Gosposia - Rozdział 30.

452 26 54
                                    

Powoli mijały przyjemne dni życia w posiadłości Kazekage. Nie działo się nic godnego uwagi. Raz Rada posłała Kankuro na misję, ale była ona krótka. Sprawnie udało się złapać kolejnego niewiernego wiosce shinobi, więc szybko wrócił, zdając raport.

Sytuacja na linii spiskowcy-Gaara była normalna. To znaczy, że wszyscy wiedzieli o tym, ale nic się nie działo.

Shira nadal trenował ze swoim Kage i jego towarzyszką.

Nawet Rada poluźniła nieco smycz, bo pozwolili Gaarze aż raz samodzielnie przydzielić misje.

Wszystko wyglądało tak, jak chcieli, by wyglądało. Nawet Temari nie miała się do czego przyczepić. Sytuacja w taki właśnie sposób wyglądała do dnia, kiedy pojawił się w Sunie jastrząb. Był on bezpośrednio adresowany do Gaary, więc Rada nie mogła rozwiązać pieczęci. Jakiś shinobi wpadł do jego gabinetu i oznajmił, że otrzymał wiadomość od Hokage. Gaara dał mu znać, że może wyjść i przeczytał, co też Tsunade do niego napisała. To był pierwszy raz, kiedy otrzymał od niej wiadomość. Uspokoił się, zrozumiawszy, że to nic dotyczącego Sayuri, ale nie był całkiem spokojny.

Wiedział, że Sayuri była z Kankuro, a Temari poszła na trening. Jeszcze nigdy nie cieszył się tak z faktu, że siostra poprawiała swoje umiejętności.

Przywołał do siebie shinobi czającego się pod jego gabinetem. Zapewne jakiś członek Rady wysłał go do szpiegowania. Przekazał mu, że Kankuro ma pilnie się u niego stawić. Była to zamaskowana wiadomość. Słowo pilnie oznaczało, że i Sayuri miała przyjść, ale powinna odczekać, aż Kankuro wejdzie. Usiadł przy biurku i czekał.

Kilka minut później zjawił się Kankuro, a tuż za nim teleportowała się Sayuri. Oboje wyglądali na lekko zdenerwowanych. Gestem pokazał, że mają milczeć i po chwili piaskiem umocnił szpary w drzwiach, by żaden hałas nie przedostał się na zewnątrz.

— Poprosiłem, żebyście przyszli, bo to sprawa bardzo nagła i właściwie już powinienem iść z tym do Rady. — Westchnął cicho i rzucił do nich zwój z wiadomością od Tsunade. — Przeczytajcie.

Chwilę wspólnie wertowali tekst.

— Zaczynam jej nie znosić — mruknęła Sayuri. — Gdybym nie rozumiała twojej sytuacji, powiedziałabym: Olej to, nie ma prawa traktować cię z góry.

Kankuro zaśmiał się, a Gaara uśmiechnął pod nosem.

— Ale... Musisz ruszyć, prawda?

— Tak — przyznał. — Musimy szybko ustalić parę rzeczy, zanim udam się do tych starych idiotów. — Zastanowił się. — Po pierwsze... Kankuro, zapewne poproszę ciebie i Temari, żebyście mi towarzyszyli.

— Nie musisz nawet prosić.

— Ale to oznacza, że Sayuri rusza z nami, co prowadzi... do pewnych utrudnień.

Wszyscy nagle zrozumieli tę patową sytuację. Mógł pójść z niezaufanymi ochroniarzami, żeby rodzeństwo mogło ją chronić. Mógł pójść z nimi, ale wtedy Sayuri zostałaby bezbronna. Albo ostatnia opcja, ruszają wszyscy.

— Wydaje mi się, że Rada nie będzie robiła w tym wypadku wielkich problemów, ale nie wiem jak to ma wyglądać w Konoha. — Patrzył na Sayuri. — Odpiszę, że zabieramy cię ze sobą, więc pewnie Tsunade przyszykuje jakoś twoich znajomych, ale...

— Dam radę — powiedziała stanowczo. — Mną nie musisz się martwić.

— Mnie bardziej zastanawia ta enigmatyczność Tsunade — powiedział nieoczekiwanie Kankuro. — Niemal wysyłają po ciebie, bo chcą omówić kwestie zwykłego egzaminu na chuunina? Coś mi tu śmierdzi.

Gaara x OC - "Gosposia"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz