Rozdział 2. Stopowanie.

564 53 26
                                    

Zapewne każdego zaskoczyły by latające spodki, kosmici i wata cukrowa, bez cukru. Równie silnie zaskoczył mnie Jude. Na pierwszy rzut oka, wydaje się... Zimny, oschły, gbórowaty, zdyscyplinowany. Jednak, gdy pozna się go choć trochę bliżej, można doznać szoku po tak nie trafnym stwierdzeniu.

Kolejny dzień w szkole był wart zapamiętania. Choćby z powodu uśmiechu Sharpa, kiedy zauważył mnie siadającego do trzeciej ławki przed nim. Ich koło przyjaźni jest dość skomplikowane. Ogólnie przyjaźnią się wszyscy, ale Mark przyjaźni się z Axel'em i Jude'em, Axel bardziej z... W sumie każdym, a Sharp z Markiem, a Mark z Jude'em. Strasznie poplątana sprawa.

Po szkole, samotnie wracałem do domu. Myślami nie byłem przy szkole, piłce, a nawet Sharp'ie. Myślałem tylko, co mama zrobiła na obiad. Byłem strasznie głodny. Mój żołądek z irytacją domagał się energii. A konkretnie dobrego żarcia.
W pewnym, nietypowym momencie, przed oczami, wyrosła jakaś postać. Oprzytomniałem w jednej chwili.

- Hej, myślałem już, że Cię nie złapie! - mówił, ciężko oddychając.

- Coś się stało? - zapytałem, patrząc w jego gogle, przez które najprawdopodobniej na mnie patrzył.

- Chciałem pogadać. Masz czas?

- Teraz?! Wybacz, ale mój brzuch by ci tego nie wybaczył.

- To może... Chodźmy do mnie!

- Ekhm... - wprawił mnie w zakłopotanie. Chyba nie mam ochoty tak szybko do niego chodzić. W sensie, już wprawia mnie o szybsze bicie serca, a u niego w domu, byłoby to bardzo zmaksymalizowane. - No, dobrze.

Bardzo chciałem go bliżej poznać. Wydawał się naprawdę sensowny. Gdyby okazało się, że jest taki jak ja... Nie czekał bym nawet chwili. Ma wszystko co cenię sobie w ludziach. Szkoda było by stracić taką okazję. Tym bardziej, że zaczynam czuć do niego coś więcej. Jest to coś silnego...

Jego willa była wręcz przeogromna. Zaczynałem żałować swojej decyzji. Na samą myśl o zwiedzaniu jego domu i spędzanie z nim czasu, mój mózg, razem z sercem zaczęły wariować. Rozpocząłem obmyślać plan ucieczki. Lecz bałem się, żeby go nie stracić. Nadal nic nie wiedziałem.

Od razu, jak weszliśmy do środka, przywitał mnie ogromny salon, Wielka plazma, kanapa mogąca pomieścić około dziesięciu osób. W drugiej stronie domu znajdowała się kuchnia. Również była zachwycająca. Idealne dobranie kolorów. Dom wydawał się ciepły, a jednocześnie zimny i nie przyjemny.

- T-tu jest obłędnie. - wymamrotałem z zachwytem.

- Zapraszam do mojego królestwa. - wskazał na schody.

Weszliśmy na górę, po czym weszliśmy w jedne z drzwi.

Moim oczom, ukazał się duży pokój. Telewizja, spora kanapa, łóżko, domowa biblioteka, oraz biurko z pewnym starym magazynem piłkarskim.

- Rozgość się, a ja pójdę po coś do jedzenia. - orzekł, pokazując na kanapę, a następnie wyszedł.

Dziwinie się poczułem jak wskazał na kanapę. A może to tylko moje skojarzenia...

Bez zastanowienia chwyciłem telefon i zadzwoniłem do Rachel. (BFF)

- Rachel!?

- Hej Seth. Coś się stało?

- Chyba... Się zakochałem, albo i nie. Sam nie wiem. Jestem u niego.

- Co?! Gdzie?! W kim?!

- Jude. Jude Sharp...

- Ten Jude?! Seth, on jest...

- Nic jeszcze nie wiem. Postaram się to ogarnąć.

- Dobrze, ale... Pamiętaj, bądź sobą. Zachowuj się normalnie.

- Tak jest! Zrozumiałem. Bez odbioru. - zakończyłem rozmowę.

Usiadłem na kanapie, a w drzwiach ukazał się chłopak. Trzymał w ręku tacę z zupą i talerzykiem pełnym ciastek.

- Myślałem, że w takiej willi je się tylko w jadalni. - uśmiechnąłem się.

- Lubie czasami złamać zasady. Tym bardziej, że ojczym jest na delegacji.

- Aha... Ojczym?!

- Tak. Moi rodzice nie żyją.

- Przykro mi...

- Nie chcę o tym mówić.

- Jasne. - ale miazga, szkoda mi tego łowcy serc.

Po zjedzonym posiłku odstawił miski i włączył film. Oglądaliśmy bez słowa. Tak się zaoglądałem, że nie poczułem jak, jego głowa spoczęła na moim ramieniu. Serce biło mi z prędkością światła. Czułem coraz większe spięcie.

- Wiesz, ja już będę się zbierał. - oznajmiłem, a on jakby oprzytomniał.

- No okey. Dzięki, że przyszedłeś.

- Nie ma za co. - uśmiechnąłem się i udałem się do wyjścia...

Wow, na razie koniec 🔚.
Akcja coraz bardziej się komplikuje.

Akira

✔Plan "A" (Inazuma Eleven)  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz