Rozdział 14

774 60 53
                                    

O mój boże, dlaczego wszystko mnie boli? Na czym ja leżę? Przecież to jest jeszcze gorsze niż łóżko szpitalne. Otworzyłem oczy i zauważyłem, że leżę na... podłodze? Tak, ale przynajmniej na dywanie. Usiadłem i rozejrzałem się dookoła. Dlaczego spałem w mojej pracowni malarskiej?

Dopiero po chwili przypomniała mi się sytuacja z wczoraj. Urodziny Yoongiego. Rozmowa z lustrem. Heh... Kolacja. No i na koniec, wieczorne malowanie. Spojrzałem w stronę sztalugi, stojącej za mną. Co to miało być? A no tak, już pamiętam. Mimo wszystko obraz był niedokończony. Widocznie byłem tak zmęczony, że nie dałem rady go wczoraj malować dalej. Po chwili stwierdziłem, że nie będę go kończył i po prostu go wyrzuciłem.

W pokoju było cały czas zapalone światło. Wstałem z twardej podłogi i podszedłem do okna. Wyjrzałem przez nie. Na dworze było ciemno, jedynie lampy uliczne oświetlały ciągnącą się drogę przed moim domem. Odwróciłem się w stronę stolika z farbami. Powinien tam leżeć mój telefon. Faktycznie leżał. Podszedłem do niego i sprawdziłem godzinę.
2.35.
No nieźle. Całe szczęście, że jutro wolne. Bo tak, to do szkoły napewno bym się nie wyspał.

Był środek nocy, dlatego nie zostało mi nic innego, jak pójść do łóżka i położyć się spać. I tak też zrobiłem. Zgasiłem światło, przez co pomieszczenie stało w mroku. Zamknąłem drzwi i ruszyłem do swojego pokoju.

Rano...

I to rozumiem. Obudzić się w swoim wygodnym łóżku, wstając o której się chce, to jest właśnie to, czego pragnę. Zacząłem się zastanawiać nad dzisiejszym wolnym dniem. Po chwili namysłu, stwierdziłem, że może odwiedzę Yoongiego, tak nieplanowanie. Właściwie nie mam nic innego w planach, więc czemu by nie?

Po śniadaniu i porannej toalecie, ruszyłem z powrotem do pokoju się ubrać. Świeciło słońce, na niebie nie było prawie żadnej chmurki, nie było też wiatru. Dzień zapowiadał się ciepły i przyjemny. Dlatego zdecydowałem się i ubrałem zwykłe dżinsy i czarną bluzę z kapturem.

Po uszykowaniu się wyszedłem z domu, ale przed tym zostawiłem mamie kartkę, że nie będzie mnie cały dzień. Wyciągnąłem z kieszeni telefon z słuchawkami. Włożyłem je do uszu, włączyłem moją ulubioną playlistę i ruszyłem w stronę przystanka autobusowego.

Po pół godzinie jazdy w końcu znalazłem się na osiedlu, gdzie mieszkał Yoongi. Teraz muszę się skupić, aby przypomnieć sobie gdzie dokładnie leży blok w którym mieszka chłopak. Ruszyłem główną ulicą, rozglądając się.

Po długiej wędrówce w końcu znalazłem się pod właściwym blokiem. Wszedłem w odpowiednie wejście i ruszyłem schodami na odpowiednie piętro. Po chwili znalazłem się pod drzwiami mieszkania Yoongiego, a zaraz po tym zadzwoniłem dzwonkiem.
Nie musiałem długo czekać, bo po chwili drzwi otworzył mi chłopak.

- Taehyung? - spytał lekko zdziwiony. Yoongi był ubrany w zwykłą białą koszulkę i czarne dresowe spodnie, ale mimo wszystko nadal wyglądał świetnie. Dobra stop. Chłopak wychylił się lekko spoglądając na korytarz. Po chwili wzrok skierował na mnie - Co ty tu robisz?

- Stwierdziłem, że cię odwiedzę. Mogę wejść?

- Mogłeś napisać. Nie wiem czy to najlepszy pomysł... - odparł lekko zdenerwowany. Spojrzałem na niego pytająco, po czym chłopak odezwał się - Dobra chodź. - Chwycił mnie za rękę i pociągnął do środka mieszkania.

Ściągnąłem buty i ruszyłem za Yoongim w stronę salonu. Chłopak był chyba lekko zdenerwowany. Co widziałem po jego zachowaniu. Znałem go dość długo, więc widziałem, że zachowuje się inaczej niż zawsze. Tym bardziej, że na jego twarzy nie było widać, nawet najmniejszego uśmiechu, który zawsze choć na chwilę pojawiał się gdy z nim przebywałem. Nie przedłużając tej dziwnej ciszy, zapytałem:

Be With Me [taegi] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz