6.03

128 5 3
                                    

Zapaliłam kolejnego papierosa i rozerwałam od razu następną paczkę. 

Wysłałam wiadomość poprzez mugolski telefon do Syriusza ale nie byłam pewna czy ten starzec potrafił ją odczytać.

Akcja trwała już godzinę a ja siedziałam na kuchennej wyspie jak na szpilkach. 

Chwilę później Czarny Pan wleciał razem z całą swoją zgrają. 

Szybko wstałam z miejsca i już wiedziałam że coś musiało się stać. 

-JAK TO MOŻLIWE!- Krzyknął Voldemort.- Wiedzieli. Było 7 Potterów.

Odetchnęłam z ulgą. 

Harry żył. 

Jeszcze. 

-Więc...- Zaczęłam.- Ilu nie żyje?

Wszyscy rzucili mi podirytowane spojrzenia ale ja tylko wzruszyłam ramionami. 

-Nikt.- Mruknął Lucjusz. 

Nie pozwolili mi iść na tą akcję gdyż działa się w powietrzu poza tym byłam jeszcze świeża. 

I woleli zachować element zaskoczenia na później. 

Atmosfera była ciężka w cholerę i wyczułam to więc wróciłam na swoje miejsce przy wsypie kuchennej. 

Siedział już tam Blaise. 

-Ciężka noc huh?- Spytałam. 

-Potter znowu nas wykiwał.- Westchnął. 

W tym samym momencie do środka wszedł Draco. 

-Potter?- Prychnęłam.- Przecież on jest dzieckiem. 

Obydwoje rzucili mi skonsternowane spojrzenia. 

-Wybaczcie ale nie rozumiem jak ktoś taki był w stanie pokonać zgraję śmieciożerców.- Zakpiłam.- Szczególnie po tym jak jest w żałobie po tej jego siostrze. Jak ona miała? Silva? Silene?

-Silver.- Warknął blondyn skanując mnie spojrzeniem. 

-Ah tak Silver.- Wzięłam papierosa i odpaliłam go.- Ona była taka jak ja co nie. Szkoda jej. Taki talent. 

Ślizgon spojrzał na mnie i już wiedziałam że chce powstrzymać łzy. 

Ale ja nie byłam Silver. 

Byłam Fallon. 

-Hale, Malfoy, Zabini.- Odezwał się Glizdogon wchodząc do kuchni.- Pan was wzywa. 

Z uśmiechem zeszłam ze stołka i pokierowałam się do gabinetu Voldemorta. 

-Moi drodzy.- Powiedział Tom na wejściu.- Usiądźcie. 

Usiadłam pomiędzy dwoma chłopakami i starałam się opanować drżenie ciała. 

-Musimy zająć Ministerstwo.- Kontynuował.- Chce żebyście to wy dowodzili. Nic wielkiego. Wchodzimy, zabijamy Ministra. Po dzisiejszej akcji nie mogę zaufać Bellatrix. Liczę na was. 

Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową. 

Chwilę później znowu trafiłam na moje miejsce w kuchni i zaczęłam gorączkowo myśleć. 

Nie mogłam powiadomić Zakonu Feniksa o tym co stanie się jutro bo na pewno zaraz by tam polecieli. 

A to było za wcześnie za bitwę. 

Harry musiał znaleźć horkruxy i powybijać je jeden za jednym. Tylko wtedy mielibyśmy realne szanse na wygraną. 

Poza tym prędzej czy później i tak dobraliby się do Ministerstwa. 

Born To Die ||Zakończone||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz