[ 76 ]

124 15 10
                                    

¦ rozdział pisany z perspektywy Marka ¦

15:28

Myślałem, że jako cudowni przyjaciele ( wyczujcie sarkazm ), zabiorą mnie w jakieś super miejsce w końcu są moje urodziny.

Jednak mogę o tym tylko pomarzyć.

Wiecie gdzie mnie zabrali? Do galerii na zakupy.

Obiecali też, że zabiorą mnie do restauracji bo jestem już głodny i kupią mi lody, ale w końcu to Youngjae i Yugyeom. Małe kłamczuchy.

I byłoby nawet okej. Youngjae poszedł kupić buty, a ja chodziłem za Yugyeomem, który szukał spodni.

Jednak trochę się bałem.

Czułem, że ktoś za nami idzie. I można by było, uznać to za głupie lub urojenie. Jednak gdy odwróciłem się, zauważyłem kawałek dalej osobę, ubraną na czarno. Był to prawdopodobnie mężczyzna, z kapturem i czapką na głowie. Nie mogłem zobaczyć kto to.

Gdy zauważył, że się w niego wpatruję po prostu uciekł.

- Yugyeom. - pociągnąłem go za rękę

-Co chcesz? Muszę kupić spodnie! - mruknął.

- Ktoś.... Jakiś mężczyzna nas śledził. - z nerwów ręka zaczęła mi się trząść.

- Skąd wiesz, że szedł za nami? Może po prostu chciał iść w tym samym kierunku. - mruknął, ponownie zaczął iść nie przestając w poszukiwaniach.

- Szedł za nami. Był ubrany na czarno, a gdy się w niego patrzyłem to uciekł. - mruknąłem.

- I tak ci nie wierzę. - westchnął - O boże, patrz! Przecudowne. - wskazał na spodnie, które zauważył przez szybę. - Chce je przymierzyć.

Po chwili zniknął już w sklepie. Pokręciłem głową, spojrzałem jeszcze raz w miejsce gdzie widziałem tego faceta i również wszedłem do środka.

¬¬¬

- Znalazłeś buty? - zapytałem od razu, gdy Youngjae odebrał.

- Tak, miałem właśnie dzwonić gdzie jesteście.

- W sklepie ze spodniami. Wyślę ci lokalizację. Muszę Ci też coś powiedzieć. Może jesteś bardziej dojrzały.

- Hm? Co się dzieje?

- Powiem Ci jak do nas przyjdziesz, szybciutko.

Rozłączyłem się i wysłałem lokalizację do przyjaciela.

- Masz już te spodnie? - zapytałem znudzony. Czekałem przed przymierzalnią już pół godziny, a on przymierzył już wiele par spodni. Jednak żadne mu nie pasują.

¬¬¬

Podjechaliśmy w końcu pod mój dom. Było już pięć po osiemnastej i zdziwiłem się trochę, że w domu jest ciemno.

Wzruszyłem ramionami i otworzyłem drzwi, wpuściłem najpierw przyjaciół.

- Wiecie gdzie Jackson? - zapytałem cicho.

- Nie wiemy.

Weszliśmy w głąb domu i o mało nie dostałem zawału.

Wszędzie zapaliły się od razu światła, a Jackson z moimi przyjaciółmi śpiewali 'Sto Lat'.

Wszczędzie były przekąski, jakieś zdjęcia i dekoracje. Na stole leżało bardzo dużo prezentów.

Nie wiem kiedy z moich oczu zaczęły lecieć łzy.

Od razu rzuciłem się swojemu chłopakowi na kolana.

- Kocham Cię, najbardziej. - szepnąłem.

- Ah, ja Ciebie też. Wszystkiego najlepszego.

{ żyje. chyba. nie wiem jak długo. }

Still focus on me ✰ m.tn+j.wgOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz