2.05

267 12 0
                                    

-Jak myślicie co to było?- Spytałam patrząc na najnowszego Proroka Codziennego.- Prowokacja?

-Raczej wzniecenie paniki.- Odparł Remus patrząc na tą samą gazetę co ja. 

-Albo zwiastun czegoś co nadejdzie...- Mruknęłam niezbyt przekonana. Mój ojciec chrzestny wpadł tylko na chwilę przed rozpoczęciem roku szkolnego. Umówiliśmy się na wczesną godzinę dlatego wszyscy jeszcze spali. Oprócz pani Weasley która krzątała się po kuchni.

-Musicie uważać.- Stwierdził odkładając gazetę i rozsiadając się na krześle.- Ten atak nie był przypadkowy. 

-Wszyscy wiedzieliśmy że to się stanie.- Podeszłam do okna.- Voldermort nigdy nie zginął i tylko głupcy łudzili się że nie. 

Mężczyzna skrzywił się słysząc imię Czarnego Pana. 

-Co masz na myśli?- Spytał zaintrygowany.

-Mój lis po części blokuje ból na nadgarstku.- Spojrzałam na niego porozumiewawczo.- Ale i tak od początku wakacji mam jedną i tę samą wizję.

-Wizję?- Był zaskoczony.

-Nie wiem jak to dokładnie nazwać.- Podeszłam do stołu i swobodnie usiadłam.- Co noc śni mi się to samo i jest nie wyraźne. Jednak pomimo tego że nie widzę co się tam dokładnie dzieje to czuję to w środku że to ani w jednym procencie nie jest dobre.

-Myślałaś coś o Eliksirze Nasennym?- Pokręciłam głową.

-Nie będę pakować w siebie tego.- Odparłam.- Poza tym od jakiegoś czasu ustały.

-Domyślasz się dlaczego?- Widziałam po jego twarzy że się martwi. 

-Tak.- Westchnęłam.- Myślę że tu chodzi o Cedrica. Kiedy jestem z nim czuję w środku że coś jest inaczej...

-Przy nim stajesz się lepszą osobą.- Dokończył za mnie. 

-Dokładnie...

-----------------------------------------------------------------------------------

-...no i wtedy postanowiłam po prostu pójść do tego fryzjera.- Był już pierwszy września. Właśnie tłumaczyłam Lunie z którą szłam na peron jak to się stało że mam grzywkę.- W sumie Arashi mnie do tego przekonała. 

Rozmawiałyśmy o głupotach. Tak zwykłe ludzkie dziewczyny. Przebrałyśmy się już w mundurki i założyłyśmy krawaty. Tydzień przed rokiem szkolnym wróciłam do Severusa i zajęłam się odczytywaniem kartki. Niestety nie pojawiło się nic nowego. 

-Co u Cedrica?- Spytała w końcu blondynka. 

-Widziałam się z nim na Mistrzostwach.- Mruknęłam grzebiąc w swoim lodzie którego sobie zamówiłam w pobliskiej lodziarni.- Jakiś Śmierciożerca prawie nas zabił ale uratowałam sytuacje. 

-Słyszałam o tym.- Westchnęła jedząc swojego.- Jak bardzo źle jest?

-Zależy o co pytasz.- Odsunęłam od siebie prawie całe lody.- I oto szybki sposób żeby zepsuć atmosferę.

Zaśmiałyśmy się i kontynuowałyśmy rozmawianie o błahostkach. 

-O Roweno!- Powiedziała dziewczyna kiedy skończyłyśmy jeść.- Nic już nie przełknę.

-Idę jeszcze po picie na drogę.- Oznajmiłam lekko uśmiechając się pod nosem i ruszyłam do kasy. Byłyśmy w jakiejś kawiarni, więc mieli tutaj wszystko. zdecydowałam się na wodę gazowaną moją ulubioną. Kątem oka zauważyłam że Luna wyszła już przed kawiarnię. 

-Dziękuję.- Zapłaciłam mugolskimi pieniędzmi i skierowałam się do wyjścia. Oczywiście nie obeszłoby się bez jakiejś małej wpadki. Przy wychodzeniu na kogoś wpadłam.

-Przepraszam.- Mruknął młody mężczyzna. Miał około 25 lat ale miał okropny wyraz twarzy któy tylko dodawał mu lat.

-Nic się nie stało.- Zmarszczyłam brwi. Skądś go kojarzyłam. Wpatrywałam się w niego przez chwilę ale w końcu on wyminął mnie i zostałam sama. Nie marnując czasu ruszyłam za moją przyjaciółką. 

-Co tak długo?- Zapytała kiedy zrównałyśmy krok. 

-Dziwne...- Szepnęłam i szybko ruszyłam na peron. W mojej głowie zakiełkowało się przeczucie że ten rok zmieni wszytko...

Born To Die ||Zakończone||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz