Gosposia - Rozdział 12.

825 38 16
                                    

Sayuri nie miała pojęcia jakim cudem udało jej się przeżyć ostatnie kilka dni. W nocy Kankuro na szczęście spał i ona również miała czas na odpoczynek, ale gdy tylko nastawał świt, musiała być na najwyższych obrotach. Szybko robiła wszystkim śniadanie, a potem aż do pory obiadu przesiadywała u swojego pacjenta. Przez te kilka godzin zajmowała się jego raną, rehabilitacją i wszystkimi czynnościami pielęgnującymi. Nie dał sobie jedynie przetłumaczyć, że w jego stanie kaczka to nic uwłaczającego. Sayuri bezsilna próbowała go powstrzymać, ale był tak uparty, że gdyby się sprzeciwiła i doszło do szarpaniny, pogorszyłoby to tylko jego stan. Na szczęście, podczas pierwszej takiej małej kłótni, na miejscu był Gaara, który pomógł bratu pójść do wiadomego miejsca. Najwidoczniej Kankuro bardziej był skłonny upokorzyć się przed nim, niż przed Sayuri.


Każdego dnia Sayuri nadzorowała rehabilitację. Dała mu do wykonywania proste ćwiczenia związane z manipulacją Chakry i poruszaniem ręki. Kankuro dzielnie wszystko znosił, czasem przeklął pod nosem, lub syknął z bólu, ale spełniał jej polecenia. Po tym, jak Sayuri wytłumaczyła mu czym może się skończyć dla niego nie stosowanie się do jej zaleceń, słuchał się bezwzględnie. Kiedy mówiła, że czas na ćwiczenia, robił to, kiedy oznajmiała, że ma zjeść ohydnie wyglądającą papkę, pałaszował ją aż mu się uszy trzęsły, a kiedy oznajmiała, że koniec ćwiczeń, nawet nie pomyślał, by się sprzeciwić. Świadomość, że na włosku wisi jego dalsza kariera shinobi sprawiała, że nie kłócił się i dostosowywał do jej życzeń. Ufał jej i aż bał się pomyśleć, co mogłoby się stać, gdyby pozostał w szpitalu.

Po południu Sayuri zajmowała się szybkimi porządkami i gotowaniem posiłku. Gdy udało jej się wszystko ogarnąć, zaczynała ćwiczenia od początku i trwało to aż do wieczora. Wtedy też przygotowywała kolejny posiłek i po zjedzeniu go, zajmowała się zmianą opatrunku. Miała wolną godzinę-dwie, aż zaaplikuje Kankuro kolejny napar nasenny. Ten właśnie czas poświęcała na znalezienie odpowiedniej mieszanki ziół, by przyspieszyć gojenie się rany. Był to też jedyny czas, w którym pozwoliła, by Kankuro przyjmował kogoś poza swoim rodzeństwem. Nie mógł się rozpraszać, ale Rada nie dawała za wygraną. Każdego wieczoru pojawiali się coraz to nowi członkowie z obsadą kilkoro ludzi z ANBU. Zadawali niekończące się pytania, oficjalnie próbowali rozwikłać zagadkę nieznajomego shinobi, który wykradł Kankuro, ale bezskutecznie. Sayuri za każdym razem zamykała się w swoim pokoju. Mówiła rodzeństwu, że nie chciała niepotrzebnie prowokować tych członków Rady, którzy byli jej nieprzychylni, a w rzeczywistości stresowała się tak bardzo, że obawiała się, iż ktoś w końcu dostrzeże jej nerwowość.


Była wykończona bardziej niż gdy jeszcze była w Konoha i wykonywała misje. Nie myślała o tym, by narzekać. Wiedziała, że od niej zależy, czy Kankuro wyzdrowieje. Na szczęście wszystko wskazywało, że nie będzie większych problemów. Ręka lalkarza wracała już do sprawności i na razie nie dostrzegła żadnych nieprawidłowości. Powoli też ból, który na samym początku był nie do wytrzymania, zelżał nieco i Kankuro był w coraz lepszym nastroju. Zresztą wszyscy domownicy byli coraz bardziej spokojni.

Temari często kręciła się przy sypialni brata i starała pomóc. Kiedy trzeba było, wyrzucała zużyte opatrunki, pomagała też przy porządkach widząc, że Sayuri jest naprawdę wykończona. Chciała poczuć się potrzebna, bo wszystko dookoła niej zaczynało się walić. Nie mogła nikomu ufać i unikała spotkań z dawnymi przyjaciółmi, nie miała więc z nikim porozmawiać na temat tej sytuacji. Nie chciała narzucać się Sayuri, skoro ta nie miała nawet czasu, by się porządnie wyspać. Nie mogła jednak w nieskończoność odrzucać zaproszeń znajomych i z czasem dała się wyciągnąć, ale czuła się okropnie ze świadomością, że zostawia dom pod opieką Sayuri. To ona powinna panować nad sytuacją, ale ta ją przerosła. Była niezwykle wdzięczna, że dziewczyna nie zdecydowała się uciec i pomimo oczywistego niebezpieczeństwa, została z nimi.

Gaara x OC - "Gosposia"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz