Wrócił.
Zajęło mu to dłużej niż przypuszczał, ale ostatecznie i tak dotarł do szczytu schodów, wchodząc do środka przytulnej chatki Hyesunga, który pozwolił im nagłe wtargnięcie do swojego względnie spokojnego żywota.
Zdjął mokrą bluzę, powiesił ją na drewnianym krześle przy grzejniku i poszedł do łazienki, zostawiając za sobą ślady w postaci małych kałuż wody, która kapała z jego ciała. Ciuchy wrzucił do miski, aby nie robić nimi większego bałaganu i wszedł pod prysznic. Ciepła woda natychmiast otoczyła go zewsząd, sprawiając pozory, że może zmyć wszelkie cierpienie, ból, stratę. Usiadł na kafelkach, pozwalając na kilka, może kilkanaście słonych łez, które mieszały się z całym tym cholernym poczuciem winy.
Siedziałby tak najchętniej przez całą wieczność, gdyby nie lekkie pukanie do drzwi i spokojny, choć odrobinę zaniepokojony głos staruszka.
- W porządku?
Jimin natychmiast się ogarnął, pośpiesznie zakręcając wodę. Przetarł machinalnie powieki, jakby Koreańczyk miał go zauważyć przez ścianę i zobaczyć zaczerwione od płaczu oczy.
- Tak. Już wychodzę.
W suchych ubraniach wszedł do salonu, gdzie znalazł Hyesunga na kanapie z albumem na kolanach.
- W porządku? – powtórzył, unosząc wzrok. Jimin lekko się spiał.
- Oczywiście – mruknął od razu.
- W porządku? – zapytał po raz kolejny, sprawiając, że czarnowłosemu zdawało się, iż staruszek go nie usłyszał.
- Już pan o to pytał – wyjaśnił – Jest w porządku. To tylko deszcz.
- Nie o to pytałem – zaprzeczył, zbijając Jimina z tropu – Pytałem o to czy naprawdę wszystko w porządku?
Mięśnie chłopaka drgnęły. Usiadł na fotelu, zatapiając się w poduszkę oraz we własne myśli. Doskonale znał odpowiedź na to pytanie.
- Nie.
Mężczyzna odłożył otworzony album na mały stolik kawowy.
- I co z tym zamierzasz zrobić?
Jimin tylko wzruszył ramionami.
- Chodź, coś ci pokaże – powiedział po chwili, przywołując go na miejsce obok siebie. Ponownie wziął album na kolana. Park usiadł po lewej stronie Hyesunga, rzucając mętnym spojrzeniem na czarno-białe fotografie.
Staruszek wskazał największą ze znajdujących się na tej stronie. Przedstawiała uśmiechniętych młodych chłopaków, którzy objęci ramionami, stali po kolana w błocie. Sam również się uśmiechnął, choć w jego oczach pojawiły się niezauważalne łzy.
- To mój chłopak – wyjaśnił spokojnie Koreańczyk, a Jimin otworzył szerzej oczy ze zdziwienia. W ogóle nie spodziewał się tego po mężczyźnie – Zrobiliśmy to zdjęcie w jego dwudzieste urodziny. To była nasza pierwsza rocznica – Nie przestawał się uśmiechać, mimo, że głos powoli zaczynał mu drżeć – Jihoon popełnił samobójstwo kilka godzin później.
Ta informacja wstrząsnęła Jiminem do głębi. Przeniósł spojrzenie ze zdjęcia na staruszka. Jego wyraz twarzy wyrażał po prostu nieopisany ból.
- Kiedy wróciliśmy do domu, chcieliśmy powiedzieć o nas naszym rodzicom. Baliśmy się, ale byliśmy gotowi, aby ujawnić się światu. Zanim Jihoon zdążył się w ogóle odezwać, mój ojciec powiedział, że znalazł dla mnie idealną żonę, której od dawna szukał, i że wyprowadzamy się do Busan. To był po prostu cios. Chciałem się sprzeciwić, ale wyręczył mnie Jihoon, za co mój ojciec go wręcz pobił i kazał się wynosić, bo ma na mnie zły wpływ. Jihoon uciekł. Chciałem za nim pobiec, ale za bardzo bałem się ojca, bo mnie również często bił. Teraz wiem, że byłem po prostu zwyczajnym tchórzem... Pod wieczór zdołałem się wymknąć i zacząłem go szukać. Byłem pewny, że będzie nad małym jeziorem, gdzie często wypasaliśmy bydło, więc tam też poszedłem – Hyesung przerwał, wycierając łzy, które popłynęły wzdłuż jego pomarszczonej twarzy – Znalazłem go chwilę później wiszącego pod drzewem, gdzie wyznał mi miłość.
W domu nastała cisza. Jimin poczuł wilgotne łzy na swoich policzkach.
- Siedziałem tam przez kilka godzin i po prostu płakałem. To była najgorsza chwila mojego życia. Chciałem zrobić to samo, co Jihoon, aby być z nim na wieczność, ale odratowali mnie jego rodzice, którzy szukali go, zmartwieni tym, że nie wrócił na noc. Zaprowadzili mnie do domu i jeszcze tego samego dnia wyjechałem z rodzicami i siostrami do Busan... Nie chciałem tak żyć, ale wkrótce po naszej przeprowadzce mój ojciec zmarł, co znaczyło, że muszę się zająć rodziną, bo byłem najstarszy. Poszedłem do pracy i poślubiłem obiecaną mi Yoonsi, ale tak naprawdę nigdy jej nie kochałem, bo moje serce należało do Jihoona. Żyłem z dnia na dzień, sprawiając pozory zadowolonego człowieka... Jeśli odważyłbym się pobiec za nim od razu, udałoby mi się go uratować. Moglibyśmy uciec i... – Jego głos załamał się całkowicie, a on pogrążył się w cichym szlochu.
Jimin niepewnie położył dłoń na jego ramieniu.
- Dlatego mój drogi – podjął po kilkunastu sekundach – Nie odwracaj się od uczucia plecami. Nawet jeśli się boisz, nawet jeśli jest trudno. Nie rezygnuj, walcz... On jest tego wart.
W głębi serca Jimin to wiedział.
Wiedział jednak też, że Taehyung zasługuje na wiele więcej niż on mógłbym mu dać.
zaszalałam z długością tego rozdziału, nooo xD ale popijam sobie monstera, słucham natural na przemian z beautiful addiction i DRAMARAMA, i tworzę przeróżne dziwy xD
dobra, teraz popatrzcie na ten gif i przyznajcie, że jest po prostu KURWA IDEALNY <3 zdycham za każdym razem jak patrzę tu na tae, gosh bóstwo, a nie człowiek <3
a jak wam się podoba historia Hyesunga? może być z lekka naciągana, ale idealnie pokaże naszemu bohaterowi co powinien zrobić :) a co zrobi - to już inna kwestia xd
ubierajcie się ciepło, luv u <3
p.s. jutro epilog na "the truth untold" :((
CZYTASZ
snowflakes are falling || vmin
Fanficjimin tylko spacerował, a taehyung po prostu mieszkał w szpitalu vmin au, angst, yaoi INTRO: 180127 OUTRO: 190127 #1 miejsce w #vmin - 190330 ❤ #2 miejsce w #vmin - 210816 @HeroHorrendous, 180127