Narcyz (reinterpretacja)

7 2 0
                                    

29 listopada 2018 roku

Stanęłam na wprost i spojrzałam w głąb lustra,
Radowało się oko - ogarnęła mię rozpusta.
Żołądek bucha salwami śmiechu,
Pełne namiętności spojrzenia po cichemu.
Włos za ucho przełożony,
Na blady fizys rumieńców deszcz skropiony.
Wyciągnęłam dłoń na wprost, chcąc piersi dotknąć,
Poczułam chłód - klęknęłam, by rosą nieczystą zmoknąć.
Przed oczami wciąż twarzy mej zmora,
Ucałować giętką szyję - jestem chora.
Dotykając czule swe piersi,
Nie spodziewałam się czarnej damy - śmierci.
Leżałam skulona jak nasionko,
Z którego wyrósł pożółkły kwiatek - nieczułości dzieciątko.

Szlakiem poezji Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz