Rozdział 25

598 45 24
                                    

Zaraz po tym jak pogotowie zabrało Taehyunga, na miejsce zdarzenia przyjechała jego mama oraz rodzice Soo. Nie ukrywając, mieliśmy dość duże szczęście, ogień nie zdąrzył się bardzo rozprzestrzenić, a nam udało się uciec.

- Jak to się w ogóle stało? - spytała zdenerwowana mama Taehyunga, kierując samochodem.

- Nie wiem, nie było mnie przy tym jak to się stało. Zorientowaliśmy się dopiero jak już wybuchł pożar. - odpowiedziałem, siedzac na miejscu pasażera.

- Ehh. Nawet nie wiesz jak ci dziękuję. Chociaż to co zrobiłeś było bardzo ryzykowne. - odparła, cały czas patrząc przed siebie na drogę.

- Nie musi mi pani za to dziękować, przecież nie mogłem go tam zostawić. Najważniejsze, że Taehyungowi nic nie jest. - odparłem, próbując uspokoić kobietę.

- Masz rację, najważniejsze, że jesteście cali. - powiedziała z ulgą.

Po kilku minutach byliśmy już przed szpitalem. Kiedy weszliśmy do środka, dopytaliśmy się o salę w której leży Tae, po czym ruszyliśmy w skazane miejsce.

Kiedy znaleźliśmy się przed odpowiednimi drzwiami od sali, z pomieszczenia wyszedł lekarz. Mama Tae od razu do niego podeszła, aby zapytać się o stan zdrowia syna, tymczasem ja od razu wszedłem do pomieszczenia, gdzie znajdował się chłopak.

Sal była duża i jasna, a w niej znajdowały się trzy łóżka. Rozejrzałem się, po chwili moim oczom ukazał się Tae, a oprócz niego w sali znajdowało się jeszcze dwóch pacjentów. Od razu podszedłem do chłopaka i stojącej obok niego pielęgniarki. Kiedy stanąłem obok łóżka oczy Tae skierowany się na mnie, tak samo jak oczy pielęgniarki.

- Ja tylko na chwilę. - powiedziałem w stronę kobiety - Proszę.

- No dobrze, ale nie za długo, pacjent musi odpoczywać. - powiedziała, po czym opuściła pomieszczenie.

Przysunąłem do łóżka mały taborecik, po czym na niego usiadłem i spojrzałem na chłopaka. Miał na sobie maskę przez którą miał podawany tlen, ale nic dziwnego.

- Jak się czujesz? - spytałem. Po tych słowach chłopak ściągnął maskę z twarzy, biorąc wdech.

- Nawet dobrze, tylko głowa strasznie mnie boli. - odparł. - Ale przejedzie.

- Najważniejsze, że jesteś cały. - odparłem chwytając go za rękę. Po chwili wstałem i dałem mu w czoło szybkiego buziaka.

- Yoongi, nie rób tak, ktoś zauważy. - odparł ciszej Tae, spoglądając na innych pacjentów.

- Niech widzą, nie wstydzę się tego. - odparłem, uśmiechając się.

- Zawsze miałem wrażenie, że nie chcesz tego pokazywać. - powiedział

- Kiedyś tak. Teraz już się tak tym nie martwię. - powiedziałem, mocniej ściskając jego dłoń. - Wiesz kiedy będziesz mógł wyjść ze szpitala?

- Nie mam pojęcia. - przerwał na chwilę, po czym dodał. - Mam nadzieję, że jak najszybciej. W końcu nie długo macie mistrzostwa, nie może mnie tam zabraknąć.

- A no właśnie. Naprawdę mi zależy, żebyś tam był. - odparłem

- Spokojnie, ja jeszcze długo pożyję. - zaśmiał się.

- Haha. Na razie odpoczywaj - zaśmiałem się cicho, po czym spojrzałem na zegarek wiszący na ścianie. - Potrzebujesz czegoś?

- Jedynie pić mi się chce. - odparł

- Ok, zaraz ci przyniosę. - powiedziałem, po czym wstałem z siedzenia i wyszedłem z pomieszczenia.

* *

Be With Me [taegi] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz