— Lloyd! — Słyszę poważny głos swojego ojca, przez lekko ucholone drzwi swojego pokoju.
Powoli otwieram zasypane oczy, nie spiesząc się, by zobaczyć na telefonie godzinę, o której mnie budzą, podczas gdy mam do szkoły na trzecią lekcje.
Jest 7:48.
— Co chcesz?! — Pytam jedynie, przekręcając się na drugi bok.
— Cole przyszedł! — Odpowiada, co mnie dziwi. Co ten emo brunet może robić przed moim domem, kiedy nawet nie ma ósmej?
— Jeny — Warczę, powoli wstając z wygodnego materaca.
Kieruje się na dół, gdzie czeka już Bucket jak zawsze ubrany w czarną koszulkę z tym razem, nadrukiem Gwiezdnych Wojen i czarnych jeansach. Czasami chodzi też dresach, jednak ostatnio od nich odchodzi, bo wiele osób bierze go za kogoś, kogo można się bać, że zaatakuje, zabierze komórkę i ucieknie.
— Zbieraj się. Jesteś mi potrzebny w galerii — Mówi, wskazując swoje zegarek na nadgarstku, który nosi prawie dzień w dzień od kilku lat.
— Co? — Pytam, starając się obudzić chomika w moim umyśle. Wczoraj zasnąłem dość późno.
Mężczyzna ubiera cienką kurtkę, która zapewne w ogóle nie jest potrzebna, po czym przenosi do na mnie wzrok.
— Pamiętaj, o czym wczoraj rozmawialiśmy — Zaczyna.
— Tak, tak, mam przyjść do ciebie po lekcjach, pamiętam — Odpowiadam, a ojciec wychodzi z domu, zostawiając nas samych.
Chciałem spotkać cię z Railey po lekcjach, w studiu, nawet do niej pisałem wczoraj, ale muszę przełożyć swoje plany na sobotę.
— Zbieraj się — powtarza szybko Cole.
— Po co do galerii? — Dziwię się, przecierając wciąż zmęczone oczy.
— Seliel na jutro urodziny, muszę coś jej kupić — Wzdycha — I musi to być coś zajebistego.
Seliel to przyjaciółka Cole'a. A on ją bardzo lubi, nawet bardziej, jednak ta nie jest nim zainteresowana, z tego, co mówił mi mój przyjaciel, ale się nie poddaje.
— Mówiłeś, że masz dla niej prezent — Przypominam zdziwiony.
— No, miałem, bluzę z zespołem, którego słucha, ale sama kupiła sobie taką samą, nawet mi o tym nie mówiąc, więc muszę teraz znaleźć coś innego, a bluzę wystawię na sprzedaż.
— I do czego Ci jestem ja? To twoja przyjaciółka nie moja — Przypominam, krzyżując ręce.
— Ty zawsze masz super pomysły na prezenty — Zauważa, na co wzdycham cicho.
— Daj mi moment- Z powrotem idę do swojego pokoju, gdzie zabieram ubrania, w łazience myję zęby i układam włosy.
Samochód Cole'a, jest w środku ciemniejszy od mojego, a dodatkowo siedzę, jako pasażer, a nie jestem do tego przyzwyczajony, bo nawet jak siedzę jako pasażer to z tyłu, Cole zakazał mi zabrać ze sobą plecak, więc on planuje siedzieć w galerii do prawie dziesiątej. I to mnie przeraża.
A brak samochodu oznacza, że do dojo ojca będę musiał albo się wybrać autobusem, albo na nogach, a to już mi się nie podoba, za bardzo przywykłem do ciągłego podróżowania swoim autem.
— Co ty robiłeś w nocy? — Śmieje się brunet, kiedy z moich ust wydobywa się kolejne ziewnięcie.
— Zadanie z angielskiego — Kłamię od razu. Zadanie zrobiłem w środę, tego samego dnia, kiedy nauczycielka je zadała.
CZYTASZ
𝓓𝓾𝓮𝓽: 𝓖𝓻𝓮𝓮𝓷𝓯𝓵𝓪𝓶𝓮
Fanfiction2018 Cringe na kółkach, proszę od tego uciekać, bo nie mam czasu na poprawę tego 🐟 Byłem szczęśliwym singlem. No, może tylko się spóźniłem co chwila i w sumie, to dalej to robię, jednak nawyków się ciężko wyzbyć. Na ślub postaram się nie spóźnić...