Kolejnego dnia nastolatek obudził się jako pierwszy. Poprzedniego wieczora Jude udzielił mu wyjaśnień, dotyczących Fudou. Ponownie mianownikiem był Ray, albo bardziej prawidłowo - Garshield. Seth ze względu na swoją szkołę, musiał wybaczyć Caleb'owi, nawet jeśli nie otrzymał konkretnych przeprosin.
Po chwili patrzenia w sufit wstał, spoglądając na zegarek. Na widok tak później godziny, oczy wrecz wyszły mu z oczodołów. Ponownie w biegu wykonał poranne czynności, po czym luźno ubrany, udał się do jadalni. Zastał tam menagerki, które od godziny starały się, aby śniadanie nie wystygło, po nieudanych próbach obudzenia chociaż jednego z nich. Nastolatek z uśmiechem na twarzy, poszedł przetestować własne siły, zaczynając od pokoju Jude'a i Samford'a.
- Jude, wstajemy! - mówił szturchając chłopaka. - Chyba nie chcesz, żebym zaczął cie łaskotać, prawda? - niestety groźby zawodziły po całej linii, zatem została mu tylko praktyka. Zrzucił kołdrę z szatyna, zaraz zaczynając go łaskotać. Efekt mógł być tylko jeden. Biedak wstał jak poparzony, ukazując swoją zaiste sexowną piżamę.
- Już nie śpię! - krzyknął, nadal się budząc.
- To dobrze skarbie. - rzekł młodszy, po czym pocałował dreda.
- D-David tu jest...
- Jeszcze śpi. A ty mógłbyś nie świecić tutaj w samych gaciach, jakimś obcym chłopakom.
- A co, zazdrosny jesteś? - zapytał zalotnie.
- Bardzo... - wyszeptał mu wprost do ucha, a po chwili dodał już głośniej. - Pomóż mi ich budzić. - zarządził.
Uwinęli się ze wszystkimi w dziesięć minut. Podczas budzenia, napotkali się z bardzo nietypowymi sytuacjami. Caleb nie dość, że spał w samej bieliźnie, rękę miał wsadzoną w tyłek. Wyglądało to na tyle komicznie, iż brunet nie mógł powstrzymać się przed zrobieniem mu tajnego zdjęcia. Prócz niego, w podobny sposób spało również kilku innych, lecz poza Caleb'a była najlepsza.
- Macie swoich śpiochów. - oznajmił Seth wchodząc to jadalni, a za nim stado Japan.
- My budziłyśmy ich tyle czasu. Jak udało ci się to zrobić w tak krótkim czasie?! - rzuciła z niedowierzeniem Celia, bacznie przyglądając się brunetowi, przez co czuł się nieco niezręcznie.
- Yyy... - mruczał, nie mając pojęcia co odpowiedzieć. Doskonale wiedział, że wyjawienie nietypowej pobudki Sharp'a, mogłoby nieźle namieszać, mimo iż już ich związek robił nie małe show, a i tak nie wszyscy wiedzą co łączy te dwójkę.
- Ma na nas sposób. - palnął Mark, drapiąc się po karku, lecz to w żadnym stopniu nie zmniejszyło podejrzliwości Celi, która coraz bardziej zniechęcała się do Seth'a, jak i również denerwowała się na brata.
- Chodźcie jeść! - zawołała Silvia, na co automatycznie wszyscy udali się do stołów.
Strateg zajął swoje stałe miejsce, wyczekując aż wszyscy usiądą i kiedy będzie mógł posadzić młodszego obok siebie. Jednak po minucie, gdy wszyscy zaczynali jeść posiłek, Sharp nigdzie nie mógł dopatrzyć się Santera. Jedynie widział jak Woods znika za drzwiami do kuchni, zamykając je za sobą.
- Nieźle daje w kość, prawda? - zapytała, zauważając bruneta opierającego się o blat.
- Tak. Ciągle się na mnie patrzy i chyba zaczyna podejrzewać co się dzieje. - potwierdził.
- No, to nie będzie oszczędzała wam rodzinnych kłótni. - powiedziała pół żartem.
- No, chyba nie. - rzekł w odpowiedzi, uśmiechając się. - Nie przyjdzie tutaj?
- Nie. Poszła z Cammy szykować rzeczy ma trening.
- Och, to dobrze.
- Musisz się do niej przyzwyczajać. Ona sie po prostu o niego martwi.
- Może nie będzie musiała długo tego robić. - przyznał.
- Jak to?
- Ja... nie mówię Jude'owi wszystkiego... I nie wiem jak długo jeszcze dam radę.
- To znaczy?
- Jest coś o czym nie mogę mu powiedzieć, a jeśli by się dowiedział chyba by mnie udusił gołymi rękami.
- To co jest takie "tajne", że on nie może wiedzieć?
- Nie jestem tu bez powodu... - przełknął śline.
- Seth, wiem co tu robisz. Słyszałam jak trenerzy rozmawiali.
- Aha... super.
- Bardzo źle zrobiłeś, że mu nie powiedziałeś. - zauważyła.
- No ale jak miałem to zrobić?! Przecież jakby się dowiedział, że ja jako osoba słabsza w tym związku go ochraniam, to by mnie chyba zabił! A sam nie da sobie rady. I dobrze wiesz jakby wyglądało nasze wspólne chronienie sie nawzajem.
- No niby tak... - przyznała z nie chęcią.
- Gdybym mógł, od razu bym mu powiedział. Ale nie mogę. To moja tajemnica. Nie wolno mi się zdradzać. Poza tym jeśli by był tego świadomy, nie mógł by skupić się na grze. A ja mam właśnie dbać o to, żeby grał jak najlepiej i żeby mu w tym nic nie przeszkadzało.
- Masz trudne zadanie. Ale wierzę, że dasz sobie radę.
- Dzięki. - powiedział, kiedy dziewczyna chwytała klamkę drzwi.
- Skoro nie chcesz mu powiedzieć, bo by się wściekł, to pomyśl co by zrobił jakby dowiedział się od kogoś innego. - dodała, po czym wyszła z kwaśną miną.
&
Seth, siedział na ławce, przyglądając się zaciekłemu treningowi Inzumy Japan. Ciągle jednak miał w głowie słowa Silvi, naprzemian z tymi szefa. Nie miał zielonego pojęcia co powinien zrobić, zważając, że jakiekolwiek wyjście było bardzo ryzykowne i niosące silne konsekwencje. Dlatego musiał przestudiować każdy ruch, aby dobrać jak najlepsze wyjście, nie raniąc obu stron. Do tego wszystkiego dochodziła etyka jego pracy, jak również bezpieczeństwo Sharp'a. Albowiem nie wiadomo kiedy można było się spodziewać, nagłego ataku Garshild'a, bądź kogoś z jego wiernej gwardii. Ta sprawa wymagala od niego ogromnej precyzji, która mogła go nieco przewyższać. Ale i tak się nie poddawał, wymyślając coraz różniejsze scenariusze.
Nagle, nie wiadomo skąd na boisku pojawiła się pewna kobieta z grupą obcych uczniów. Część z nich była Seth'owi dobrze znana, a były to osoby, które nie zostały dopuszczone do gry w reprezentacji. Wyglądało to niezbyt dobrze, więc brunet musiał działać. Kiedy wszyscy zjawili sie w pobliżu tajemniczej kobiety, nastolatek wysłał wcześniej zrobione zdjęcie Tery, a następnie czekał na szybką odpowiedź. Niestety czas mijał, a telefon nadal milczał, przyprawiając chłopaka o strach. Zaczął nerwowo się rozglądać, w oczekiwaniu na wiadomość. Kiedy obie drużyny weszły na boisko, po czym rozpoczęli zajmować pozycję, Santer zwyczajnie nie wytrzymał, w skutek czego bez zastanowienia zadzwonił do Eric'a.
- Seth? Coś się stało? - zapytał jakby ucieszonym głosem.
- Nie, wzyrmo w porządku, tylko wysłałem wam zdjęcie takiej babki, a Tery do teraz mi nie odpisała kto to.
- Ugh... Już sprawdzam. - westchnął, stanowczo rozczarowany. - To niejaka trenerka Lina. Trenowała twoją bande dzieci, podczas ataku Akademii Aliea. Ale potem na trenera został wybrany Travis.
- To wiem. Dobra, dzięki.
- Jesteś pewien, że dasz radę?
- Oczywiście. W końcu nie po to starałem się być najlepszy. - oznajmił naciskając na ostatnie słowo, by celowo zdenerwować blondyna, zaś po chwili tamten się rozłaczył.
Po wnikliwym zbadaniu sprawy, nastolatek uznał Line za nie groźną i powrócił do siedzenia na ławce. Lecz nie zdawał sobie sprawy, o co rozgrywa się ich mecz...
Cześć, mam nadzieję że rozdział sie Wam podobał. Następny będzie z Kidou x Sakuma.
Do następnego
Akira
CZYTASZ
✔Plan "A" (Inazuma Eleven)
Fanfiction(okładki będą zmieniane do tego, która część książki jest obecnie pisana) Seth jest to spokojny i bardzo wrażliwy nastolatek. Gdy pewnego razu poznaje nową gwiazdę drużyny Raimona jego życie zmienia się w totalny huragan...