2.31

169 7 0
                                    

-Firenzo wiem że jestem tu nie widziana ale ja muszę znać odpowiedzi.- Odezwałam się kiedy byliśmy już w namiocie.- Ten rok nie dał mi nic oprócz załamań nerwowych. 

-Tak myślałem.- Westchnął.- Zacznijmy od wydarzeń sprzed roku.

-Okej.- Usiedliśmy przy prowizorycznym stoliku.

-Rok temu Księżyc wszedł w 9 fazę.- Zaczął.- Ale ta faza była wyjątkowa ponieważ towarzyszyła temu dodatkowo pełnia. Stałaś się silniejsza ale także rozwinęło się w tobie twoje zwierzę. Wzrósł poziom gniewu. Twoje naturalne umiejętności także się rozwinęły.

-Jedyną rzecz która udało mi się ustalić to to że mój lis nazywa się Arashi.- Przerwałam mu.- I że jestem burzowym kitsune.

-To bardzo ważna informacja.- Centaur uśmiechnął się zadowolony.- Burzowe kitsune charakteryzują się dużą wybuchowością.

-Moją mocą...- Zagryzłam wargi.- Są pioruny prawda?

-Tak.- Kiwnął głową.- Użyłaś ich kiedyś?

-Raz.- Przyznałam.- Ale to było pod wodą. I nie kontrolowałam siebie.

-Jeszcze ci się to uda.- Zapewnił mnie.- Jest jeszcze kilka innych rzeczy które powinnaś wiedzieć.

Wskazał na kartkę. 

-Największą moc posiadają 9-ogonowe kitsune.- Kontynuował.- Ogony są zdobywane przez całe  życie. Zazwyczaj wyglądają jak bronie. Na przykład shurikeny. Kiedy się je łamie można przyzwać całą armię Oni- wojowników cienia którzy są posłuszni osobie która złamała ogon. 

-Aha.- To jedyne co udało mi się ze mnie wykrzesać. 

-Jesteś silna, szybka, możesz się uleczać.- Wliczył.- Ale także masz słabe strony. 

-Jakie?- Zapytałam.

-Wilcze ziele.- Odparł.- Tojad cię osłabia. I to bardzo. Możesz nawet po tym chorować, a twoje rany nie będą się goić.

Spojrzałam na niego. 

Coś mi tu zaśmierdziało.

I wcale nie chodziło o konia.

-Okej chyba dotarło.- Kiwnęłam głową.- Coś jeszcze?

-Roztaczasz wokół siebie aurę.- Odpowiedział.- Widzą ją zwierzęta i animagowie. 

-Dziękuję Firenzo.- Uśmiechnęłam się do centaura.- Jesteś pierwsza osobą która mi pomogła. 

-Nie wiele wiem o kitsune i przekazałem ci wszystko co wiem.- Powiedział.- Powinnaś znaleźć kogoś takiego jak ty. On ci pomoże.

Skinęłam głową. 

-Będę się już zbierać.- Westchnęłam z lekkim uśmiechem.- Znajdę sama drogę powrotną. 

-I uważaj przy ostatnim zadaniu.- Przestrzegł mnie.- To już nie długo.

-Tak.- Potwierdziłam.

-Do zobaczenia.- Pożegnał się, a ja ruszyłam w drogę powrotną. Kierowałam się całkowitym instynktem moje ciało szło a ja byłam myślami gdzieś daleko.

Arashi wiedziała czego mi potrzeba. 

Dlatego trafiłam nad jezioro. 

Wzięłam głęboki wdech.

Wiedziałam że w moim życiu nastąpi wiele zmian. 

Spojrzałam na swoje ręce. 

To że we mnie była jakaś moc to było pewne. 

Ścisnęłam dłonie w pięści i w tym samym czasie mój wzrok padł na bransoletkę od Cedrica którą dostałam w czasie Balu. Nigdy jej nie ściągałam a nadal trzymała się dobrze na mojej ręce. 

Westchnęłam. 

Spojrzałam w stronę zamku. Mogłam tam wrócić, jednak podjęłam inną decyzję.

Wróciłam świstoklikiem do mieszkania Syriusza. 

-Po zakończeniu Turnieju wyjeżdżam.- Oznajmiłam zszokowanemu mężczyźnie.- Nie mogę siedzieć tu tak bezczynnie. Muszę znaleźć kogoś jak ja. Potrzebuję pomocy i nie będę się chować jak jakiś tchórz. 

-Przyszłaś po pozwolenie?- Zapytał.

-Nie.- Spojrzałam w jego oczy i poczułam jak moje własne świecą.- Kiedy mnie nie będzie nie mów nikomu gdzie jestem. Powiedz że jestem bezpieczna. 

Mężczyzna skinął głową. 

Ból.

Cmentarz.

-,,Kocham cię''

Zielone światło. 

Piorun.

Ciemność.

--------------

No to teraz się zaczyna hehehe

Przepraszam za tak krótkie rozdziały ale ten który się pojawi będzie dłuższy i tym samym zakończy ten etap książki.-Autorka 

Born To Die ||Zakończone||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz