Rozdział 4. Płacz i Zgrzytanie Zębów (1)

336 45 13
                                    

Ostatni dzień, będący przerwą od szkoły spędzę, wraz moją babcią. Skończy się to zapewne herbatą i pączkami, lecz nie wyobrażam sobie lepszego zakończenia wolności, niż pączki.

Jeszcze przed wizytą u babci chciałem pogadać z Jude'em. Miałem zamiar zapytać go, o co chodziło w związku z wczorajszym dniem.

Trening był w okolicach południa, zatem przyszedłem trochę wcześniej. Widząc chłopaka, wstałem z ławki i ruszyłem w jego kierunku. Zatrzymałem się, widząc jak oblewa mnie chłodnym i pustym wzrokiem z pod gogli. W ułamku sekundy zjawili się jego przyjaciele, przez co stał się nie dostępny. Rozmyślałem, czy nadal chce wiedzieć o co mu chodzi...
Cały trening przebiegał strasznie chaotycznie. Niebawem kolejny mecz, a oni mają wszystko w poważaniu.

- I jak, rozmawiałeś z Jude'em? - zapytała Silvia, siadając obok mnie, dając mi teczkę.

- Co? Nie, nie udało się. Co to? - wskazałem na teczkę.

- Papierkowa robota szpiega. - uśmiechnęła się.

- O kurde, sporo tego. - oznajmiłem, przeglądając poszczególne kartki.

- Dasz radę. Radze ci na razie poobserwować jego zachowanie. Znam go od nie dawna, ale nie wydaje mi się, żeby był taki... Dziwny.

- Jest jeszcze dziwniejszy ode mnie. Ma złoty charakter i jest bardzo troskliwy. Wydaje mi się, że mamy wiele wspólnego.

- Nie cenisz w nim wyglądu? To też jest ważne.

- Cenie! Jest... - zamyśliłem się. - Coś w rodzaju Shreka i Fiony.

- Ty to Fiona? - wybuchła śmiechem.

- Ugh... Chodzi o to, że ze względu na charakter Shreka chciała być ogrzycą. Jego wygląd nie miał większego znaczenia.

- Nie podoba ci się?!

- Cholera! Podoba mi się! Nie znam nikogo przystojniejszego i lepszego! - wykrzyknąłem.

- Okey... Miejmy nadzieję, że nikt tego nie słyszał. - strzeliłem face palma.

- Tylko... Czy nie zrobilem czegoś źle? Te olewanie boli. Nie lubię czegoś takiego.

- Ty to wiesz najlepiej.

Pod koniec treningu Jude, wraz z blondynem poszli wcześniej do szatni. Widząc to, zacząłem płonąć ze złości. Kilka scenariuszy, o ich możliwej "zażyłości", sprawiały, iż serce rozpierało mnie od środka.

Różowa oznajmiła, iż zaplanowała wycieczkę i w mojej teczce znajdują się wszystkie informacje i szczegóły. Zarządziła wymianę numerów. Każdy miał mieć mój numer, a ja miałem mieć numer każdego. Chłopaki mieli przekazać mój numer Jude'owi i blondynowi. Ja w zamian dostałem ich.

Po treningu udałem się do domu na obiad, lecz w połowie drogi zmieniłem zdanie i postanowiłem iść od razu do babci. Po drodze walczyłem ze sobą, aby nie napisać do chłopaka. Wcześniej zadzwoniłem do Rachel, żebrząc porady. Była ona dla mnie tragicznie bolesna. Miałem nie tylko nie pisać, ale również nie odpisywać, kiedy on napisze. Nie dopuszczałem do siebie myśli, jakie to będzie trudne...

Z nikąd zawirował mój telefon. Zacząłem się trząść, myśląc, iż to może być on...

Ale to było tylko powiadomienie z YouTube'a... Totalne rozczarowanie. Żenująca porażka...

Wchodząc do domu babci, czułem, że ma w planach kontynuację swojej nowej, bestsellerowej powieści...

***************************

Wracałem do domu. Było już późno. Słońce... W sumie słońca już nie było :)
A zatem księżyc i parę lamp, oświetlały mi drogę. W pewnym momencie, ujrzałem pewną postać, siedzącą na chodniku. Podchodząc bliżej, dostrzegłem, że to Jude. Poczułem ogromną ochotę rozmowy z nim. Ale też muszę go olać. Nie mogę dać się tak traktować!
Walić...

- Jude?

- Seth? Co ty tutaj robisz?

- Wra... Nie ważne. Możemy porozmawiać? - zacząłem się trząść.

- Jasne. - wstał naprzeciw mnie. - Słucham.

- Czemu udajesz, że mnie nie widzisz? - "próbowałem" patrzeć mu w oczy, lecz bez skutku. Jedyne co widziałem to uśmieszek spokoju.

- Nie udaje.

- Przecież widzę. - zacząłem się czerwienić i było mi trochę bardzo za gorąco.

- No co ty.

-... - ruszyłem dalej.

- Seth... Zaczekaj. - odwróciłem się.

- Idę do domu. Dobranoc. Jakbyś chciał jakiś informacji na temat wycieczki to wiesz gdzie mnie szukać. - udałem się do domu.

Jeśli on sobie myśli, że jestem głupi to się myli. To tak boli... Jak jesteś olewany przez osobę, którą kochasz. Tak, jestem tego pewien. Rozkochał mnie w sobie. Na dodatek musisz być oschły i zimny...

Ou yeah! Kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się podobał. Do zobaczenia :))

Akira :*

✔Plan "A" (Inazuma Eleven)  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz