4

1K 101 119
                                    

—Przepraszam—Mówię w końcu.

—Mam nadzieję, że nie będę musiał cię więcej widzieć w gabinecie z takiego problemu—Na twarzy starszego mężczyzny pojawia się uśmiech—Idź. Nie będę zabierał ci przerwy.

Naprawdę? Siedziałem u niego prawie czterdzieści minut, a problem, z którym przyszedłem, został omówiony przez ostatnie pięć minut. Wiedziałem, że mężczyzna jest fajnym pedagogiem, ale nie sądziłem, że potrafi tak bagatelizować problemu. Chodź ciężko to nazwać 'problemem', to było po prostu ukazanie swojego dobrego humoru, a później zdziwienia.

Odwzajemniam jego gest, po czym wychodzę, zabierając wcześniej plecak czekający na mnie przy krześle, na którym siedziałem.

Jay i Zane czekają na mnie przed drzwiami.

—Masz czasami taki dzień, kiedy zachowujesz się normalnie?-pyta się blondyn, uderzając mnie przy okazji w tył głowy z otwartej dłoni. Niby na w-fie nie ćwiczy, ale siłę to ma.

—To nie moja wina, samo tak jakość wyszło—Bronię się, robiąc krok w stronę schodów, po których chce wejść, by skierować się do sali, gdzie będzie następna sala i czeka reszta klasy.

A w tym nowy chłopak. Chyba że uznał, że woli pozwiedzać szkołę podczas przerw.

—Samo wyszło?—Powtarza, dołączając do mnie, Jay zszedł po schodach w dół, na parter, rozglądając się dookoła.

Wzruszam jedynie ramionami, poprawiając źle ułożony plecak na ramieniu.

—Czasami zachowujesz się, jak dziecko—Wzdycha, a na mojej twarzy pojawia się niewinny uśmiech.

Opieram się o ścianę zaraz przy drzwiach do odpowiedniej sali, rozglądając się dookoła, widzę szatyna siedzącego na ławce, odtoczony jest przez ciekawską cześć klasy.

—Mam wrażenie, że gdzieś już o nim słyszałem—Odzywa się ponownie blondyn, na co przegryzam delikatnie dolną wargę, zastanawiając się, jak bardzo Dareth brał udział w jego przepisaniu się do mojej szkoły.

Nie myśląc nic więcej, podchodzę w tamtą stronę.

—Znów zaczniesz się ze mnie śmiać?—Brązowooki krzyżuje ręce, podnosząc brwi do góry, a część osób stara się stłumić cichy śmiech.

Najwyraźniej musiała coś się stać, kiedy już wyszedłem z sali, a moi przyjaciele nie powiedzieli mi o tym.

—Przepraszam za to—Wyciągam rękę w jego stronę, w przepraszającym geście.

—Nic się nie stało, to nie pierwszy i nie ostatni raz, kiedy ktoś myli moje imię—Odwzajemnia mój gest, mówiąc to.

—Słuchaj—Chowam odruchowo ręce do kieszeni—Wiem, że tak bezpośrednio, ale dlaczego przepisałeś się w trakcie roku, i to w trzeciej klasie. Nie szkoda ci było?

—Dobre pytanie—Wtrąca się Jay, opierając przed ramię o moje plecy, w drugiej dłoni trzymając batonika, po którego wyciągam dłoń. Chce go, jestem głodny.

—Musiałem się przeprowadzić— Wyjaśnia, drapiąc się po głowie.

—Mieszkasz w internacie?–Pyta rudzielec-Lloyd oddawaj to!—Domaga się.

—Spieprzaj!—Odsuwam go od siebie.

—Nie, w dużym osiedlu niedaleko—Dodaje w międzyczasie nowy uczeń—Mieszkam z siostrą.

—Ładna jest? Ma niebieskie oczy—Ożywia się Jay, na co szatyn prycha cicho śmiechem.

—Nie sądzę, byś był w jej typie—Odpowiada, a uśmiech nie znika z jego twarzy.

𝓓𝓾𝓮𝓽: 𝓖𝓻𝓮𝓮𝓷𝓯𝓵𝓪𝓶𝓮Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz