| 10 |

164 19 12
                                    

Wszedłem do domu chłopców jako ostatni. Bardzo stresowałem się tym, że mam spotkać Jacksona, a BamBam i Youngjae mają dziwne plany. By nie wpadnąć na Wanga trzymałem się Jaebuma, chyba jedynej normalnej osoby, chociaż nigdy nie wiadomo co te dwa głupki mu nagadały.

Weszliśmy do salonu, a mi zrobiło się tak cholernie gorąco kiedy zobaczyłem palącego papierosa Jacksona.

Moim marzeniem teraz, było uciec i nie wrócić.

Lecz ten jego wzrok na mojej osobie, skanujący mnie całego jakby z tęsknoty.  Uśmiechnął się do mnie szeroko i przyznaję, że jest to coś, co mogłabym oglądać cały czas. Czułem jakby ten jeden gest, ze strony starszego nadał mi odwagi, w końcu mogłem normalnie się odezwać. Niestety, gdy stałem już koło niego i otworzyłem usta by coś powiedzieć, zostałem popchnięty niby przypadkowo przez BamBama i wylądowałem na jego kolanach.

Chciałem wstać lecz chłopak uniemożliwił mi to, biorąc mnie na ręce i idąc do ogrodu.

W tym momencie miałem ochotę wyrwać BamBamowi oczy, pociągnąć za włosy i powiesić za jaja. Nie oszukujmy się jednak, on ich nie ma.

Totalnie zapomniałem o tym, kto mnie niesie i przytuliłem się do chłopaka. Czułem jak ten chichocze ale uśmiechnął się. Postawił mnie dopiero przy altanie, do której weszliśmy.

Wyglądała jakby przygotowana na nasze przyjście. Jak piknik w altanie... jak miejsce, w którym Jackson zapytał czy zostanę jego chłopakiem...

I teraz wiedziałem, o co chodziło chłopakom. To oni to wszystko wymyślili, bardzo sprytnie ale nie wiem, w jakim celu tutaj jestem.

Przez to ponownie straciłem pewność siebie i chyba zarumieniłem się kiedy Wang usiadł, złapał mnie za rękę i nakazał usiąść koło siebie.

W ciszy siedzieliśmy przez chyba 10 minut. Zacząłem powoli marznąć, a wtedy on owiniął moje ciało kocem.

- Dziękuję... - odezwałem się w końcu.

- Ah Markkie, to nic takiego. - zaśmiał się. Kocham to. Kocham go.

- W zasadzie to... dlaczego tutaj jesteśmy? - zapytałem, spoglądając na niego. Wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili ugryzł się w język.

- Sam nie wiem. Youngjae powiedział, że mam zabrać Cię tutaj gdy przyjedziecie. - wzruszył ramionami, kładąc się na kocu i przymykając oczy.

Poczułem jak swoimi palcami sunie po moich plecach, a ja zadrżałem z zimna bardziej. Jackson przyciągnął mnie tak, że leżałem głową na jego ręce. Oboje z zamkniętymi oczami. Najważniejsze, że z osobą, która daje nam tyle szczęścia jak nikt inny. I słowa nie były tutaj potrzebne. Ja wybaczyłem jemu, a on mi.

{ Nie wiem. Mam nadzieję, że ten rozdział się podoba 😐 }

Still focus on me ✰ m.tn+j.wgOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz