Temari przez kilka pierwszych tygodni była całkiem nieświadoma, co do tajemnicy kryjącej się wewnątrz jej własnego domu, była zbyt zajęta innymi sprawami. Codziennie omawiali kroki w związku ze spiskiem. Miała dziwne wrażenie, że choć wszyscy uczestniczyli w tych małych naradach, nikogo to tak naprawdę nie obchodziło.
Pilnowała też Kankuro i nie miała okazji bliżej przyjrzeć się innym obserwacjom, ale pewnego dnia zaczęła łączyć fakty. Gaara zmienił się tak bardzo, że aż nie mogła w to uwierzyć. Rozmawiał zdecydowanie swobodniej niż wcześniej, a jego niegdyś doskonała maska obojętności miała coraz więcej rys. Trochę się tego bała. Kto wie, co się pod nią kryło? Ale ostatecznie zaczynała rozumieć. Wystarczyła wzmianka o Sayuri, a maska miała więcej rys.
Początkowo była zbyt zdumiona swoim odkryciem, by jakkolwiek zareagować, ale coraz więcej elementów układanki zaczęło pasować. Znikali w podobnych porach, w podobnych porach pojawiali się. Sayuri brała też raz w tygodniu dzień częściowego wolnego i to w ten sam dzień, gdy Gaara miał wolne.
Temari intensywnie nad tym myślała i powoli dochodziła do dość pogodnych wniosków. Wcześniej obawiała się, że z Gaarą było coś nie tak, że miał jakąś awersję do kobiet, ale teraz przynajmniej miała pewność, że pod tym względem wszystko było z nim w porządku. Nie wiedziała, czy to coś naprawdę poważnego, czy tylko przelotny romans, ale i tak była szczęśliwa.
Jeżeli to romans, miała przynajmniej pewność, że Gaara był w stanie stworzyć coś na kształt długofalowych relacji. Jeśli to coś poważnego, to... cóż... Naprawdę nie miałaby nic przeciwko takiej bratowej. Nie patrzyła na pochodzenie, ale to sprawiłoby tylko kłopotów Gaarze. Z drugiej strony, to Sayuri przełamała w nim opory. Miała ciężki orzech do zgryzienia.
Gdyby to Kankuro był na miejscu Gaary, byłaby zachwycona i już ustalałaby termin ślubu, byle tylko się nie rozmyślił, ale Gaara... Czy naprawdę nie powinna więcej komentować Sayuri kim kiedyś był? Dobrze życzyła bratu, ale bardzo przywiązała się do Sayuri i nie chciała jej krzywdy.
Cholera... i co miała zrobić? Sayuri wyglądała na osobę bardzo spragnionej czułości, zażyłości, czego więc szukała u Gaary? To już nie chodziło tylko o jego przeszłość, której sama nadal się bała, ale o... wszystko inne. Jak miałoby wyglądać zbliżenie w jego wykonaniu, skoro piasek nieustannie go chronił? A jeżeli to powstrzymywał, to jak Sayuri znosiła jego piaskową zbroję? Czy Gaara był zdolny do okazywania choć części uczuć, na które zapewne Sayuri liczyła? Jak to wszystko miało wyglądać w ich ewentualnej przyszłości? Czy małżeństwo w ogóle wchodziło w grę? Gaara był przecież Kazekage i pochodził z najwyższych elit Suny. Jak Rada by zareagowała, gdyby szarpnęli się na tak szalony krok, jak oficjalny związek?
Doskonale rozumiała, że utrzymywali wszystko w tajemnicy, chciała dla nich jak najlepiej, akceptowała nawet szalone wybory ich obojga, ale... Jak elity to przyjmą? Mimo wszystko... chyba nadal powinni się ukrywać, przynajmniej na razie, aż nie znajdą jakiegoś rozwiązania.
Miała ochotę porozmawiać z kimś na ten temat, ale nie wiedziała, czy życzyliby sobie, gdyby zdradziła ich tajemnicę Kankuro. Z drugiej strony... Musiała go opieprzyć, że to na jego warcie zdarzyła się tak istotna rzecz, a on niczego nie zauważył.
W dniu, w którym Temari postanowiła podjąć jakieś kroki, Sayuri zajęta była sprzątaniem w kuchni i wyglądało na to, że większość przedpołudnia jej na tym zejdzie. Wbrew pozorom takie momenty, w których Sayuri pozostawała w jednym miejscu przez dłuższy czas zdarzały się rzadko, więc musiała to wykorzystać.
CZYTASZ
Gaara x OC - "Gosposia"
FanficBędzie to ff bardzo długi. W miarę możliwości starałam się, by był on kanoniczny, ale nie zawsze udało mi się dochować kanoniczności (np. postaci są zdecydowanie starsze). Akcja opisywana będzie w głównej mierze z perspektywy Sayuri (OC), która jest...