Zaraz po tym jak pogotowie zabrało Taehyunga, na miejsce zdarzenia przyjechała jego mama oraz rodzice Soo. Nie ukrywając, mieliśmy dość duże szczęście, ogień nie zdąrzył się bardzo rozprzestrzenić, a nam udało się uciec.
- Jak to się w ogóle stało? - spytała zdenerwowana mama Taehyunga, kierując samochodem.
- Nie wiem, nie było mnie przy tym jak to się stało. Zorientowaliśmy się dopiero jak już wybuchł pożar. - odpowiedziałem, siedzac na miejscu pasażera.
- Ehh. Nawet nie wiesz jak ci dziękuję. Chociaż to co zrobiłeś było bardzo ryzykowne. - odparła, cały czas patrząc przed siebie na drogę.
- Nie musi mi pani za to dziękować, przecież nie mogłem go tam zostawić. Najważniejsze, że Taehyungowi nic nie jest. - odparłem, próbując uspokoić kobietę.
- Masz rację, najważniejsze, że jesteście cali. - powiedziała z ulgą.
Po kilku minutach byliśmy już przed szpitalem. Kiedy weszliśmy do środka, dopytaliśmy się o salę w której leży Tae, po czym ruszyliśmy w skazane miejsce.
Kiedy znaleźliśmy się przed odpowiednimi drzwiami od sali, z pomieszczenia wyszedł lekarz. Mama Tae od razu do niego podeszła, aby zapytać się o stan zdrowia syna, tymczasem ja od razu wszedłem do pomieszczenia, gdzie znajdował się chłopak.
Sal była duża i jasna, a w niej znajdowały się trzy łóżka. Rozejrzałem się, po chwili moim oczom ukazał się Tae, a oprócz niego w sali znajdowało się jeszcze dwóch pacjentów. Od razu podszedłem do chłopaka i stojącej obok niego pielęgniarki. Kiedy stanąłem obok łóżka oczy Tae skierowany się na mnie, tak samo jak oczy pielęgniarki.
- Ja tylko na chwilę. - powiedziałem w stronę kobiety - Proszę.
- No dobrze, ale nie za długo, pacjent musi odpoczywać. - powiedziała, po czym opuściła pomieszczenie.
Przysunąłem do łóżka mały taborecik, po czym na niego usiadłem i spojrzałem na chłopaka. Miał na sobie maskę przez którą miał podawany tlen, ale nic dziwnego.
- Jak się czujesz? - spytałem. Po tych słowach chłopak ściągnął maskę z twarzy, biorąc wdech.
- Nawet dobrze, tylko głowa strasznie mnie boli. - odparł. - Ale przejedzie.
- Najważniejsze, że jesteś cały. - odparłem chwytając go za rękę. Po chwili wstałem i dałem mu w czoło szybkiego buziaka.
- Yoongi, nie rób tak, ktoś zauważy. - odparł ciszej Tae, spoglądając na innych pacjentów.
- Niech widzą, nie wstydzę się tego. - odparłem, uśmiechając się.
- Zawsze miałem wrażenie, że nie chcesz tego pokazywać. - powiedział
- Kiedyś tak. Teraz już się tak tym nie martwię. - powiedziałem, mocniej ściskając jego dłoń. - Wiesz kiedy będziesz mógł wyjść ze szpitala?
- Nie mam pojęcia. - przerwał na chwilę, po czym dodał. - Mam nadzieję, że jak najszybciej. W końcu nie długo macie mistrzostwa, nie może mnie tam zabraknąć.
- A no właśnie. Naprawdę mi zależy, żebyś tam był. - odparłem
- Spokojnie, ja jeszcze długo pożyję. - zaśmiał się.
- Haha. Na razie odpoczywaj - zaśmiałem się cicho, po czym spojrzałem na zegarek wiszący na ścianie. - Potrzebujesz czegoś?
- Jedynie pić mi się chce. - odparł
- Ok, zaraz ci przyniosę. - powiedziałem, po czym wstałem z siedzenia i wyszedłem z pomieszczenia.
* *
CZYTASZ
Be With Me [taegi]
FanfictionYoongi po wielu przejściach myśli, że jego spokojne i szczęśliwe życie na tym świecie dobiegło końca. Jednak kiedy Taehyung pewnego wieczoru spotyka przypadkiem chłopaka i ratuje go od strasznej decyzji, oboje zdają sobie sprawe, że są dla siebie ws...