Gosposia - Rozdział 22.

588 29 76
                                    

Sayuri kręciła się po kuchni, a Kankuro jak zazwyczaj był jej nieodłącznym towarzyszem. Nadal, pomimo tego, że dowiedział się prawdy o niej, nie zmienił swoich przyzwyczajeń i droczył się z nią jak zawsze. Chyba polubił rolę strażnika, którą mimowolnie pełnił. Sayuri w duchu krzyczała z radości, że piaskowe oko zniknęło i to Kankuro znowu był jej prześladowcą. Z nim przynajmniej mogła porozmawiać, poza tym... Coraz bardziej dziwiła się sobie, że tak bardzo przywiązała się do obu braci. Kiedy przywoływała w myślach choćby jedną informację na temat ich zalet, zanim się tu pojawiła, miała w umyśle pustkę. Ludzie chyba naprawdę lubią zniekształcać obraz rzeczywistości i wszystko zmieniać w plotki.


- Zdradź mi gdzie to robiliście, bo nie będę mógł spać po nocach. – Widziała, że wcale nie interesował go ten temat, po prostu zmuszał ją do rumieńców.


- Nic dziwnego, skoro na twoim łóżku krzyczałam imię twojego brata. – Jej dowcip musiał stać się ostrzejszy, bo Kankuro wykonywał coraz lepsze kontry. Tym razem go zatkała. – Wygrałam!


- Wcale nie... – Bił się z myślami. – Musieliście to robić u mnie, bo tylko o mnie nieustannie myślisz i wykombinowałaś podłą intrygę, żeby zapędzić tam Gaarę.


- Skąd pomysł, że to nie jego potrzeba bycia blisko twoich lalek? – Zamarła, a po chwili wspólnie zaśmiali się. – Cholera... Przeze mnie Gaara przegrał.


- Raz na jakiś czas trzeba ucierać mu nosa. – Powoli rozbawienie ustępowało miejsca powadze. – Aż dziwie się, że ciekawość nie wzięła górę i nie spytałaś mnie o jakieś szczegóły na jego temat. – Spojrzała na niego zdziwiona.


- Chyba nie powinnam zaciągać języka – zauważyła przytomnie.


- To ja mam pytanie, w takim razie. – Był szczerze ciekaw jej reakcji. – Nie bałaś się z nim być? Bo... teraz, kiedy mogłem cię obserwować wydaje mi się, że pytanie o czas teraźniejszy jest głupotą, ale wcześniej?

- Nie – powiedziała stanowczo. – Nie obawiałam się go.


- Wiesz... mam wrażenie, że rozmawiałaś o nim z Temari – zwierzył się ze swoich spostrzeżeń. – Musiała cię nieźle wkurzyć, bo potem Gaara stał się twoim nieodłącznym towarzyszem.


- Powiesz mi kiedyś, jak to robisz? – Spojrzał na nią, nie rozumiejąc. – Wchodzisz ludziom do głowy? – Uśmiechnął się tajemniczo i wykonał ruch zawiązujący usta na supeł. – Odpowiadając na twoje pytanie, to tak, rozmawiałam.


- Nadal nie odreagowała tych wszystkich lat – powiedział otwarcie. – Bo widzisz... to nie tak, że nasze relacje były złe, bo od początku się go baliśmy. Gdyby tak było, po prostu... – wzruszył ramionami – chyba miałbym go po prostu w dupie. – Zdziwiła się, słysząc te słowa. – Ale ja pamiętam. Gaara jest młodszy i nie wiem, czy w ogóle o tym pamięta, ale my byliśmy ze sobą całkiem blisko jako dzieciaki. – Rozszerzyła oczy ze zdumienia i patrzyła na niego w oczekiwaniu. – Teraz proszę o wyraźny sygnał, że jesteś zaciekawiona.


- Kankuro... – Poczuła rozdrażnienie, rozumiejąc, że to była pułapka, aby sprawdzić jej reakcję. Nie czuła, że zdradza Gaarę, bo chciała powtórzyć mu każde jedno słowo, które padnie. – Jesteś okrutnym człowiekiem, który odkrył, że ciekawość jest jedną z najgorszych broni.

Gaara x OC - "Gosposia"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz