18

641 69 59
                                    

Nie oszukujmy się: Kai Smith jest przystojnym i seksownym pedofilem.

Więc nie jest to dziwne, że ktoś próbuje się z nim umówić, zdarza się to dość często.

Siedzę na ławce, przy sklepiku, ale kątem oka obserwuje jak Kai rozmawia z dziewczyną.

Szatyn ze schowanymi rękoma w kieszeniach i obojętną miną odpowiada, co jakiś czas wzrusza ramionami.

-Lloyd, Lloyd, Lloyd.-jęczy Jay, zajmując miejsce koło mnie, zabierając wcześniej plecak, który ląduje teraz na moich kolanach-Uwierz, to widać, jak się im przyglądasz.

-Co? Nie wiem o czym mówisz.-prycham cicho, krzyżując ręce i odwracając wzrok od dwójki.

-Ja wszystko wiem.-mówi, na co wzdrygam się cicho, a moje serce zaczyna bić jak szalone.

-Wszytko czyli co?-pytam w końcu, starając się, by mój głos zabrzmiał jak najbardziej naturalnie.

-Powinieneś nie powierzać Harumi tak ważnych sekretów.

Spoglądam na rudzielca, zastanawiając się, o co możne mu chodzić. Powierzam Harumi 90 procent moich sekretów, więc mógłby się bardziej rozwinąć.

-Co? Jay, mówię Harumi wiele rzeczy. O co dokładnie co chodzi?

W odpowiedzi chłopak odwraca mają głowie w stronę rozmawiającej dwójki.

-A, to...to, um.-urywam, przypominając sobie, że nie mówiłem Jayowi o niczym, co ma związek z Kaiem. Znaczy, tak mi się wydaje, na pewno nie mówiłem mu, że Smith mi się podoba-Harumi jest już martwa!

Rudzielec śmieje się ze mnie pod nosem, a miejsce około mnie zajmuje Zane, który dopiero co wszedł do szkoły.

-Nie wiesz, że kobiety powiedzą wszytko, nawet to, co obiecały, że nie powiedzą.-zauważa, na co Zane marszczy brwi.

-O co chodzi?-ciekawi się Cole, zakręcając butelkę po soku. Rozgląda się w poszukiwaniu kosza, a kiedy widzi, że jest kilkanaście matrów dalej odpuszcza i wrzuca szklaną butelkę do plecaka.

-Lloyd się zabijał w Kai'u. Wiadomość z drugiej ręki, Harumi mi powiedziała.

-Co? Serio?-dziwi się Cole, podczas gdy z ust Zane'a wydobywa się widzę 'Wiedziałem'.

-Jay! Musisz to mówić tak głośno?-oburzam się.

-O co mówił? Bo ja akurat nie słyszałem, więc chyba nie krzyczał, nie?-odwracam wzrok od Jaya, by przenieść go na szatyna, który jak gdyby nigdy nic opiera się o ramię Cole'a.

Kurwa, słyszał. Jestem pewny, że słyszał. Jestem skończony!

-Nic ciekawego, te same głupoty, co zawsze.-odpowiada Cole, a na twarzy siedzącego obok chłopaka, maluję się niezadowolone z złość

-Ja głupoty? Jakie niby? To nie są głupoty, Zane powiedz im!

Blondyn spogląda na niego zaskoczony.

-Pleciesz głupoty.

-Jesteście okropni!-krzyżuje ręce, odwracając się plecami do mnie, co ignorujemy, ale wystarcza kilka sekund, by przeszło mi-Z kim rozmawiałeś?-ciekawi się, spoglądając na szatyna, który wzrusza jedynie ramionami.

-Nawet nie wiem, jak się nazywa. Nie słuchałem.

-Jane.-wyjaśniam, obojętnie, a Jay wyciąga telefon, na skutek wibracji z tylnej kieszeni.

-Co chciała?-ciekawi się stojący koło niego brunet, zabierając rękę szatyna ze swojego ramienia.

-Chyba się umówić.-ponownie wzrusza ramionami.

𝓓𝓾𝓮𝓽: 𝓖𝓻𝓮𝓮𝓷𝓯𝓵𝓪𝓶𝓮Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz