"Pain"

183 25 12
                                    

Taehyung w ogóle się nie poruszył. Tkwił w tej samej pozycji, przytłoczony przez ciężkie uczucia Jimina. Zdolny był tylko do tego, aby podnieść ramię i przycisnąć mocniej chłopaka do siebie. Na więcej nie było go w tej chwili stać.

Jimin płakał i płakał, i zdawało się, że praktycznie zaraz zabraknie mu łez. Jednak tak się nie stało.

Minuty mijały, a oni pogrążeni w swoich własnych myślach, siedzieli nad brzegiem morza, przytuleni do siebie.

W końcu Jimin oderwał twarz od mokrego ramienia fioletowowłosego, spoglądając na niego opuchniętymi oczami. Mimo, że wyglądał jak siedem nieszczęść, Taehyung pomyślał, że mógłby go pokochać, nawet jeśli chłopak miałby się smucić całe życie – ale wiedział, że to nie ma sensu, bo czarnowłosy skutecznie uzmysłowił mu, że miłość do niego to nierealne, wręcz chore marzenie, którego Taehyung nie miał ochoty spełniać.

Jedyne marzenie, które teraz posiadł to możliwość, aby Jimin ruszył do przodu. Zasługiwał na to, nawet jeśli Taehyung wiedział, że nie mogą być razem na zawsze. Już nie chciał skakać, to pragnienie wypełnił Jimin, jego drobne palce i złamane serce.

Czarnowłosy złapał za dłonie fioletowego chłopca, składając na ich wierzchu zimny pocałunek. Taehyung w pierwszym odruchu chciał zabrać dłonie, bo po co miałby się znowu narażać na głupią nadzieję i zostać potraktowanym tak jak wtedy w pokoju ajeossiego? Po tym wystarczyło mu rozczarowań ze strony Jimina. Wiedział, że więcej by nie zniósł.

Jednak w końcu ich nie wziął, bo nie wiedzieć czemu zmiękł pod wpływem wzroku Jimina, który przestał być już wyłącznie przepełniony smutkiem. Teraz miał w sobie zabarwienie późnego nieba znad morza, przy którym siedzieli i odrobinę tej bolesnej historii, opowiedzianej na chłodnej plaży. Zawierał również w sobie ciche przekonanie, iż istnieje niewielka kropla nadziei na powolny powrót na prostą, ale tylko z pomocą fioletowego chłopca.

- Jimin, co ty... – zaczął, ale nie skończył, bo miękkie wargi chłopaka skutecznie go uciszyły. Znów chciał się oderwać, przerwać to wszystko, może nawet się zemścić za ostatnią reakcję Jimina, ale nie potrafił, kiedy czuł w jego pocałunku tyle boleści, smutku i pragnienia, że jednak Taehyung nie będzie jak on, i okrutnie go nie odrzuci.

W końcu uległ, pogłębiając gest czarnowłosego. Czuł się z tym niebywale, cholernie dobrze, choć w głębi serca był pewien, że Jimin go skrzywdzi. Nasuwało się więc pytanie czy był w stanie poświęcić swoje istnienie dla tej jednej chwili, podczas której Jimin sprawiał wrażenie, iż jest gotowy zapewnić go o tym mocno skrywanym uczuciu, zwanym miłością?

- Przestań – wyszeptał, kiedy się od siebie oderwali – Znowu to robisz, a ja nie chcę żyć w niepewności i czekać, aż wreszcie się zdecydujesz. Ja tak nie potrafię, ja...

- Ciii – odezwał się chłopak, przykładając palec do ust młodszego – Dzięki tobie, ja... Wszystko jest w porządku, Taehyung. Nie będziesz już czekał, bo... jestem przy tobie. Zawsze będę.

Taehyung nie dowierzał, a później żałował, że zignorował tą niepewność jaka biła od słów Jimina.

- Wracajmy do domu – powiedział po chwili, mimowolnie splatając swoje długie palce z tymi krótkimi palcami starszego. Nawet uśmiechnął się do siebie przez ten gest.

- Idź przodem – odparł, również bawiąc się jego palcami – Chcę się z nimi pożegnać.

Fioletowy chłopiec spojrzał głęboko w jego oczy.

- Nie siedź zbyt długo, Jiminnie.

- Oczywiście, Taehyungie.

Ciche, urocze zapewniania, które nie miały pokrycia w rzeczywistości.

Po tym jak Taehyung ostatecznie zniknął z plaży, Jimin który odprowadzał go wzrokiem, odwrócił się przodem do morza i poszedł wzdłuż piaszczystego brzegu. Wsłuchiwał się w szum fal i rytm uderzeń własnego serca, które przestało bić kilka miesięcy temu. Czuł smak ust Taehyunga na swoich i nawet uśmiechał się poprzez łzy, wierząc że odnalazł to, czego szukał.

Kilka minut później dotarł do celu swej wędrówki. Spojrzał na drewnianą, lichą konstrukcję i ponownie się uśmiechnął. Bez pośpiechu wspiął się na szczyt, spoglądając na otaczającą go ziemię i niczego nieświadome morze.

Morze, które zabrało mu jego ukochanych hyungów, jego serce, jego życie, a które oszczędziło tylko jego.

To takie niesprawiedliwe.

Uśmiechnął się, bo wiedział, że nareszcie zrobi coś po swojemu, tak jak sam sobie tego zażyczył, bez zakazów, nakazów, bez pytań.

Wziął lekki wdech.

- Przepraszam cię, Taehyung – szepnął do siebie i skupił wzrok na zachodzącym słońcu – Hyungowie, czekajcie na mnie.

Wreszcie poczuł, jak jego serce bije, jak mocno uderza o jego żebra, jak dudni mu w przez to w uszach. Zatrzymał powietrze w sobie, po czym ze świstem je wypuścił.

Jak motyl, lekki i zwiewny, wzbił się w powietrze, aby po kilku sekundach niepewnego lotu, runąć prosto do morza.

Z nieskrępowaną radością wpadł do wody, pozwalając aby wsiąknęła w jego ubranie, włosy, ciało, skórę, a nawet duszę. Przestał się opierać, a tylko patrzył, jak powoli ogarnia go mrok. Na granicy życia i śmierci zobaczył swoich hyungów, którzy wyciągnęli do niego swoje zimne dłonie.

Jimin z błogim uśmiechem na ustach, chwycił rękę Hoseok-hyunga i zamknął oczy.

Kiedy ponownie je otworzył, zobaczył ich wszystkich, stojących obok siebie na bladej plaży. Nawet nie wiedział, kiedy jego serce zadrżało, a łzy spłynęły po policzkach. Pobiegł i wtulił się w ukochanych przyjaciół, mając ich nareszcie przy sobie.

Wreszcie poczuł się szczęśliwy.


Gdzieś tam w drodze do domu Taehyung przetarł gorzkie łzy, spoglądając w niebo, a z jego gardła wydobył się cichy szloch.

- Proszę, zajmijcie się nim dobrze.

- Proszę, zajmijcie się nim dobrze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

tak, ostatni rozdział

ja też czuję się dziwnie, ale to moje prawie roczne dzieciątko (ff) będzie czymś, co będę wspominać jako przełom w mojej szalonej karierze i naprawdę udany koncept <3

pozwolę wam wybrać, widzimy się w epilogu jutro czy 27 stycznia na pierwszą rocznicę tej historii (ładnie by było w tym samym dniu, aby był prolog i epilog, prawda?)

niech vmin was błogosławi w cudownym 2019 (ich) roku - roku świnki (czyli faktycznie roku tae i jimina), kochani fairycubs <3


TEN GIF JEST KURWA TAK BARDZO PIĘKNY, ŻE AŻ PŁACZE >.<

snowflakes are falling || vminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz