Gosposia - Rozdział 39.

434 27 41
                                    

Następnego dnia Łatka bardzo wyraźnie określiła, jak będzie wyglądało jej dalsze mieszkanie w tym domu. To Kankuro był jej wybrankiem. Z zadowoleniem przyjmowała dowody zainteresowania od innych, ale to Kankuro obierała sobie za cel. Podczas śniadania wskoczyła mu na kolana i zwinęła się w kłębek. Lalkarz patrzył z rozbawieniem na dwie kobiety, które zapewne zrobiłyby wiele, by być na jego miejscu. Choć w sumie i on polubił to delikatne stworzonko.

W nocy tak długo drapała w jego drzwi, że w końcu poddał się i otworzył. Dopiero rano zrozumiał, że to był wielki błąd. Po całym jego pokoju walały się silniejsze lub słabsze trucizny, ale Łatka najwidoczniej była bardziej zainteresowana jego poduszką niż tymi śmiercionośnymi broniami.

Kotek, jako jeszcze w gruncie rzeczy dziecko, był bardzo zadowolony, że aż cztery osoby próbują się z nim bawić. Nawet Gaara kilka razy pogładził tę delikatną sierść i rzucił dla własnej rozrywki jakąś zabawkę. Sayuri i Temari rozpływały się w zachwytach nad tą uroczą istotką i już podzieliły się obowiązkami względem niej. Poza tym to był chyba naprawdę mądry kot. Nie popełniła żadnej gafy i swoje potrzeby załatwiła w kuwecie i jak na razie nie niszczyła niczego cennego. Z wielkim zainteresowaniem traktowała każdy większy przedmiot i próbowała na niego wskoczyć.

Popołudniu Kankuro z oporami poprosił Gaarę, by pomógł mu ogarnąć w swoim pokoju. Uznał, że sam tego nie dokona, Temari nie dałaby mu żyć, a Sayuri... jakoś tak głupio byłoby mu prosić. Zresztą sam nie wiedział, czy podjął dobrą decyzję, bo Gaara był wyraźnie rozbawiony, gdy zrozumiał, że przed kobietami nie wstydził się swojego burdelu, jaki miał w sypialni, ale kotek sprawił, że zapragnął porządku. Próbował się wytłumaczyć, że ta puchata kulka nie dawała mu spać w nocy i wywalczyła sobie wejście do środka, a zdechłaby, jeśli znalazłaby coś nieodpowiedniego. Gaara udawał, że przyjął taką linię obrony, choć jego oczy błyszczały złośliwością.

— Jesteś cudotwórcą, moja kochana Łatko.

Temari szczebiotała do kotki znajdującej się w ramionach Sayuri. Na zmianę trzymały kociaka albo zabawiały, by nie uciekł z salonu.

— Te dwa dzikusy wzięły się za sprzątanie, no tak! Ty jesteś cudotwórcą!

— Chyba bardzo chciałabyś mieć dzieciaczka — zauważyła złośliwie Sayuri.

— Głodnemu chleb na myśli.

— Pewnie, że bym chciała — przyznała Sayuri. — Ale na razie Łatka rekompensuje mi te braki.

— Bogowie... — Temari chwyciła się za głowę i próbowała zachować powagę. — Gaara miałby być ojcem...

— Wydaje mi się, że byłby całkiem niezły. — Sayuri zastanowiła się. To mogło być dość trudne na początku, ale ostatecznie tak wiele się zmieniło w ich życiu, że i tę zmianę by jakoś przeżyli.

— Może — przyznała Temari. — Po prostu... mając w głowie niektóre sytuacje, naprawdę ciężko mi w to uwierzyć.

Sayuri zmrużyła oczy i wyprostowała, nieco oddalając się od niej.

— Że też wcześniej nie zauważyłam, że robisz się cała nabzdyczona, jak coś złego się o nim powie.

— Bo chyba nasłuchał się już dość złych rzeczy. — Sayuri omal nie warknęła, czym jeszcze bardziej rozbawiła Temari.

Łatka zeskoczyła z ramion Sayuri i zwinęła się w kłębek na kanapie między kobietami. Najwidoczniej była wykończona całodzienną zabawą.

— Sayuri... Ja naprawdę cieszę się, że zostałaś moja bratową — powiedziała Temari poważnym tonem. — Cieszę się też, że Gaara w końcu wygląda na szczęśliwego, ale nie zmusisz mnie do zapomnienia. Choć bardziej... to przebłyski, jak teraz. Zapewne kiedy już zobaczę go z waszym dzieckiem w ramionach uznam, że wiesz... Bogowie, on jest stworzony do tej roli, jak to zrobiłam, kiedy zobaczyłam was po raz pierwszy razem, bez ukrywania się.

Gaara x OC - "Gosposia"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz