Rodział 37

488 48 14
                                    

Ciemność. Poczułem delikatne szarpanie. Obudziłem się. Otworzyłem swoje zmęczone i zamknięte dotych czas oczy. Pomrugałem kilka razy. Siedziałem na krześle z opartą głową na łóżku szpitalnym. Spojrzałem na nie. Leżał na nim nieprzytomny Yoongi podłączonego do kroplówki i tych wszystkich ustrojstw. Wszystko mi się przypomniało. Tak, to nie był żaden cholerny sen.

Spojrzałam na osobę która obudziła mnie szturchnaniem. Okazała się nią być moja mama.

- Taehyung.. Jest już późno. Napewno nie chcesz jechać do domu? - spytała zmartwionyn głosem, kładąc rękę na moim ramieniu.

Ta sytuacja wstrząsnęła nią równie mocno co mną. Widziałem, że martwiła się o Yoongiego i chciała jakoś pomoc, jednak wiedziała, że nie ma za bardzo jak.

- Nie chcę... Chce z nim zostać. - odparłem cicho, spoglądając na leżącego Yoongiego. Mino kilku siniaków, plastrów i owiniętej bandażem głowy, jego twarz wyglądała spokojnie, tak jakby po prostu spał...

-No dobrze... Ja jadę do domu, wrazie co dzwoń. W tej torbie masz rzeczy na przebranie i jedzenie. - odparła, kładąc mała torbę na drewniany stoliczek stojący obok łóżka.

- Dziękuję. - odpowiedziałem cicho.

- Jutro przyjadę. - odparła, dając mi buziaka w głowę, po czym wyszła z sali zostawiając mnie z Yoongim samych.

Wyjrzałem przez okno. Faktycznie na dworze było już ciemno. Spojrzałem na tykający na ścianie zegarek sprawdzić która godzina.
22.35.

Odkąd przyjechaliśmy do szpitala, kompletnie straciłem poczucie czasu. Cały czas staram się być przy Yoongim. Mimo, że on tego nie widzi, wiem, że mnie teraz potrzebuje.

Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Nie było one wielkie, a oprócz łóżka na którym leżał Yoongi, nie znajdowały się żadne inne łóżka z pacjentami. Byliśmy sami. W pokoju było ciemno, a jedyne światło dawała mała lampka stojąca na stoliczku obok łóżka.

Swoje spojrzenie skierowałem z powrotem na leżącego bruneta. Oddychał płytko. Podniosłem swoją rękę i chwyciłem jego bladą zimną dłoń leżącą bezwładnie na łóżku, po czym splotłem delikatnie nasze palce.

- Yoongi, obudz się... - szepnąłem, po długiej jak wieczność chwili ciszy, ściskając mocniej jego dłoń. Nie uzyskałem żadnej odpowiedzi.

Spuściłem wzrok, ujrzałem dużą plamę krwi na mojej jasnej żółtej bluzie. Nie chciałem tego widzieć. Nie chciałem tego mieć na sobie. Chwyciłem więc torbę przyniesioną przez mamę i wyciągnąłem z niej pierwszą lepsza koszulkę, po czym ruszyłem w stronę łazienki.

Podszedłem do umywalki, odkręciłem kran i opukałem zimną wodą swoją twarz. Spojrzałem w lustro. Miałem całe opuchnięte i czerwone oczy od płaczu, a moja twarzy wyglądła na bledszą niż zawsze. Kiedy przebrałem się i załatwiłem swoje potrzeby, wróciłem z powrotem do sali w której leżał Yoongi.

Za każdym razem jak na niego patrzę, i widze go w takim stanie, z podłączonymi do niego urządzeniami, mam wrażenie, że z każdym razem boli mnie to coraz bardziej. Gdyby nie pikanie urządzenia, myślałbym, że czas stoi w miejscu. Po dłuższej chwili siedzenia, dopadło mnie zmęczenie. Położyłem swoje ręce na łóżku, po czym ułożyłem na nich głowę. Już po chwili udało mi się odpłynąć do krainy Morfeusza.

...

Następnego dnia kiedy się obudziłem, Yoongi nadal leżał nieprzytomny. Lekarze ciągle przychodzili i robili chłopakowi jakieś badania, a ja byłem wypraszany z sali.

Kiedy w końcu mogłem znowu znaleźć się w sali, od razu podszedłem do łóżka i usiadłem na krześle. Cały czas coś do niego mówiłem. Chociaż wiedziałem, że to głupie, miałem nadzieję, że mnie słyszy.

Be With Me [taegi] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz