21

75 11 0
                                    

Kocham was bardzo😘😘😘

Ubralem na siebie dresy i nowy podkoszulek, który dostałem od niego. Posprzątałem bałagan jaki zrobiliśmy przez jego wymagania. Powycierałem brudny stół od spermy, po ustawiałem krzesła i zmylem podłogę, bo tam tez znalazla się ciecz. Usiadlem przy wyspie ze skwaszoną miną, nie miałem ochoty by cos zjeść. Ta cala sytuacja wykańcza mnie psychicznie. Ciągle myślę o Leo. W każdej chwili, każdego dnia od kąd tu jestem nie miałem myśli nie związanej z nim. Nawet kiedy chciałem się zabić myślałem o nim. O jego cudownych przy długich włosach, slicznych czekoladowych oczach, uśmiechu, trosce, pasji, a szczególnie o tych iskierkach w oczach kiedy się calowaliśmy.

Zostaliśmy sami w sali on bez podkoszulki.

- Fajnie. że wybrales mnie. - zacząłem rozmowe

- No wiesz dobrzy. tancerze zasluguja byt być w podstawowym skladzie, z reszta sam to sobie wypracowaleś. - zdjął spocona koszulke na co przygryzłem warge przygladając mu sie uważnie

- Leo co ty na to by wniesć nasza znajomośc na wyzszy poziom? - zalytałem uwodzicielsko kladac mu ręke na ramieniu stopjiowo przezuwając na tyl szyji

- Na jaki?

- Na taki... - wpiłem się agresywnie w jego usta co mi sie bardzo spodobało. Ułożył swoje dlonie na moich biodrach poglębiając pocaunek, próbowałem dominować, ale nie pozwalał mi na to. Przepchnął mnie pod sciane i do niej docisnął. Jego ręce powędrowaly pod moją koszulke, a moje byly na jego policzkach. Bosko całuje. Po chewili nie penie odsunał się ode mnie, spojżałem na niego z myślą o pacaunku i tym, że to była najcudowniejsza chwilia w moim życiu, ale po chwili spóściłem wzrok caly czerwony. Uniosł lekko mój podbrudek i musnąl przelotnie moje  usta. - Pogadamy o tym w domu skarbie. - lekko pchnał mnie w strone szatni i klepnął w tylek.

To każde jego skarbie wypowiedziane w moja stronę było takie cudowne. Rozmazyłem się o Leo i w tedy uslyszałem, że ktoś odklucza drzwi. To pewnie ten przyjaciel o którym mówił Antonio. Obrucilem się w strone drzwi, a tam stał Conan. Znam tego kolesia bo często byłem razem z nim u mojego właściciela.

- Witaj Charlie. Dawno sie nie widzielismy. - zaśmiał się chytrze

- Ta.

- No to co ty na to, by spędzić ten czas miło i przyjemnie.- podszedł do mnie i próbował pocałować, ale się w porę odsunąlem - Lepiej bądź miły i posłuszny bo jak nie to powiem o wszystkim Antoniemu. I w tedy już nie bedziesz taki nieposluchany

- Daj mi spokuj Conan.

- Oj nie mały. Zawsze byleś taki chętny. Sam się prosiles, a teraz co się zmieniło? Już ci na kasie nie zależy. - cały czas dobierał się so mnie

- Nie chce twojej kasy. - wstalem z miejsca

- Nie to nie, ale i tak się nie wywiniesz. - przycisnąl mnie do ściany, a ja zaczalem płakać - Nie marz się jesteś dorosłym facetem. - poklepał mnie po policzku, a ja dalej plakałem - Ogarnij sie i później wrócimy do tego. Mamy cały dzień słońce. - podszedl do lodówki i wyjął z niej piwo po czym udał się do salonu przed telewizor. Pobieglem szybko do pokoju, w którym się. Zamknąłem się i płakałem. Conan pukał i próbował wejść parę razy, ale nie ruszyłem się z łóżka. Po paru godzinach do pokoju wszedł Antonio, usiadł obok mnie i zaczął jeździć ręką wzdłóż mojego tułowia.

- Charlie skarbie co się dzieje? - spytał z troską

- Ja nie chce tu być.- wyłkałem

- Skarbie łączy nas umowa. Juz ci to tlumaczyłem. - nic nie odpowiedzialne tylko wpadlem w jeszcze wiekszy płacz - No dobrze odpuszcza ci to jak się zachowałes w stosunku do Conana, ale jutro już masz się uspokoić. A teraz śpij.- pocałował mnie w policzek i wyszedł

Głupia umowa. Przez nią nic nie mogę zrobić. Zapłacił z góry za cały rok, a ja nie mam funduszy by mu oddać. Rok mija za 4 miesiące lub 5 jeżeli powie, że jego delegacja się odlicza. W nocy nie przespłem ani sekundy, ciągle rozmyślalem o swojej sytuacji.

Dance (not) like you ChardreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz