Nie oszukujmy się: Kai Smith jest przystojnym i seksownym pedofilem.
Więc nie jest to dziwne, że ktoś próbuje się z nim umówić, zdarza się to dość często.
Siedzę na ławce, przy sklepiku, ale kątem oka obserwuje jak Kai rozmawia z dziewczyną.
Szatyn ze schowanymi rękoma w kieszeniach i obojętną miną odpowiada, co jakiś czas wzrusza ramionami.
-Lloyd, Lloyd, Lloyd.-jęczy Jay, zajmując miejsce koło mnie, zabierając wcześniej plecak, który ląduje teraz na moich kolanach-Uwierz, to widać, jak się im przyglądasz.
-Co? Nie wiem o czym mówisz.-prycham cicho, krzyżując ręce i odwracając wzrok od dwójki.
-Ja wszystko wiem.-mówi, na co wzdrygam się cicho, a moje serce zaczyna bić jak szalone.
-Wszytko czyli co?-pytam w końcu, starając się, by mój głos zabrzmiał jak najbardziej naturalnie.
-Powinieneś nie powierzać Harumi tak ważnych sekretów.
Spoglądam na rudzielca, zastanawiając się, o co możne mu chodzić. Powierzam Harumi 90 procent moich sekretów, więc mógłby się bardziej rozwinąć.
-Co? Jay, mówię Harumi wiele rzeczy. O co dokładnie co chodzi?
W odpowiedzi chłopak odwraca mają głowie w stronę rozmawiającej dwójki.
-A, to...to, um.-urywam, przypominając sobie, że nie mówiłem Jayowi o niczym, co ma związek z Kaiem. Znaczy, tak mi się wydaje, na pewno nie mówiłem mu, że Smith mi się podoba-Harumi jest już martwa!
Rudzielec śmieje się ze mnie pod nosem, a miejsce około mnie zajmuje Zane, który dopiero co wszedł do szkoły.
-Nie wiesz, że kobiety powiedzą wszytko, nawet to, co obiecały, że nie powiedzą.-zauważa, na co Zane marszczy brwi.
-O co chodzi?-ciekawi się Cole, zakręcając butelkę po soku. Rozgląda się w poszukiwaniu kosza, a kiedy widzi, że jest kilkanaście matrów dalej odpuszcza i wrzuca szklaną butelkę do plecaka.
-Lloyd się zabijał w Kai'u. Wiadomość z drugiej ręki, Harumi mi powiedziała.
-Co? Serio?-dziwi się Cole, podczas gdy z ust Zane'a wydobywa się widzę 'Wiedziałem'.
-Jay! Musisz to mówić tak głośno?-oburzam się.
-O co mówił? Bo ja akurat nie słyszałem, więc chyba nie krzyczał, nie?-odwracam wzrok od Jaya, by przenieść go na szatyna, który jak gdyby nigdy nic opiera się o ramię Cole'a.
Kurwa, słyszał. Jestem pewny, że słyszał. Jestem skończony!
-Nic ciekawego, te same głupoty, co zawsze.-odpowiada Cole, a na twarzy siedzącego obok chłopaka, maluję się niezadowolone z złość
-Ja głupoty? Jakie niby? To nie są głupoty, Zane powiedz im!
Blondyn spogląda na niego zaskoczony.
-Pleciesz głupoty.
-Jesteście okropni!-krzyżuje ręce, odwracając się plecami do mnie, co ignorujemy, ale wystarcza kilka sekund, by przeszło mi-Z kim rozmawiałeś?-ciekawi się, spoglądając na szatyna, który wzrusza jedynie ramionami.
-Nawet nie wiem, jak się nazywa. Nie słuchałem.
-Jane.-wyjaśniam, obojętnie, a Jay wyciąga telefon, na skutek wibracji z tylnej kieszeni.
-Co chciała?-ciekawi się stojący koło niego brunet, zabierając rękę szatyna ze swojego ramienia.
-Chyba się umówić.-ponownie wzrusza ramionami.
CZYTASZ
𝓓𝓾𝓮𝓽: 𝓖𝓻𝓮𝓮𝓷𝓯𝓵𝓪𝓶𝓮
Fanfiction2018 Cringe na kółkach, proszę od tego uciekać, bo nie mam czasu na poprawę tego 🐟 Byłem szczęśliwym singlem. No, może tylko się spóźniłem co chwila i w sumie, to dalej to robię, jednak nawyków się ciężko wyzbyć. Na ślub postaram się nie spóźnić...