Obudziłem się jakiś czas temu, jednak było mi za wygodnie żeby ruszyć się chodź trochę, jednak po jakimś czasie w końcu muszę to zrobić.
-Jak się spało?-pyta szatyn, który najwyraźniej też musiał się chwilę zdrzemnąć, sądząc po zaczerwionych oczach, które przeciera leniwie.
-Chyba dobrze.-wzruszam obojętnie ramionami, nie czując w ogóle różnicy, przy którym locie spało mi się wygodniej. I na jednym i drugim spałem na wygodnym ramieniu chłopaka, więc nawet nie zamierzam narzekać.
-Słuchaj.-zaczyna, kiedy stoimy po odbiór walizek. Z początku mam nadzieję, że chce powiedzieć mi coś naprawdę ważnego, więc spoglądam na niego z ciekawością, mając gdzieś w tyłu nadzieję, że m-ó-j-c-h-ł-o-p-a-k powie mi w końcu, co do mnie czuje, bo to tej pory nie czekałem się swojego wyznania-Załóżmy, ale tak czysto teoretycznie.
-No?-zachęcam go, kiedy urywa.
-Jakbyś mógł wyjechać tam na dłużej, to zgodziłbyś się? Robiłbyś to samo co przez te trzy tygodnie, tylko z innym reżyserem. Co ty na co?
-Co?-dziwię się-Kai, nie to było teoretycznie, prawda?
Znów błądzi wzrokiem, szukając jakiegoś ratunku. I w końcu przychodzi, a raczej jedzie na czarnej taśmie.
-O, moja walizka.-ciszy się, zabierając szybko swoją własność.-Idę zająć nam kolejkę. Cium.
-''Cium''?-powtarzam sobie, zdziwiony, ale mimo wszystko cieszę się z tego głupiego słowa.
Kurwa, powiedział to specjalnie, żeby odciągnąć moją uwagę, od tamtego tematu.
-Kai Smith!-wołam za nim, na co ten nie reaguje, a nie mogę opuścić taśmy, dopóki nie pojawi się moja walizka.
Pojawia się, jako jedna z ostatnich, więc kiedy podchodzę do Kaia, kolejka jest już niemal znikoma, tylko dwie rodziny przed nami.
-Tłumacz się.-rozkazuję groźnie, posyłając mordercze spojrzenie-Wszytko co wiesz, jak na spowiedzi. Teraz!
-Nie możemy później, kiedy będzie mniej ludzi.
-I tak tych ludzi nie zobaczymy więcej.
Jestem zły, że mógł ukryć przede mną coś takiego, chyba z tego co wiem, to działamy razem, a od jakiegoś czasu zdaje mi się, że mogę nazywać go 'swoim chłopakiem'. Nie byłem do tej pory w takiej relacji, ale z tego co wiem to się powinno tej drogiej osobie ufać, a najwyraźniej Kai nie ufa mi na tyle, żeby powiedzieć od razu o co chodzi.
Też mi z niego menadżer.
-Pamiętasz, jak Charles coś ode mnie chciał?-kiwam jedynie głową na jego pytanie, wtedy po raz drugi przyszła ta stażystka-No to zabrał mnie to takiej sali, gdzie siedziało z czterech typów i powiedzieli, że podobają im się piosenki i chcą podpisać umowę stałą, na długi czas, ale pomyśl o tym, że wydadzą płytę. Sprzedadzą się lepiej, niż jakbyśmy tworzyli ją u Daretha.
-Ile czasu?-pytam w końcu.
-No, tak z pięć lat.
Tylko głupi teraz by nie skorzystał z takiej możliwości, ale pięć lat. Mam wyjechać z Ninjago na pięć lat i przyjeżdżać tylko na święta i może wakacje?
-A ty? Chcesz to?-ciekawie się.
-Błagam, tylko mi nie mów, że ty nie chcesz.-śmieję się.-Każdy by tak chciał, a to nie jest nasze Ninjago, tylko coś większego.
Nadchodzi nasza kolnej do żelaznego przyjścia, więc milczymy przez ten moment, a później znów wracamy do rozmowy, kierując się powoli na parking.
CZYTASZ
𝓓𝓾𝓮𝓽: 𝓖𝓻𝓮𝓮𝓷𝓯𝓵𝓪𝓶𝓮
Fanfiction2018 Cringe na kółkach, proszę od tego uciekać, bo nie mam czasu na poprawę tego 🐟 Byłem szczęśliwym singlem. No, może tylko się spóźniłem co chwila i w sumie, to dalej to robię, jednak nawyków się ciężko wyzbyć. Na ślub postaram się nie spóźnić...