29 listopada 2018 roku
Stanęłam na wprost i spojrzałam w głąb lustra,
Radowało się oko - ogarnęła mię rozpusta.
Żołądek bucha salwami śmiechu,
Pełne namiętności spojrzenia po cichemu.
Włos za ucho przełożony,
Na blady fizys rumieńców deszcz skropiony.
Wyciągnęłam dłoń na wprost, chcąc piersi dotknąć,
Poczułam chłód - klęknęłam, by rosą nieczystą zmoknąć.
Przed oczami wciąż twarzy mej zmora,
Ucałować giętką szyję - jestem chora.
Dotykając czule swe piersi,
Nie spodziewałam się czarnej damy - śmierci.
Leżałam skulona jak nasionko,
Z którego wyrósł pożółkły kwiatek - nieczułości dzieciątko.

CZYTASZ
Szlakiem poezji
PoetryBędą się tu znajdować moje wiersze, na co wskazuje sam tytuł. Swoją przygodę z poezją rozpoczęłam w 2015 roku, więc trochę czasu już minęło. Na początku chciałabym powstawiać tu starsze wiersze. Zresztą będą daty przy nich. Chcę pokazać mój progres...