1.19

307 18 0
                                    

Harry

W jednej chwili cały mój świat się zawalił. Myślałem że jestem całkowicie sam na tym świecie. Nagle okazuje się że mam prawdziwego ojca chrzestnego a dodatkowo moja siostra żyje. Moja siostra żyje. Moja siostra żyje. To tak dziwnie brzmi. Ja zastanawiałem się czy Silver... To nie było przecież możliwe. W sumie jesteśmy nawet podobni. Szczególnie że mamy ten sam kolor włosów. Nadal co prawda jestem w szoku ale chyba złość ze mnie schodzi.

-Syriusz nie!- Usłyszałem głos krukonki. Szybko odwróciłem się. Dziewczyna leżała na ziemi, jej twarz była wykrzywiona z powodu jakiegoś bólu.

-Silver!- Rzuciłem się w stronę mojej... siostry.

-Stój!- Krzyknęła wyciągając rękę do przodu. Przez moje ciało przeszedł prąd który skutecznie mnie zatrzymał...

Silver wyglądała zupełnie inaczej. Nie wiedziałem co się dzieje. Zaraz czy ona ma pazury?

-Harry!- Usłyszałem krzyk Hermiony. W tym samym czasie Lupin przeobraził się w wilkołaka... Zapowiada się super...

Silver

Wzięłam głęboki wdech. Nie wiem czy ja czy ktoś inny. Czułam się obserwatorem we własnym ciele. Spojrzałam bez większego zainteresowania na to co działo się trochę dalej na polanie. Ruszyłam własną drogą. Pobiegłam do lasu. Poruszałam się niezwykle zwinnie i szybko. Widziałam najmniejsze mrówki poruszające się pod moimi stopami. Słyszałam śmiechy gryfonów z ich wieży...

-Kim jesteś?- Usłyszałam jakiś głos dochodzący gdzieś z mojej prawej.

-Nazywam się Arashi.- Warknęłam nie swoim głosem. Ten był o wiele bardziej głębszy i... zwierzęcy.- Jestem posłańcem śmierci.

Ten ktoś wciągnął nerwowo powietrze.

-Lis!- Krzyknął inny głos.

-To zwykła dziewczyna.- Odparł jeszcze kolejny.

-Nie kontroluje się!-Dodał inny. Wyczuwając zagrożenie zaczęłam się powoli cofać. Nagle jakiś świst przeciął powietrze. Warknęłam czując ból w kolanie. Upadłam.

-Stój!- Usłyszałam głos tego pierwszego. Wściekła odwróciłam głowę a z mojego gardła wydobył się ryk.

-Weźcie ją do namiotu.- Zarządził kolejny mężczyzna. Po chwili wyłonili się z mroku. No to chyba są jakieś jaja. Goście mają niezłe końskie zady.

-Firenzo uważaj.- Odezwał ten z czarnym tyłkiem.- To kitsune.

Ten cały Firenzo podszedł? Chyba raczej pogalopował do mnie. Warknęłam kiedy chciał mnie dotknąć.

-Ona kopie!- Zawołał energicznie cofając swoją rękę.

-Nie ma co tego ciągnąć.- Tym razem na pewno odezwała się kobieta.- Dzisiaj jest przecież 8 faza księżyca.

Co? Jaka faza?

-To uczennica Hogwartu.- Powiedział ten który stał przy mnie.- Podaj mi szmatę.

-Nie rób tego.- Ta koniówa wyciągnęła znikąd łuk i zaczęła celować nim we mnie.- Odsuń się albo obydwoje zginiecie.

O nieee. Ten śmierdzący zad nie będzie mi tutaj gadał o sposobie na moje zabójstwo. Wstałam i wyciągnęłam strzałę która cały czas tkwiła w moim kolanie. Ałć zapiekło.

-Nie wiecie kim jestem.- Powiedziałam pewnie.- I nie wiecie jaka jest moja rola. Popatrzcie sobie w gwiazdy może zrozumiecie.

Po tych słowach ta końska suka wypuściła strzałę...

Born To Die ||Zakończone||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz