— Ktoś chce się z panią widzieć, Sayuri-sama. — Do magazynu weszła kasjerka.
— Kto?
— Zakazała się przedstawiać — odpowiedziała kobieta niepewnym tonem.
Sayuri wymieniła zdumione spojrzenie z Kankuro. W końcu wstała z kartonu, na którym polegiwała i ruszyła za kasjerką do sklepu B. O bogowie... Temari we własnej osobie.
— Dzień dobry, Sayuri-sama. — Blondynka uśmiechnęła się złośliwie. — Może jednak znajdzie pani czas...
Klientki i kasjerki przyglądały się temu zajściu, a w całym sklepie zrobiło się dziwnie cicho. Jakby każdy oczekiwał na niezłe widowisko.
— Nie wygłupiaj się — wybąkała Sayuri.
Zerknęła na nadal obserwujące całe zajście kobiety. Musiała jakoś odciągnąć Temari, ale w taki sposób, żeby nikt nie był świadkiem wybuchu. Co prawda nie miała pojęcia, za co mogło jej się oberwać, ale lepiej dmuchać na zimne.
Nie wpadła na żaden błyskotliwy plan, więc zgarnęła produkty Temari i miała nadzieję, że będzie ona na tyle domyślna, że pójdzie w ślad za nią. Najlepiej bez komentarzy. Bogowie byli wyjątkowo łaskawi i blondynka ruszyła za nią.
Temari stanęła pośrodku magazynu. Wzrokiem omiotła całe pomieszczenie, aż w końcu zatrzymała spojrzenie na Kankuro.
Sayuri nie miała z niego żadnego pożytku. O ile zazwyczaj brylował w towarzystwie i na podorędziu miał tysiące błyskotliwych replik, tak teraz wyglądał na lekko opóźnionego w rozwoju, kiedy z rozdziawioną gębą patrzył na siostrę.
Nie mogli tak milczeć i patrzeć na siebie w nieskończoność, więc wykrztusiła:
— To bardzo dobrze, że wróciłaś...
— Jasne! — Temari prychnęła. — Wy już wzięliście ślub, jak mnie nie było. — Spojrzała na nią oskarżycielsko, a magazynierki poruszyły się niespokojnie, słysząc jej pełen jadu ton. — Teraz otworzyłaś hutę, linię produkcyjną, magazyny, sklep. Co będzie następne, Sayuri? Wasze dziecko poznam, jak już będzie pełnoletnie? — Temari na szczęście panowała nad sobą i choć jej ton zabijał, robiła to nadzwyczaj — jak na siebie — cicho.
Kankuro chyba w końcu był zdolny do podjęcia działania i próbował wstać.
— Siedź na dupie.
Lalkarz opadł bez słowa, a Sayuri na ten widok miała ochotę wybuchnąć śmiechem. Przezornie powstrzymała się. Nie opanowała jednak niewyparzonych ust.
— Mieliśmy na ciebie czekać z ruszeniem? Tak ostatnio ciągnie cię do...
— Nie zrzucaj problemu na mnie! — warknęła Temari.
— Temari, nie wyobrażasz sobie, jak się cieszę, że jesteś. — Sayuri postanowiła wypróbować inną taktykę. — Jak tylko ochłoniesz, to porozmawiamy... Myślisz, że to koniec pracy? Ciebie nie było, jak wszystko szło z górki. Teraz zaczyna się najgorsze!
Temari jeszcze raz prychnęła gniewnie, ale nie dała rady opanować zaciekawionego wzroku. Musiała zdawać sobie sprawę, że właśnie była brana pod włos, ale chyba poddała się i zdecydowanie mniej jadowitym tonem spytała:
— Co się teraz zacznie?
— Trzeba postawić trzy kolejne sklepy na nogi, dwie szkoły powszechne, a i może drugą hutę. Na sklepy i szkoły mamy miesiąc — odparła Sayuri.
CZYTASZ
Gaara x OC - "Gosposia"
FanfictionBędzie to ff bardzo długi. W miarę możliwości starałam się, by był on kanoniczny, ale nie zawsze udało mi się dochować kanoniczności (np. postaci są zdecydowanie starsze). Akcja opisywana będzie w głównej mierze z perspektywy Sayuri (OC), która jest...