Gosposia - Rozdział 64

320 26 7
                                    

— Ładnie to wygląda, mój drogi mężu.

Gaara zerknął na Sayuri. Czasem zastanawiał się, czy tego typu komentarze — w jej przekonaniu — miały dodawać mu otuchy, czy celowo go peszyła? Trudno było mu to rozstrzygnąć nawet teraz, kiedy patrzył na jej niewinną twarz.

— Dziękuję za słowa uznania, kochanie.

— Naprawdę się postarałeś. — Mocniej uścisnęła jego dłoń.

Rozejrzał się po placu, który powstał dookoła niedawno otwartej rzeźby. Fakt, te budynki na pewno były okazałe i ozdobne, ale żadna w tym jego zasługa — to architekci zaprojektowali wszystko.

— Nawet nie waż się umniejszać swojej roli! — prawie wykrzyknęła, zanim zdążył się odezwać.

— Oczywiście, nie ośmielę się sprzeciwić.

Jeszcze przez krótką chwilę miała groźny wyraz twarzy, ale zaraz uśmiechnęła się wesoło. Bogowie! Czym sobie zasłużył na to wszystko? Nie dość, że nieoczekiwanie ta cudna kobieta stanęła na jego drodze, to w dodatku... wszystko się zmieniło. Nawet nie zauważył kiedy i jak dorobił się przyjaciół. Takich, o których marzył, odkąd Naruto zmienił jego sposób postrzegania rzeczywistości. Naprawdę, nigdy nie pomyślałby, że będzie miał z kimś tak bliską relację, żeby ta osoba czuła się na tyle swobodnie, by wchodzić do jego sypialni bez pukania.

— Myślisz, że Enzo doszedł do siebie?

Sayuri znowu na niego spojrzała. W sumie jej zdumiony wyraz twarzy nie powinien być dla niego niespodzianką. Nie miała prawa wiedzieć, o czym myślał.

— Gdyby Temari nie zaciągnęła go na trening, jestem pewna, że do teraz siedziałby w naszej kuchni i przepraszał.

Parsknął śmiechem. Chyba nadal był odrobinę złym człowiekiem, bo na samą myśl o zmieszaniu i zawstydzeniu Enzo, poprawiał mu się humor.

— Zapewne masz rację.

Westchnął cicho. Cholera, że też Kankuro wykręcił się od zbierania dochodów! Miał zdecydowanie lepsze pomysły na to, jak spożytkować wolny czas, który Rada nieoczekiwanie mu dała, ale braciszek...

— Hej! Czekajcie!

Oboje odwrócili się na dźwięk głosu Kiry, który wyłonił się spomiędzy budynków.

— Wszędzie was szukałem. — Wyraźnie silił się na powagę. — Kupiec bardzo nalegał na rozmowę z tobą. — Spojrzał na Sayuri i Gaara miał wrażenie, że wewnętrznie gotował się ze śmiechu.

— Już słyszałeś o poranku. — Początkowo chciał spytać, ale ta reakcja Kiry była zbyt oczywista.

— Enzo zaczął nawet mnie przepraszać. Nie wiem kiedy wróci do siebie, ale błagam... Nie mówcie nic jego ojcu. — Kira znowu próbował przybrać poważny wyraz twarzy. — On jest bardzo wyczulony na to, że Enzo nie ma do was odpowiedniego szacunku.

— Sądzę, że Kazuma byłby zachwycony, słysząc, jak zacieśniają się między nami relację — wtrąciła Sayuri. — Musiałbyś widzieć, jak nas przepraszał przy śniadaniu.

— Odważył się zostać? — Kira pokręcił z niedowierzaniem głową.

— Kankuro zabawiał się jego kosztem. — Gaara uśmiechnął się półgębkiem. — Biedak był tak skołowany, że gdyby kazał mu skakać na jednej nodze, zrobiłby to.

— Ale widzę, że ciebie też to bawi.

— Teraz tak. Jak wleciał, nie byłem tak zachwycony, że znalazłem kolejnego wielbiciela wdzięków mojej żony.

Gaara x OC - "Gosposia"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz