Rozdział 17

870 60 47
                                    

"Taehyung... Bo ja też nie byłem z tobą do końca szczery...

Bo ja... Ja czuje to samo..."

Od dnia wypowiedzenia tych słów minęło kilka spokojnych dni, mimo wszystko utkwiły one w mojej pamięci aż do dzisiaj. Te słowa miały dla mnie zbyt duże znaczenie, żebym mógł o nich tak po prostu zapomnieć. To od nich wszystko się zaczęło... Na nowo.

Byłem cholernie szczęśliwy, że los w końcu się do mnie uśmiechnął i mogłem mieć go przy sobie już zawsze. Codziennie mogłem cieszyć się szczęściem jakie Yoongi dawał mi z dnia na dzień coraz więcej.

Kolejny dzień, kolejna noc za nami. Jednak moi rodzice nadal są za granicą. Dokładniej to mama czuwa nad znajdującym się w szpitalu tatą. Tylko raz zadzwoniła i poinformowała mnie o stanie ojca. Mimo wszystko nadal było mi bardzo źle, że nie mogłem teraz być przy nim. Na szczęście Yoongi cały czas ze mną jest i mnie wspiera. Kiedy widział, że cała sytuacja mnie dobija, nie chciał mnie zostawiać samego. Dlatego często zostawał u mnie na noc.

Obudziłem się rano strasznie nie wyspany. Wierciłem się, próbując znaleźć jakąś wygodną pozycję. Po chwili zrezygnowany obrociłem się na drugi bok. Wyciągnąłem prawą rękę i jeździłem nią po miękkim materacu, w celu przytulenia Yoongiego. Jednak nigdzie nie mogłem wyczuć jego ciepłego ciała. Otworzyłem oczy. Okazało się, że chłopaka nie było obok, co mnie zdziwiło.

Podniosłem się i usiadłem na łóżku, rozglądając się dookoła. Spojrzałem na tykający zegarek, wiszący na ścianie, a następnie za okno. Było dość wcześnie, bo na dworze dopiero robiło się jasno. Po chwili zauważyłem otwarte drzwi balkonowe. Wstałem i cicho ruszyłem w ich stronę. Kiedy stanąłem w futrynie, wyjrzałem na balkon i zauważyłem tam stojącego Yoongiego opierającego się o barierki, patrzacego przed siebie.

Powoli podszedłem do chłopaka od tyłu, a kiedy byłem wystarczająco blisko, objąłem rękami Yoongiego w pasie. Na co chłopak lekko podskoczył i spojrzał w moją stronę.

- O mój boże. Taehyung nie strasz mnie tak. - odparł z lekkim uśmiechem i znowu spojrzał przed siebie.

- No przepraszam. - zaśmiałem się. Po czym mocniej wtuliłem się w plecy chłopaka. - Dlaczego już nie śpisz?

- Tak jakoś wyszło. - odparł.

- To do ciebie nie podobne. Ostatnio jak próbowałem cię wywalić z łóżka przed 9.00, ugryzłeś mnie w rękę. Do teraz mam widoczny ślad. - odparłem i pokazałem chłopakowi mały ślad od ugryzienka na lewej ręce. Na co Yoongi zareagował śmiechem. Po chwili dodałem udając obrażonego - To nie jest śmieszne.

- Oj no przepraszam. Wiesz, że cię kocham. - odparł, po czym złożył na moich ustach delikatny pocałunek. - wybacz.

- Wybaczam. - zaśmiałem się. - To dlaczego nie śpisz?

- Nie mogłem spać. Z resztą całą noc się wierciłeś. - spojrzał na mnie. - Śniło ci się coś? Czy może coś cię martwi?

- Nie... znaczy cały czas, myślami uciekam do ojca. Chciałbym, w końcu się z nim zobaczyć.

- Tae, pamiętasz co twoja mama mówiła. Jak twój tata wyzdrowieje, od razu wrócą.

- Wiem, wiem.

- No właśnie, więc nie smutaj mi tu. - odparł, po czym zamknął mnie w szczelnym uścisku.

- Chodź do środka, nie jest zbyt ciepło. - powiedziałem, a po chwili znaleźliśmy się z powrotem w pokoju.

* *

- Jesteś niemożliwy. - zaśmiałem się, patrząc na zrezygnowanego Yoongiego, który przed chwilą pobrudził sobie bluzkę ketchupem.

Be With Me [taegi] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz