14 1
                                    

Londyn

-Ja już nic nie wiem Syriusz!- Krzyknął Harry siadając przy stole.- Moja siostra jest nie wiadomo gdzie, jej chłopak nie żyje, a mnie grozi wywalenie ze szkoły.

-Nic jej nie jest Harry.- Uspokoił swojego chrześniaka czarodziej.- Wróci.

-Skąd wiesz?- Odezwał się Remus.- Ona straciła swoją pierwszą miłość. 

-Jeżeli ma być jakaś rzecz którą Silver zrobi.- Odezwała się Hermiona.- To zemsta.

----------------------------------

-Ał.- Warknęłam padając na ziemię.- Nie możesz być delikatniejszy?

-Nie.- Derek podał mi rękę. 

Katana czyli ten japoński miecz nadal był dla mnie dosyć dziwny i nie miałam szans wygrać z kimś takim jak chłopak. 

-Jak to w ogóle przyda mi się w walce z czarodziejami którzy mogą mnie rozwalić samymi słowami?- Zapytałam odkładając miecz na bok. 

-Jak myślisz jakim cudem kitsune przetrwały tyle tysięcy lat?- Odparł pytaniem.- Tajemnica tkwi w ostrzu. Może absorbować zaklęcia, a jeżeli kitsune jest dość inteligentny nawet odbić je boomerangiem. 

Spojrzałam jeszcze raz na miecz. 

-Nie czuję tego jakoś.- Powiedziałam.

-Jesteś w pewnym stopniu czarownicą to musi blokować cię w jakiś sposób.- Odpowiedział.

-Co by było gdybym nagle przestała być czarownicą?- Zapytałam.

-Nadal byłabyś kitsune.- Westchnął.

-W 100%- Prychnęłam. 

-Ale to się nie stanie.- Dopowiedział.- Urodziłaś się i czarownicą i kitsune.

-No tak.- Westchnęłam.

Nagle naszą rozmowę przerwał jakiś szelest. Podniosłam wzrok i spotkałam sowę która trzymała list w łapach.

-To z Hogwartu.- Powiedziałam odbierając przesyłkę.- Który dzisiaj?

-31 lipca.- Powiedział Derek.

-To moje urodziny.- Westchnęłam rozrywając papier. Od razu coś srebrno-niebieskie rzuciło mi się w oczy. Wyciągnęłam odznakę z koperty.- Zostałam Prefektem.

-Powinnaś mi powiedzieć wcześniej.- Przerwał moje przyglądanie się odznace.- O twoich urodzinach.

-To nie ma teraz znaczenia.- Odłożyłam papiery na bok i chwyciłam miecz.- Co ty na jeszcze jedną rundkę?

-Mam lepszy pomysł. 

------------------------------

-Już wolę wymachiwanie mieczem.- Powiedziałam otwierając oczy.

-Musisz się skoncentrować.- Odparł Derek.- Opanowanie gniewu to pierwsze, wymachiwanie mieczem to drugie ale prawdziwa moc tkwi w umiejętnościach. Twoja to błyskawica. 

Wzięłam głęboki oddech.

-Nadal nic.- Westchnęłam po chwili.

-Zaufaj sobie.- Przekręciłam oczami.

Wzięłam drugi głęboki wdech i odprężyłam się. Powoli otworzyłam oczy i poczułam jak świecą. Zaraz potem usłyszałam jak ciszę pomiędzy nami przedziera grzmot. 

Jednak to było jedyne na co było mnie stać. 

-Masz dużo czasu.- Pocieszył mnie mężczyzna.

Born To Die ||Zakończone||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz