12/2

31 3 1
                                    

Byłem zadowolony że mama nie jest na mnie zła. To sprawiło że czułem się szczęśliwy ale pusty. Brak jego jest bardzo ciężki. Że też szczęście nie jest po naszej stronie. Ale mimo wszytko jest dobrze.

Chyba wszytko znowu się ułoży...

Pov Leo

Brakuje mi tego blądyna on jest ideałem każdego. Ale jeśli chodzi o jego dobro to ja zrobię wszystko by żyło mu się szczęśliwie nawet beze mnie. Kiedy szedłem drogą zobaczyłem czarna duża limuzynę z której ktoś wysiada i idzie w... Moim kierunku? Zacząłem panikować no co ten ktoś może ode mnie chcieć???. Stałem sparaliżowany bojąc się o wydarzenia które mają nastąpić chwil później.

- Miło mi cię poznać Littledre. - zdziwiłem się na ostatnie słowo

- Nie jestem już nim. - powiedziałem smutno

- Ale myślę że chciałbyś nim być znowu. - miał rację

- Nawet jeśli to po co pan ze mną rozmawia?

- Jestem James Smith. Jestem właścicielem wytwórni muzycznej przejętej od Sama Toretho. Zbankrutował po twoim odejściu.

- Co? Sam zbankrutował przeze mnie?

- Byłeś jego największą gwiazdą kiedy odeszłeś był załamany. Byłeś dla niego jak syn. - nie sądziłem że on aż tak się w to angażował - A więc chcesz dołączyć do mojej wytwórni?

- Tak. - odpowiedziałem z uśmiechem bez większego zastanowienia.

Szczerze? To już kiedyś myślałem żeby zrobić coś by wrócić na szczyt. Kiedyś myślałem że lepiej będzie unikać miejsc związanych z naszymi pierwszymi spotkaniami, ale teraz myślę że gdy się tym zajmę to będę mniej o nim myślał. Obym się nie mylił.

James zaproponował że pojedziemy do jego wytwórni, zgodziłem się i chwile później rozkoszowałem się jazdą luksusową limuzyną, nie trwało to aż tak długo jakbym chciał. No cóż, weszliśmy do środka i w zasadzie wszytko wyglądało dokładnie tak samo jak kiedyś. Przeszliśmy do biura połączonego ze studiem pokazowym. Hah pamiętam doskonale każde spotkanie ze sponsorami. Spędziłem w tym pomieszczeniu mnóstwo czasu. Miło tu wrócić.

Do końca dnia omawialiśmy szczegóły, przyjechał też Sam żeby się ze mną spotkać co sprawiło że poczułem się jeszcze lepiej. Na koniec podpisaliśmy umowę i dostałem klucz do mojego apartamentu. Jak to dobrze że dach nad głową mam w umówię, inaczej nocował bym w parku na ławce.

Chyba wszytko znowu się ułoży...

Dance (not) like you ChardreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz