Rozdział 8

939 73 14
                                    

Spałem spokojnie, kiedy nagle rozległ się naprawdę nieprzyjemny dźwięk, drażniący uszy. Nie było to nic innego jak budzik. Od razu sięgnąłem po telefon i wyłączyłem alarm. Kusiło mnie, żeby włączyć krótką drzemkę, jednak wiedziałem, że jeżeli nie wstanę teraz, to nie wstanę w ogóle. Dlatego usiadłem, przeciągnąłem się i powoli wstałem z wygodnego łóżka. Jednak kiedy tylko stanąłem prawą nogą na podłodze, poczułem nieprzyjemny ból i od razu upadłem.

- Nosz kurwa! - krzyknąłem kiedy już leżałem na podłodze. Kompletnie zapomniałem o nodze. Niech to, głupia kostka. Po chwili usłyszałem mamę krzyczącą z dołu.

- Taehyung, co się stało? - krzyknęła. Usłyszałem, że zbliżyła się do schodów.

- Nic, nic. Już ok. - odparłem uspokajając mamę.

Po tych słowach, ostrożnie próbowałem wstać. Kiedy już stałem na nogach, wziąłem rzeczy w rękę i ruszyłem powolnym krokiem w stronę łazienki, obok mojego pokoju.
Po ubraniu się, pomaszerowałem w stronę schodów, aby zejść do kuchni na śniadanie.
Po kilku minutach siedziałem już przy stole i zajadałem się płatkami owsianymi z mlekiem. W tym czasie mama biegała po kuchni i salonie, szykując się do pracy.

- Pamiętaj, że ja dzisiaj cię zawożę do szkoły i odbieram. Z tą kostką nie dasz rady sam pójść. - odparła mama szukając czegoś w torebce.

- Dałbym radę. - odparłem, kładąc pustą miskę do zlewu. Chociaż tak naprawdę wiedziałem, że mama miała rację.

Po ogarnięciu się i ubraniu, pojechaliśmy w kierunku szkoły. Dzisiejsza pogoda była dość pochmurna. Rzadko co przebijało słońce przez chmury na niebie, a na dworze również wiał nieprzyjemny wiatr. Nie wiedziałem czy bedzie padać, ale na wszelki wypadek ubrałem cieplejszą, czarną kurtkę.
Po kilkunastu minutach dojechaliśmy do szkoły. Mama zaparkowała autem na parkingu szkolnym, żebym miał bliżej do wejścia szkoły. Kiedy wysiadłem, pożegnałem się z mamą i powolnym krokiem ruszyłem w stronę budynku. Czułem, że ten dzień będzie ciężki.

Kiedy po długim zmaganiu dotarłem pod salę lekcyjną w której miały być moje pierwsze zajęcia, zorientowałem się, że nigdzie nie widzę Yoongiego. Dziwne ponieważ, za chwilę ma zacząć się lekcja, a jego nadal nie ma. Czekałem jeszcze chwilę siedząc na ławce, rozglądając się. Kurde, ta opaska uciskowa jest naprawdę niewygodna. Yoongiemu nigdy nie zdarzyło się spóźnić, dlatego stwierdziłem, że napiszę do chłopaka.

Jednak nie otrzymałem od niego żadnej wiadomości. Może poprostu zaspał i się spóźni. W końcu zadzwonił dzwonek rozpoczynający lekcję, a wszyscy weszli do klasy zajmując swoje miejsca. Stwierdziłem, że nie ma sensu stać na korytarzu, dlatego również po chwili znalazłem się w sali.
Lekcja powoli się kończyła, a Yoongi nie zjawił się w szkole. Co jakiś czas spoglądałem na telefon, patrząc czy nie przyszła mi żadna wiadomość. Jakby nie miał zamiaru przyjść do szkoły to pewnie by mi dał znać.

Po kolejnych kilku lekcjach, zdałem sobie sprawę, że Yoongi już dzisiaj nie pojawi się w szkole. W tym czasie zdążyłem napisać do niego jeszcze kilka smsów. Jednak na żadną nie dostałem odpowiedzi. Nie ukrywam, że mnie to zmartwiło i niepokoiłem się. Miałem nadzieję, że nic się mu nie stało. Bałem się, że jego ojciec był powodem jego nieobecności, jednak nie miałem dowodów. Dlatego od razu po lekcjach stwierdziłem, że spróbuję do niego zadzwonić.

Tak jak mówiłem, tak zrobiłem. Po lekcjach usiadłem na pustym korytarzu, wybrałem numer Yoongiego i zadzwoniłem. Przynajmniej był sygnał. Jeden, drugi, potem trzeci. Po kilku kolejnych sygnałach włączyła się poczta głosowa. Stwierdziłem, że spróbuję jeszcze raz. Jednak nic. Również nie odebrał. Może jednak coś mogło mu się stać.

Be With Me [taegi] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz