Drogi pamiętniku!
To już dzisiaj cały magiczny świat dowie się kto będzie reprezentował szkoły w Turnieju Trójmagicznym. Zaraz właśnie będziemy tam iść. Przez ostatni tydzień kandydaci wrzucali do Czary Ognia swoje nazwiska. Jednak z każdej szkoły zostanie wybrany tylko jeden uczestnik. Z Durmstrangu na 100% będzie Krum ten napakowany Sebix, Beauxbatons i tak będzie jakaś ciota więc nie będę nawet brała tej szkoły pod uwagę, z Hogwartu mam nadzieję na Angelinę Johnson ale niestety nie udało mi się powstrzymać Cedrica i na moich oczach wrzucił tą pieprzoną kartkę do tej pojebanej Cza...
-To nie działa!- Krzyknęłam i pamiętnik wylądował po drugiej stronie gabinetu Dumbledorea. Oczywiście rozleciał się na kilka ciał mniejszych. Dyrektor westchnął przeciągle i oparł się o fotel.
-Może spróbujemy coś innego.- Sięgnął po jakąś książkę i zaczął ją kartkować.
-To nie działa.- Warknęłam, zaciskając ręce na podłokietnikach.
-Spróbowaliśmy już wszystkiego.- Staruszek pokiwał głową.- Oprócz eliksirów uspokajających.
-Nie będę tego pić.- Pokręciłam jak najszybciej głową.
-Już na późno.- Powiedział zadowolony. Zmarszczyłam brwi.
-Jebana filiżanka.- Sięgnęłam po kubek z którego przed chwilą piłam herbatę i z całej siły walnęłam nim o ścianę.
Ale pewnie zapytacie co tu się w ogóle dzieje?
Otóż to bardzo zabawne ile rzeczy może się stać przez jeden tydzień. Ale zacznijmy od początku. Kiedy wróciliśmy po powitalnej uczcie do naszych pokoi okazało się że te paniusie z Beauxbatons będą spały sobie w naszej wieży. W wieży Ravenclaw. Z powodu że oczywiście pomieszczenia się nie rozciągnął ktoś musiał z nami zamieszkać. Wypadło na jedną osobę. No i kogo? Ano oczywiście że Cho Chang!
-Uspokój się.- Odparł spokojnie Albus.
-Nie mogę!- Krzyknęłam w jego stronę.- Wiedziałeś że to się nie skończy dobrze jeżeli dasz mnie z nią do jednego pokoju!
-Martwi mnie co innego...- Popatrzył w stronę okna.-...pomimo tylu ćwiczeń ty nadal się nie kontrolujesz.
-Mam wszystko pod...- Urwałam na chwilę. Poczułam jak powoli opadam z sił. Tak jakby ktoś zabrał mi 75% energii życiowej.
-Widzę że zaczęło działać.- Dumbledore się uśmiechnął.
-Zdrajca.- Syknęłam jednak mój umysł zasłoniła czarna dziura.
-Starczy na chwilę.- Drops odetchnął ze spokojem. Przekręciłam oczami. Tylko tyle mogłam zrobić.- A i następnym razem nie przeklinaj. Damy tak nie robią.
Znowu przekręciłam oczami.
-Powinniśmy się już zbierać nie sądzisz?- Dyrektor spojrzał na zegarek. Kątem oka zobaczyłam że rzeczywiście zrobiło się już późno.
-Oczywiście.- Westchnęłam już całkowicie opanowana. Czarodziej pokiwał głową i ruszyliśmy do Wielkiej Sali. W połowie drogi zauważyłam Lunę. Pożegnałam się z dyrektorem i ruszyłam w stronę przyjaciółki.
-Wszystko w porządku?- Zlustrowała mnie wzrokiem.
-Weź nie pytaj.- Zanuciłam.- Weź się przytul.
-Czyli tak jak zawsze.- Skwitowała po czym się lekko zaśmiałyśmy. W całkiem dobrych humorach usiadłyśmy przy stole Ravenclaw. Wszyscy już byli na swoich miejscach. W sali zapanowała cisza. Poczułam jak ciśnienie napływa mi do głowy. Tak strasznie jakby miała zaraz pęknąć. Przez chwilę nawet straciłam wzrok ale szybko to minęło.
CZYTASZ
Born To Die ||Zakończone||
Fiksi PenggemarYou think, you know the story, But only know how it's ends, To get to the heart of the story, You have to go back to the beginning... Silver Potter nie ma łatwego życia. Wszyscy (w tym jej brat) myślą że nie żyje. Jako jedyna dziewczyna uczy sie w D...