35: Finally spoken.

5.8K 397 32
                                    

The Neighbourhood ( <3 <3 <3 ) - Flawless

Musieli zachować pozory. Mimo wszystko. Dlatego na rogu, tuż przed zakrętem, rozstali się, a Louis odczekał, aż Abigail oddali się na odległość wystarczającą, aby nie wzbudzić żadnych podejrzeń. Robił to z ciężkim sercem, ponieważ miał ochotę złapać dziewczynę za rękę, uścisnąć jej palce w geście wsparcia i wejść razem z nią przez frontowe drzwi. Jawnie, bez potrzeby wiecznego ukrywania się.

Nie mógł tego zrobić i to sprawiało, że czuł się cholernie sfrustrowany. Widział w oczach Abby, że nie jest w tym odosobniony – jej roziskrzone oczy na chwilę przygasły, gdy odwracała się na pięcie, aby odejść.

Evans jednak czuła się odrobinę pewniej wiedząc, że za kilka sekund ruszy za nią i spędzi cały wieczór w barze, czekając, aż skończy swoją zmianę. To sprawiało, że wszystko przychodziło jej znacznie lżej, niż zwykle – roznoszenie zamówień, naliczanie rachunku, a nawet pogodne uśmiechanie się do klientów. Wiedziała, że jest bezpieczna – para przeszywająco niebieskich oczu śledziła ją, niezbyt nachalnie, ale wystarczająco czujnie, aby miała tę pewność.

Niall, który faktycznie spóźnił się ponad piętnaście minut, zauważył nauczyciela Abigail, siedzącego w kącie i oglądającego wraz z innymi kibicami mecz ich lokalnej drużyny piłkarskiej, Doncaster Rovers. Miał wobec tego faceta ogromny dług wdzięczności – gdyby nie on, jego najlepsza przyjaciółka zostałaby brutalnie pobita – a była to jedynie łagodna wersja tego, co mogłoby się wydarzyć. To jednak nie umniejszało dystansu, który odczuwał w stosunku do Tomlinsona. Było coś, w jego zachowaniu, pojawianiu się w najmniej spodziewanym momencie oraz w sposobie, w jaki patrzył na Abigail, co nakazywało mu zachowywać ostrożność. I bacznie faceta obserwować.

Abby zauważyła zmarszczone brwi Irlandczyka i poczuła ukłucie strachu. Co, jeśli ich intencje były widoczne jak na dłoni i właśnie stawali się obiektem plotek ponad połowy miasta? Nie, to niemożliwe – myślała uspokajająco – gdyby tak było, cały bar śledziłby każdy nasz ruch. Niall po prostu… widział zbyt wiele. Częste wizyty Louisa, fakt, że kilkakrotnie odwoził ją do domu i tamtą sytuację z Clarkiem.

Chciała rzucić kilka słów, które rozładowałyby napiętą atmosferę, Niall jednak odezwał się pierwszy, w udawanym skupieniu nalewając piwo do kufla:

- Twój nauczyciel jest tu ostatnio częstym gościem.

Zachowuj się naturalnie. Nie pokazuj, że w jakikolwiek sposób cię to obchodzi, bo wtedy będzie po wszystkim – powtarzała sobie w głowie, odwlekając odpowiedź pod pozorem wydania reszty lekko wstawionemu klientowi. Dopiero potem z udawaną lekkością zerknęła w kierunku Louisa. Szatyn siedział na drewnianej ławie, bokiem do niej, trzymając w dłoni kufel piwa i właśnie reagował żywo na kolejną emocjonującą akcję przy bramce rywala. Zachowanie zupełnie pozbawione drugiego dna.

- Och, on? – rzuciła, ciesząc się w duchu, że Tomlinson akurat w tym momencie nie patrzy w jej stronę. – Przecież wiesz, że to jego ulubiony bar. Pamiętasz ostatni dzień sierpnia?

- Nie mógłbym tego zapomnieć – mruknął Horan, z twarzą nadal wykrzywioną podejrzliwością. – Zachowywał się jak kompletny dupek. Nawalony dupek.

- Nie przypuszczał, że będzie go obsługiwać jego przyszła uczennica, to wszystko – wzruszyła ramionami brunetka, śmiejąc się mimowolnie na wspomnienie tamtego wieczoru. Kiedyś wyłącznie ją denerwowało, teraz – wprawiało w stan przyjemnej lekkości, ponieważ to wtedy rozpoczęła się ich wspólna historia. – Przeszkadza ci, że tutaj jest?

- Nie o to chodzi – westchnął blondyn, pocierając jasną szczecinę na policzkach. Zarost zupełnie mu nie pasował, ale Abigail rozumiała jego kompletny brak czasu. – Po prostu… jest tutaj zbyt często, jeśli wiesz, co chcę przez to powiedzieć.

prohibited | l.t.Where stories live. Discover now