-Oh przepraszam.- Powiedziałam potrącając jakiegoś chłopaka. On tylko pokiwał głową i poszedł w swoją stronę. Westchnęłam. Był dopiero 28 lipca a Pokątna już była oblegana przez tłumy ludzi. Ten chłopak był tylko jednym z wielu których już potrąciłam. Jednak to nie była jedyna przyczyna mojej chwilowej niezdarności. Z kilometra już zobaczyłam czekającego Harrego. Uśmiechnęłam się i popędziłam jeszcze szybciej.
-Hej!- Wrzasnęłam i podbiegłam do chłopaka.
-Silver!- Zaśmiał się przytulając mnie.
-Co ci się stało?- Zmarszczyłam oczy widząc jego fryzurę.
-A co ci chodzi?- Spytał nie rozumiejąc. Pokręciłam głową.
-Nie nic.- Złapałam kosmyk jego włosów i pociągnęłam.- Kiedy ostatnio byłeś u fryzjera?
-A ty?- Odparł ciągnąć mnie za włosy.- Od kiedy ty masz grzywkę?
-I tak wyglądam lepiej od ciebie.- Prychnęłam skanując go wzrokiem. Przez ten miesiąc nie tylko włosy mu urosły. Był wyższy ode mnie co najmniej 15 centymetrów, a przed wakacjami byliśmy mniej więcej tacy sami. Nadal jednak był strasznie chudy. Dźgnęłam go palcem w klatce piersiowej. Cofnął się o dwa metry do tyłu.
-Ej!- Powiedział trzymając się za miejsce gdzie przed chwilą znajdował się mój palec.
-Słabeusz.- Mruknęłam z pewnym siebie uśmiechem. Gryfon spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Nawet chciał coś powiedzieć ale ktoś nam przeszkodził.
-Silver kochaniutka!- Odwróciłam się i ujrzałam obładowaną zakupami panią Weasley.- Jakaś ty chuda. Gorsza niż Hermiona. Severus cie nie dokarmia?
Po chwili trwałam już w mocnym uścisku. Dobrze że mogę się łatwo zregenerować bo inaczej leżałabym jak długa.
-Dzień dobry.- Przywitałam się z kobietą.- Jeżeli chodzi o Severusa to mnie dokarmia spokojnie.
-No mam nadzieję.- Pogroziła mi palcem i podała kilka toreb mojemu bratu który aż się ugiął z ich ciężaru.
-Może pomogę.- Odebrałam z jego rąk kilka i kilka z rąk matki Rona. Dla mnie było to niczym piórko. Ludzie zaczęli dziwnie się na mnie patrzeć. No tak. W końcu nie dość że miałam własną torbę ze wszystkimi potrzebnymi na ten miesiąc wakacji i resztę roku szkolnego rzeczy to jeszcze te torby z zakupami. Wzruszyłam jednak ramionami. Pozwól im narzekać.- Idziemy?
Moi towarzysze pokiwali głowami i po chwili znajdowaliśmy już się w Norze.
-Cześć Silver.- Przywitali się bliźniacy którzy jednym słowem byli zarośnięci tak samo jak Harry. Znowu zmarszczyłam brwi. Co do diabła się tu dzieje?
-Hej Silver.- Z góry schodów zszedł Ron. Boże on też? Zaskoczona pokazałam palcem co na Harrego to na Rona i na bliźniaków.
-Nie przejmuj się nimi.- Koło mnie pojawiła się Hermiona.
-Są zbyt biedni na fryzjera.- Po mojej lewej stanęła jakaś rudowłosa dziewczyna.
-Ty musisz być Ginny.- Odwróciłam się do niej i wyciągnęłam rękę.- Silver Rosier.
Niestety. Rodzina Weasleyów oprócz Rona nie wiedzieli o tym że jestem zaginioną siostrą Harrego. Pomimo tego że gryfon się o ty dowiedział w świetle prawa nadal byłam martwa. Wracając jednak do tematu gryfonka przyjęła moją dłoń i uśmiechnęła się.
-Ginny Weasley.- Zaśmiała się i spojrzała na zdezorientowanych chłopaków.- Chodźmy stąd. Jak ich widzę to bierze mnie na odruch wymiotny.
Uśmiechnęłam się do męskiej części naszego grona i poszłam za dziewczyną. Coś czuję że te wakacje nie będą takie złe...
----------------------------------------------------------------------------------------------
-Silver, Hermiona Ginny!- Usłyszałam nad głową jakiś huk. Nie chciało otwierać mi się oczu więc nie reagowałam.
-Silver!- Kolejna fala huków.
-Sev jeszcze pare minut.- Mruknęłam odganiając kogoś od siebie.
-Silver, Cedric przyjechał.- Otworzyłam oczy i jak poparzona spadłam z łóżka. Rozejrzałam się po pokoju. Jak trzy Mojry stały nade mną Hermiona, Ginny i pani Weasley.
-Gdzie on jest?- Zapytałam patrząc to na jedną to na drugą aż w końcu mój wzrok wylądował na pani Weasley.
-Nie ma.- Odparła Ginny z uśmiechem.- Masz pół godziny i wyruszamy.
Wypuściłam powietrze. Dzisiaj odbywały się Mistrzostwa. Z wielkim westchnięciem poszłam do łazienki i ogarnęłam się. Przynajmniej na tyle żeby nie straszyć ludzi. Ruszyłam do kuchni na śniadanie. Na moim talerzu wylądowało kilka tostów. Zjadłam tylko dwa ponieważ byłam strasznie śpiąca. Jednak mój humor pd razu poprawił się kiedy zobaczyłam że Harry i Ron wcale nie wyglądają lepiej ode mnie.
-Boże co ty robisz?- Jęczała przez całą drogę Arashi.- Ja chcę spaććć.
-Zamknij się.- Mruknęłam pod nosem nie przerywając marszu.
-Czytałam ostatnio kilka ciekawych książek o lisach.- Powiedziała niepewnie.- Czy to prawda że masz bardzo wyczulone zmysły.
I tym oto sposobem zagłębiłam się w rozmowę z brunetką.
-To coś w stylu drugiego wcielenia.- Tłumaczyłam gryfonce jakie to uczucie mieć taką Arashi w głowie.- Nie może przejąc nade mną kontroli ale słyszę ją cały czas i nie mogę tego uciszyć.
Potem dołączyła do nas Ginny i rozmawiałyśmy o tym jak jest w Ravenclaw. Opowiedziałam im o kołatce i o wielkiej bibliotece.
-Czekaj za każdym razem musicie zgadywać?- Dopytywała się najmłodsza Weasley.
-Te zagadki są banalne.- Rzuciłam z lekkim uśmiechem.- Na pewno dałybyście sobie z nimi radę.
-Dzieci!- Naszą rozmowę przerwał krzyk pana Weasleya.- Poznajcie Amosa Diggoriego pracuje ze mną w Ministerstwie.
Czekajcie... co?Jak to? Co tu się odjaniepawliło?
-Ej a czy to nie jest jakaś rodzina Cedrica?- Spytała Arashi która nagle się ożywiła.
-Właśnie nie...- Zaczęłam jej odpowiadać kiedy coś spadło koło mnie.- O Roweno!
Cofnęłam się lekko. Trzeba dmuchać na zimne.
-To ja.- Przed moimi oczami pojawił się Cedric w całej swojej okazałości.- Mówiłem że się jeszcze spotkamy.
Westchnęłam i dałam mu lekkiego kuksańca w ramię.
-Ale ty jesteś głupi.- Powiedziałam patrząc w jego oczy. Aż czułam znaczące spojrzenia dziewczyn za moimi plecami.
-Ale cały twój.- Przytulił mnie do siebie tak mocno że aż poczułam jego bijące serce na mojej skórze.
-No już już.- Mruknęłam jednym paluszkiem odsuwając go od siebie.- Nie przy ludziach.
Uśmiechnęłam się słodko, aż chłopak zrobił się czerwony.
-Uwielbiam cię.- Szepnął mi na ucho i objął ramieniem.
-Zakochańce...
-idziecie...
-czy nie?- Usłyszeliśmy głos bliźniaków i dopiero w tamtej chwili zorientowaliśmy się że wszyscy poszli do przodu. Brunet spojrzał na mnie znaczącym wzrokiem. Przewróciłam oczami. Musiałam przejąc inicjatywę. Stanęłam na palcach objęłam go za kark i wbiłam moje usta w jego. Przez chwilę delektowałam się jego smakiem. Po kilkunastu sekundach oderwałam się od niego.
-Kto ostatni ten podkłada bombę do gabinetu McSztywnej.- Wyszeptałam mu zmysłowo na ucho i ruszyłam za resztą. Cedric jeszcze przez chwilę stał oszołomiony. Na mojej twarzy pojawił się zwycięski uśmiech.
CZYTASZ
Born To Die ||Zakończone||
FanfictionYou think, you know the story, But only know how it's ends, To get to the heart of the story, You have to go back to the beginning... Silver Potter nie ma łatwego życia. Wszyscy (w tym jej brat) myślą że nie żyje. Jako jedyna dziewczyna uczy sie w D...