Przebieram się, i wychodzę z domu, ignorując nawet mój burczący brzuch, bo sprawa jest zbyt poważna.
Otwieram drzwi, a kiedy chce postawić krok do przodu moja noga zatrzymuje się w połowie ruchu.
Dziwię się na widok śpiącego przed drzwiami kota.
-My się chyba już znamy, nie?-śmieje się, podnosząc Pirata/Łobuza i zaczynam go głaskać, ten jedynie odwzajemniam się mruczeniem.
Skoro Łobuz tu jest, to znaczy, że Morro musiał przyjechać na weekend, albo dłużej.
-Mamo, mówiłam ci, żebyś go nie wypuszczała, bo ucieknie!-krzyczy Harumi, co słyszę aż u siebie-Morro mnie przecież zabije.
Czyli Morro nie przyjechał?
Śmieje się, ale przynajmniej teraz mam wymówkę, na której mogę odwiedzić Harumi i 'przypadkiem' porozmawiać z jej ojcem.
-Aż tak źle Ci u niej, że uciekłeś?-uśmiecham się rozbawiony, wchodząc do sąsiedniej posesji. Blond włosa kobieta widzi mnie już w trakcie podchodzenia do drzwi i woła swoją córkę.
-O Mój Boże, Lloyd! Ratujesz mi tyłek, serio.-odpowiada dziewczyna, przejmując ode mnie zwierzaka-Morro by mnie chyba udusił, jakby się dowiedział.
-Morro nie ma?-dziwię się.
-Wyjechał do rodziców na parę dni, bo ma jakieś wolne od wykładów, czy coś w tym stylu.
-I zostawił ci Łobuza pod opiekę, tak?-krzyżuje ręce, powstrzymując się od śmiechu.
-Rodzice za nim nie przepadają, w sensie, za kotem, ale spójrz na niego, jak go nie kochać?-piszczy, drapiąc kota za uchem-A po za tym to gdzie ty byłeś? Nie widziałam cię w pokoju cały dzień i na noc też nie.
-Miałem, umm, coś ważnego do załatwienia u kogoś i zostałem tam na noc.
-Czy to coś nazywa się 'Kai Smith', a jego włosy wyglądają, jakby właśnie przyjechała po nich ciężarówka przewożąca zapasy żelu do włosów?
-Możliwe.-uśmiecham się głupio-Potem ci potem, a wiesz może gdzie jest twoi tata?
-W garażu, sprawdza coś przy samochodzie, a co?
-Nic, nic, muszę z nim o czymś porozmawiać, takie męskie sprawy.-uśmiecham się, i kieruje się do wspomnianego przez dziewczynę mniejsza. Wchodzę przez automatycznie otwieraną bramę, wcześniej pukając o metalową blachę.
-Cześć, Lloyd.-wita się, spoglądając na mnie zza otwartej maski jednego z dwóch samochodów.
-Hej-ciągnę, podchodząc do mężczyzny-Jakaś poważna ustarka?
-Co? Nie, wymieniam płyny i tak dalej.
-Yhym.-przeciągam, udając zastawiającego się nad czymś-Słuchaj, możemy porozmawiać?
-Pewnie, o co chodzi?-pyta, obojętnie, grzebiąc coś.
Patrze, czy Ciekawska Harumi nie poszła za mną i nie stoi przypadkiem ukryta, w calu podsłuchania 'męskiej sprawy'.
-Harumi mówiła mi ostatnio o propozycji jaką dostałeś.-zaczynam, siadając na stojącym niedaleko stole.
-Jaką?-dziwi się, odwracając na mnie zaskoczony wzrok.
-Nowy Jork, GreenFlame. Nic ci to nie mówi?-pytam.
-A, praca przy teledyskach. No i co?-przypomina-Jeśli chodzi o to co myślę, to nie, nie mogę cię zabrać. I tak zadzwonili, że nie mogę zabrać Rumi.-uśmiecha się przyjaźnie, co odwzajemniam na krótki moment.
CZYTASZ
𝓓𝓾𝓮𝓽: 𝓖𝓻𝓮𝓮𝓷𝓯𝓵𝓪𝓶𝓮
Fanfiction2018 Cringe na kółkach, proszę od tego uciekać, bo nie mam czasu na poprawę tego 🐟 Byłem szczęśliwym singlem. No, może tylko się spóźniłem co chwila i w sumie, to dalej to robię, jednak nawyków się ciężko wyzbyć. Na ślub postaram się nie spóźnić...