9/2

37 4 1
                                    

Pov Charlie

Leo uciekł ode mnie. Sam nie wiem jak to się stało. Od paru dni nie daje znaku życia. Tamtego dnia gdy rozmawialiśmy wieczorem zobaczyłem kartkę żebym go nie szukał bo on nie chce mi niszczyć życia. Tylko że nie niszczył mi życia.

Charlie bardzo cię kocham i wiem że lepiej będzie dla nas obu jak się rozstaniemy. Jeżeli będę obok ciebie to ze świruje, dlatego też uciekam. Nie będziemy się widzieć = będziemy mniej cierpieć. Nie szukaj mnie bo to bez sensu. Ułóż sobie życie z Corbinem a o mnie się nie martw. Zależy mi jedynie na twoim szczęściu.

Bardzo cię kocham
Leo❤️

Oczywiście że chciałem go szukać ale stwierdziłem że ma racje. I uszanuje jego wolę. Mimo że bardzo go kocham to lepiej jak wrócę do Corbina. On dalej mnie kocha mimo tego co się stało szkoda że musiałem najpierw narobić zamieszania że ślubem a po tem z odwołaniem. Jestem kretynem. A może się zabiję? To jest myśl.

Nie!

Stop!

Nie zrobisz tego. Jesteś debilem ale tego nie zrobisz. Masz dla kogo żyć.

Od kilku dni siedzę samotnie w swoim pokoju, no nie dokonać samotnie bo Corbin dużo czasu spędza tuląc mnie do siebie. Troszeczkę mi lepiej ale jednak pustki w sercu nic nie zastąpi.

- Charlie proszę zrób coś, rusz się gdzieś. Od tygodnia siedzisz i nic nie robisz. Martwię się.

- Nie potrzebnie.- odpowiedziałem obojętnie bo w sumie ostatnio to tylko taki mam humor, na nic ochoty

- Charlie. Wstawaj idziemy.

- Gdzieeee. - jęknałem przedłużając

- Zobaczysz. A teraz zbieraj się.

Dopiero po paru minutach jak wyszedł zacząłem się podnosić. Nie chciało mi się nigdzie iść więc się nie spieszyłem ani się nie szykowałem jakoś specjalnie. Bo po co.

- Założenie koszulki i dżinsów zajęło ci 40minut?

- Eeeee.

- Dobra nie ważne. Zakładaj buty i idziemy. - powoli zrobiłem to o co mnie prosił i wyszliśmy z domu

Wsiedliśmy do jego samochodu i pojechaliśmy w nieznane. W zasadzie to nie wiem gdzie jechaliśmy bo mnie to nie obchodziło. Corbin był smutny ale nie miałem siły by go pocieszac lub sam starać się być szczęśliwy. Po mniej więcej godzinie zobaczyłem tabliczkę z napisem Bornemouth. Zdziwiłem się mocno bo niby po co mielibyśmy tu przyjeżdżać. Jechaliśmy jeszcze pół godziny i zatrzymaliśmy się przed domem jednorodzinnym, który nie wiem z kąd pamiętałem.

********

Przepraszam ale mam mocne problemy prawne i okropna depresję więc rozdział jest chujowy. Nie wiem co to będzie ale.... Bądźmy dobrej myśli

Dance (not) like you ChardreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz