2.15

236 14 0
                                    

-Tylko spokojnie Silver.- Mruczałam pod nosem uspokajające słowa.- To tylko jakiś artykuł. Nie ma znaczenia.

Tyle że miał znaczenie. Może nie aż takie ale miał. No bo ja w końcu nie byłam nastolatką z problemami. Znaczy byłam ale nie aż tak. Nie no. Byłam. Miałam mnóstwo problemów ale na pewno nie z agresją taką jak tam opisano. To było pewne. Wzięłam głęboki oddech i zapukałam do drzwi. 

-Proszę!- Usłyszałam donośny głos Albusa. Otworzyłam drzwi.

-Dzień dob...- Urwałam widząc kto znajduje się w środku. Przy biurku dyrektora stało kilka osób. W tym państwo Weasley i Remus. Mój ojciec chrzestny. 

-Silver.- Westchnął dyrektor.

-Kochaniutka!- Pani Weasley.- Nie martw się dasz radę z Turniejem. Wiem to. Tak samo Harry. Poradzicie sobie z tym. A tymczasem nie martw się niczym. I coś ty taka chuda? Albusie co się stało z waszym jedzeniem?

-Molly spokojnie.- Odezwał się Lupin.- Witaj Silver.

Uśmiechnęłam się lekko i kiwnęłam głową na przywitanie.

-Co cię tutaj sprowadza?- Spytał Drops.

-To.- Pokazałam gazetę.- Co to w ogóle ma być?

Wilkołak wziął papier z moich rąk i zaczął czytać. Za każdym kolejnym zdaniem jego uśmiech się powiększał aż w końcu wybuchnął śmiechem.

-Najlepsza część z zachowaniami psychopatycznymi.- Zaśmiał się wycierając łzy z twarzy.

-To nie jest takie śmieszne.- Prychnęłam zabierając z jego rąk gazetę.- Nie będę już więcej gadała z tą przebrzydłą babą.

-Silver.- Powiedział ostrzegawczym tonem Dumbledore.- Wiesz że i tak już jesteś na warunkowym. 

Przekręciłam oczami.

-To my może już pójdziemy do dzieci.- Powiedziała pani Weasley.- A tobą zajmę się później, kochaniutka.

Złapała męża za rękę i obydwoje wyszli z gabinetu.

-Nie chciałam tak zareagować.- Odwróciłam się do starca.- To nawet praktycznie nie byłam ja.

-Jak nie ty to kto?- Dumbledore nachylił się na fotelu. 

-Arashi.- Mruknęłam.

-Nie zganiaj winy na mnie.- Prychnęła mi w głowie.- I nie praktycznie tylko teoretycznie idiotko. 

-Dobra weź spadaj.- Pokręciłam głową. 

-Co?- Powiedział Lupin.

-To skomplikowane ale...- Wzięłam głęboki oddech.- ... od prawie roku słyszę w głowie głos. Jest to moja lisica i przedstawia się jako Arashi. Mówi do mnie ale tylko ja mogę to słyszeć. W takich chwilach jak tamta to ona przejmuje nade mną kontrolę. Jest upierdliwa...

-Silver co ja ci mówiłem o przeklinaniu.- Wtrącił Drops. 

-Wiem pamiętam.- Burknęłam siadając na krześle.- Ale to jest prawda.

-Gówno prawda.

Przekręciłam oczami. Czy ona nie może się choć raz w życiu zamknąć?

-Nie.

-Kitsune to duch japońskiego lisa.- Szepnął pod nosem wilkołak.

-Wiesz coś więcej na ich temat?- Odwróciłam się do niego.

-Słyszałaś to?- Jego wzrok skakał to na mnie to na dyrektora.

-Teraz to nie jest ważne.- Uciął cały temat Albus.- Ważniejszy jest Turniej.

Kiwnęłam głową z goryczą. 

-Kto to zrobił?- Nachyliłam się do czarodzieja.- Słyszałam jak mnie podpisali. Wiedzą o tym że jestem siostrą Harrego.

-To było do przewidzenia.- Dyrektor unikał mojego wzroku i patrzył na okno.- Musisz przetrzymać to jakoś.

-Przeżyję.- Westchnęłam.- Jak zawsze. 

-Idź i odpocznij.- Powiedział Remus. - Nie wyglądasz najlepiej. 

-Taaa.- Westchnęłam.- Łatwo wam mówić. 

Uśmiechnęłam się jeszcze do Remusa. Jednak pierwszy raz od bardzo dawna zachciało mi się płakać...

---------------------------------------------

Tej nocy nie śnił mi się koszmar. Wręcz przeciwnie. Stałam na jakiejś łące. Wokół mnie był tylko las i nic więcej. Na pierwszy rzut oka byłam sama. Jednak kiedy chciałam się poruszyć poczułam jak coś ciężkiego było przymocowane do mojej talii. I było. Byłam ubrana w typowo średniowieczną suknię. Była zielona i bardzo mocno zawiązana. 

-Jak one mogły w tym chodzić?- Mruknęłam szarpiąc ją tylko po to żeby wziąć oddech.  

-Kiedyś panny były wychowane, a nie to co teraz.- Odezwał się kobiecy głos. Od razu go poznałam.

-Rowena.- Westchnęłam odwracając się.- Dawno cię nie było. 

-Miałam małe komplikacje.- Mruknęła.- Ale już jestem.

-Wiesz trochę się wydarzyło od ostatniego razu.- Założyłam ręce na piersiach.

-Więc cię wybrano.- Odparła z przekąsem.

-Wiedziałaś.- Rozdziawiłam usta.- Mogłaś mi powiedzieć.

-Próbowałam ale...- Urwała.- Próbowałam. 

-Ach tak.- Usiadłam na ziemi.- Co będzie pierwszym zadaniem. 

-Czas nam się kończy.- Stwierdziła. Rzeczywiście czułam jakiś szturchanie w plecy. 

-Co będzie pierwszym zadaniem?- Zapytałam. Łąka przed moimi oczami zaczęła się rozpadać.

-Draco...- To było ostanie co usłyszałam.

-Draco!- Krzyknęłam i gwałtownie wstałam. Poczułam ból na czole.

-Ałć.- Prychnęła jakaś dziewczyna. Zamrugałam kilka razy i mój wzrok się wyostrzył. Ach tak Cho...- Co ty robisz? Ogarnij się. Dziwadło.

-Po co mnie obudziłaś?- Zignorowałam jej oszczerstwa. 

-Twój chłopak czeka przed drzwiami.- Odparła z przekąsem. Wtedy przypomniałam sobie o tym że miałam mu wszystko opowiedzieć. 

-Ze szczegółami...

Born To Die ||Zakończone||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz