-Nie.
-Daj spokój, jaki ty jesteś nudny, co ci szkodzi przyjść. To tylko zawody.-zauważa Jay, krzyżując ręce obrażony-I to jeszcze moje. Nie chcesz zobaczyć, jak znów zajmuje pierwsze miejsce w 'wyścigu wrotek'.
-Mam inne zajęcia, niż siedzinie na trybunach.-prycham.
-Niby jakie?-pyta ciekawski.
Na przykład 5 piosenek do maja?
-Nie mogę ci powiedzieć. Po prostu inne. -jęczę-Są to sprawy, o których nie mogę powiedzieć.
-Zmuszasz mnie do użycia broni ostatecznej.-warczy-Kai! Chodź tu!!
Ja pierdole.
-Jay, nie.-wołam w między czasie.
Jest dobrze, Kai zachowuje się jakby sytuacja z piątkowej nocy nie miała miejsca. Może nic nie pamięta, chociaż w to wątpię.
-Co tam?-pyta, siadając na ławkę naprzeciwko nas.
-Powiedz mu, żeby przyszedł w czwartek na zawody.-jęczy rudzielec.
-Przyjdź na zawody w czwartek.-powtarza obojętnie, chowając ręce do rozpiętej bluzy dresowej.
-Nie.-mówię wciąż uparcie.
Błagam, wszystko jest lepsze niż siedzenie i oglądanie, jak Jay zajmuje znów pierwsze miejsce w wyścigu na wrotkach. Chyba nawet lekcja historii jest lepsza, niż to.
Te wyścigi trwają godzinę, może nie. Cały rok trucia, by siedzieć przez godzinę i obstawiać winik.
-Sorry Jay, ale mam już inne zajęcie.
-Na mnie nie patrz, nie przyjdę, bo mam pracę.- broni się szatyn, czym kłamie, bo zwolnił się z azjatyckiej restauracji, bo wiedziałem o tym jaki jedna z pierwszych osób.
-Świetni jesteście przyjaciele.-mamrocze z sarkazmem, na co macham leniwie ręką, a Kai wraca na swoje miejsce gdzie rozmawia z Harrym z naszej klasy.
Odwracam głowę w jego stronę i przyglądam mu się, nie zwracając uwagi na głupie komentarze Jaya.
-Umów się z nim, po prostu. Jak się nie zgodzi to i tak zostały dwa miesiące szkoły, potem nie musisz się z nim przyjaźnić.
Zdaje się, że powiedział to trochę za głośno, niż powinien, bo szatyn znów spogląda na nas. Zrywam się, by uderzyć Jaya w ramię.
-Debilu!-krzyczę, na co Cole siedzący za nami wybucha śmiechem, spoglądam kątem oka na chłopaka, który spogląda na nas rozbawiony. Chowam twarz w dłoniach-Nie ma mnie.
-Patrzy się, patrzy się. I wciąż się patrzy. Widzisz, masz branie-mruczy Jay, na co mam ochotę go uderzyć.
-Zamknij się.-mamrocze jedynie, czekając z litością na dzwonek zaczynający ostatnią lekcje. Jeszcze chyba nigdy nie chciałem, żeby tak szybko się lekcja skończyła.
CZYTASZ
𝓓𝓾𝓮𝓽: 𝓖𝓻𝓮𝓮𝓷𝓯𝓵𝓪𝓶𝓮
Fanfiction2018 Cringe na kółkach, proszę od tego uciekać, bo nie mam czasu na poprawę tego 🐟 Byłem szczęśliwym singlem. No, może tylko się spóźniłem co chwila i w sumie, to dalej to robię, jednak nawyków się ciężko wyzbyć. Na ślub postaram się nie spóźnić...