44.

1.6K 106 8
                                    

-Masz wszystko? -zapytał mnie Świdnicki, gdy domykałam walizkę
Dzisiaj jedziemy do Warszawy, bo Paweł gra tam jutro koncert. Natomiast pojutrze będziemy w Szczecinie, gdzie ma grać razem z Norbertem.

-Chyba tak, możemy już jechać. -uśmiechnęłam się do chłopaka
Wziął nasze walizki i wyszliśmy z mieszkania.
Zapakowaliśmy bagaż i wsiedliśmy do auta. Gdy Świdnicki odpalił silnik, włączyłam jakąś płytę i ruszyliśmy.

***

-Ten hotel jest o wiele ładniejszy niż tamten, w którym byliśmy ostatnio. -stwierdziłam oglądając nasz pokój

-Tak, jest bardziej elegancki. A łóżko, jest pewnie o wiele wygodniejsze. -uśmiechnął się półgębkiem

-Pewnie tak, do spania będzie idealne.

-Do czego innego też. -uśmiechnął się

-Nie myśl sobie Świdnicki. -zaśmiałam się i poszłam rozpakować walizkę
Po chwili chłopak dołączył do mnie i w nie całą godzinę byliśmy już rozpakowani. W zasadzie nie wiem po co mamy się rozpakowywać, skoro jesteśmy tu tylko na jedną noc, ale wolę wiedzieć gdzie co jest.

-Idziemy na miasto? -zapytał Świdnicki przeglądając się w lustrze

-Okej możemy iść, bo w sumie to głodna jestem.

-Dobra, to się zbieraj mała.

-Sam jesteś mały. -prychnęłam

-Mój kolega już nie jest taki mały. -wyszczerzył się

-Masz na myśli Norberta?

-Nie. -przygryzł wargę, na co wywróciłam oczami

-Jezu, jesteś okropny.. Chodź już.

-Spokojnie przecież restauracja nie ucieknie.

-Ale ja zaraz ucieknę, jak będziesz mówił takie rzeczy.

-Nie no, spokojnie kochanie. -zaśmiał się i łapiąc mnie za rękę wyszedł z pokoju.

***

-Spóźnisz się na własny koncert! -krzyknęłam pakując najpotrzebniejsze rzeczy do torebki.
W klubie musimy być za piętnaście minut, a Świdnicki dalej siedzi w łazience. Na pewno się spóźnimy, ale trudno. Najwyżej nie będzie próby.
Podeszłam do lustra i poprawiłam włosy. Na nogach miałam czarne jeansy z dziurami i wysokim stanem, szarą koszulkę i jeansową, ocieplaną kurtkę. Na nogach czarne huarache i tego samego koloru małą torebkę Gucci na złotym pasku. Na twarzy miałam podkład, puder, brązer, rozświetlacz i podkreślone brwi. Na oku czarną, grubą kreskę i wytuszowane rzęsy. Poprawiłam usta moją beżową pomadką i schowałam ją do torby. Z łazienki wyszedł Paweł i patrząc na mnie zaczął się szczerzyć. Przeleciałam go wzrokiem, jakkolwiek by to nie brzmiało i uśmiechnęłam się. Miał na sobie czarne spodnie z dziurami, czarną koszulkę, katanę z kożuchem i czarne huarache. W skrócie wyglądaliśmy prawie tak samo, a nie było to zamierzone. Chłopak pocałował mnie w czoło i ciągnąc za rękę wyszliśmy z pomieszczenia.

Wsiedliśmy do taksówki, która stała pod hotelem już dobre piętnaście minut i ruszyliśmy pod klub.
Nie chcąc przeciskać się przez tłum fanów weszliśmy tylnym wejściem. Na backstagu siedział już Filip, który swoją drogą jest hypemenem Pawła. Przywitaliśmy się i zajęłam miejsce na kanapie obok Vitaliego. Chłopak poszedł dogadać się z organizatorem, a my odpaliliśmy papierosy. Rozmawialiśmy, aż w końcu zjawił się Świdnicki.

-I co? -zapytałam patrząc na niego

-Ludzie już są więc nie opłaca się robić próby i zagramy po prostu o 20:00. Więc mamy jeszcze pół godzinki, ale musimy ogarnąć w jakiej kolejności będą numery.

Prędzej czy później  | ZEAMSONE |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz